5. Znowu zachowujesz się jak nudziara.

15.1K 911 208
                                    

Drugi dzień zapowiadał się całkiem ciekawie. Derek zaplanował dla nas cały dzień nad morzem. Idealny plan na ponad czterdzieści stopniową pogodę. Po śniadaniu od razu zabrałam się za pakowanie niezbędnych mi rzeczy. Stój ubrałam na siebie. Postanowiłam że założę zwykłe, czarne bikini. Na to narzuciłam białą sukienkę po kolano i sandałki.

W pośpiechu złapałam jeszcze moje czarne Ray Bany które dostałam od mamy na urodziny rok temu i biegiem udałam się z Hazel i Percy do autobusu.

- Stop. - Powstrzymał mnie Derek gdy chciałam wejść do autobusu. - Gdzie się wybierasz?

- Na plażę? - Zmarszczyłam czoło i poprawiłam torbę na ramieniu.

- Za wasze wczorajsze zachowanie? Nie, nie. Zostajesz tutaj, razem ze mną i tym blondasem. - Zrobiłam wielkie oczy. Jest opiekunem, nie powinien tak nazywać Luka.

- Ale to jest nie sprawiedliwe! - Machnęłam rozzłoszczona ręką.

- Chodź, porozmawiasz ze mną w moim pokoju. - Powiedział po czym odwrócił się do kierowcy autobusu i kazał mu jechać. Moje współlokatorki zdziwione, patrzyły przez szybę. Wzruszyłam ramionami na znak że nie wiem o co chodzi i pomachałam im po czym poszłam za Derekiem do domku numer dwadzieścia dwa.

- Rozgość się. - Powiedział brunet gdy weszliśmy do środka. Rozwścieczona rzuciłam torbę na kanapę którą posiadał w swoim pokoju i usiadłam obok niej krzyżując ręce.

- Gdzie Luke? - Zapytałam.

- W kuchni. Zmywa naczynia po śniadaniu. - Powiedział opierając się o stolik na przeciwko mnie.

- To co ja tu robię?

- Mam dla ciebie propozycję. - Powiedział przeczesując palcami włosy. Patrzyłam na niego z oczekiwaniem na wyjaśnienie. - Prześpisz się ze mną, nie będzie kary. - Zakrztusiłam się własną śliną.

- No chyba żartujesz. - Parsknęłam.

- Nie żartuję. - Odepchnął się od stolika i zrobił krok w przód. - W sumie... nie masz wyjścia. - Usiadł na obok mnie. Gdy tylko to zrobił, ja poderwałam się z miejsca i ruszyłam na drugi koniec pokoju. Zaczęłam się denerwować że mi coś zrobi. Ale starałam się to ukryć.

- Zgłoszę to do twojego szefa. - Powiedziałam pewnie. Prychnął w odpowiedzi.

- Od kiedy możesz mi mówić na ty? Dla ciebie jestem pan Derek. - Podszedł bardzo blisko. Oparł rękę o ścianę za mną i nachylił się. Nasze klatki się dotykały a jego oddech uderzał w moje czoło.

Zaczęłam panikować. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji.

Gdy jego okropne usta były blisko moich, wzięłam mocny zamach i mojego kolano spotkało się z jego kroczem. Zaczął się zwijać i jęczeć. Wykorzystałam ten czas żeby podejść do drzwi.

- To ja idę pomóc zmywać. - Powiedziałam gdy otworzyłam drewniane drzwi. - Polecam iść do higienistki. Ma bardzo fajne woreczki z lodem, na pewno pomogą. - Uśmiechnęłam się sztucznie i pokazałam mu środkowego palca po czym wyszłam trzaskając drzwiami. Mimo wszystko, moje serce łomotało a ręce pociły się jak nigdy wcześniej.

Szybkim krokiem szłam w stronę jadalni. Gdy weszłam do środka, Luke jeździł na mopie po płytkach między stołami.

- Hej. - Powiedziałam trochę się jąkając. Blondyn popatrzył na mnie i zmarszczył brwi.

- Co ci jest?

- Mi? Nic. Trochę... gorąco mi. - Powiedziałam.

- Kłamiesz. - Uśmiechnął się. - Znów mrużysz oczy i poprawiasz włosy. Co się stało? - Idiota...

- Nic. Daj mi spokój, dobra? - Warknęłam. Luke tylko pokręcił głową i wrócił do mycia podłogi. Udałam się do kuchni, gdzie dostało mi się mycie naczyń. Nie przepadam za tym. Czasami zmywałam w domu, ale tylko wtedy kiedy nasza sprzątaczka miała wolne. Tak, mam sprzątaczkę. Tak jak każdy szanujący się bogacz na naszej ulicy. Czasami denerwuje mnie to, że nie mogę być jak normalni nastolatkowie. Chciała bym mieć jakieś obowiązki. Czasami posprzątać pokój czy wynieść śmieci. Niestety, mam od tego sprzątaczkę. Mimo tego, nie jestem aż tak głupia żeby nie wiedzieć jak używać gąbki i płynu do naczyń.

Dość szybko się z tym uwinęłam i wróciłam na główną salę, gdzie zastałam Luka rozmawiającego z Derekiem. Wystraszyłam się trochę, ale zachowałam spokój. Postanowiłam nie wtrącać się w ich rozmowę i poczekałam z tyłu aż Derek wyszedł.

- Co ci mówił?! - Zapytałam gdy podeszłam do Luka.

- Żeby ci powiedzieć, że jak skończymy to możemy iść nad jezioro za domkami. - Powiedział z uśmiechem. Usiadłam na stole. Moje nogi zwisały i kołysały się w rytm muzyki grającej w tle. Luke szybko dokończył mycie płytek i po chwili.

- To co, idziemy? - Zapytał.

- Szczerze, nie mam ochoty. - Powiedziałam, gapiąc się na swoje paznokcie u nóg pomalowane na czarno. - Chyba położę się do łóżka.

- Serio? Znowu zachowujesz się jak nudziara. - Wydął wargi.

- Po prostu jestem zmęczona. Spadaj Hemmings. - Skręciłam do swojego domu i wyciągnęłam klucze. Wpychałam je w zamek z całej siły, ale nic nie wskórałam. Czułam wzrok Luka na swoich plecach. Mimo że tam stał, nie chciałam prosić go o pomoc.

- Chcesz żebym to otworzył? - Zapytał w końcu.

- Nie. - Powiedziałam pewnie, nadal siłując się z kluczem.

- No to nie. Pa. - Powiedział obojętnie i odszedł.

- Ugh, no dobra. - Krzyknęłam. Zaśmiał się i wrócił pod moje drzwi po czym dosłownie jednym ruchem otworzył drzwi.

- Nie ma za co. - Powiedział uśmiechając się głupio. Przewaliłam oczami i weszłam do środka. - Coś się za to należy chyba, co nie? - Poruszał brwiami i nachylił się robiąc dzióbek i zamykając oczy. Prychnęłam i zatrzasnęłam drzwi, z nadzieją że miał z nimi namiętne doznania.

Potem przebrałam się w piżamę i wskoczyłam do łóżka a po kilkunastu minutach zasnęłam.


______________________________________________________________________________________

Kolejny nie sprawdzany rozdział, pisany w pośpiechu. Za wszystkie błędy przepraszam. Obiecuję że kolejny sprawdzę!!!


Camp BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz