17. Drzesz się jak baba rodząca trojaczki!

15.3K 952 549
                                    

Do: Percy

Hej mała. Jak się masz? Jesteście już w domu?

Napisałam i nerwowo tupałam nogą w oczekiwaniu na odpowiedź. Percy miała zadzwonić do mnie zaraz jak dojadą do domu. Powinny tam być dwie godziny temu, a ja nadal nie dostałam od niej znaku życia.

Siedziałam już gotowa na wyjazd do wesołego miasteczka. Uwielbiam wszystkie atrakcje z których można skorzystać w tym cudownym miejscu! Gdy byłam małą dziewczynką, rodzice często zabierali mnie do pobliskiego wesołego miasteczka. Odkąd pamiętam, kocham jeździć na diabelskim młynie! To najlepsze co może być na świecie!

Od: Percy.

Właśnie dojechałyśmy. Zatrzymałyśmy się na śniadanie w McDonaldzie. Twoja mama jest kochana! Czuję się dobrze, nie martw się. Baw się dobrze i zadzwoń jak wrócicie z wesołego miasteczka! 

Od razu zrobiło mi się lżej na sercu. Jestem szczęśliwa że Percy dotarła do domu i mama jest dla niej miła. Teraz w spokoju mogłam iść w stronę głównego budynku.


Gdy znalazłam się przy autobusie, większość osób już wsiadło do środka. Szybko znalazłam Hazel. Rozmawiała z Ashtonem i Calumem. Nie widziałam z nimi Luka czy Michaela, musieli już wsiąść.

Podeszłam do nich i dźgnęłam Hazel palcem w bok. Dziewczyna odwróciła się z uśmiechem i pomachała mi.

- Hej. - Powiedziałam cicho z nadzieją że im nie przeszkadzam.

- Hej. - Odpowiedział szczęśliwy Calum. Wyglądał jak małe dziecko które cieszy się bo stara ciotka jednak nie przyjedzie i nie będzie musiał jej całować.

- Co ty taki szczęśliwy? - Odeszłam z brunetem kilka kroków od Hazel i Ahstona którzy prowadzili konwersację na temat jakiegoś chłopaka z przedszkola... nie wnikałam w szczegóły.

- Jedziemy do wesołego miasteczka! - Zaczął skakać i klaskać w ręce. Musze przyznać, że wyglądało to bardzo dziwnie. Nigdy wcześniej nie widziałam prawie dwumetrowego chłopaka skaczącego i piszczącego z powodu wesołego miasteczka.

Zaśmiałam się.

- Nigdy nie byłeś w wesołym miasteczku? - Zapytałam a ten pokręcił głową. Zrobiłam wielkie oczy. - Chyba żartujesz! - Znów pokręcił głową. - Jak twoi rodzice mogli ci tak zniszczyć dzieciństwo?! - Chłopak momentalnie stracił całą radość. Na jego twarz wdarł się smutek i przygnębienie.

Co ja znowu zrobiłam?

- Calum... - Położyłam swoją dłoń na jego ramieniu. - Co się stało?

- Nic. - Odpowiedział chłodno i ściągnął moją dłoń z siebie.

- Przepraszam jeśli powiedziałam coś co cię zraniło, nie chciałam tego.

- Spoko... nie wiesz nic, rozumiem. - Powiedział i chyba miał zamiar odejść ale nie pozwoliłam mu na to.

- Chcesz ze mną porozmawiać? Zawsze jest lepiej gdy się komuś wyżalisz... - Powiedziałam patrząc mu prosto w oczy. Jego wzrok spuszczony był na ziemię a moje serce waliło okropnie szybko.

- No okay... - Westchnął.

Postanowiliśmy że usiądziemy obok siebie w autokarze. Hazel na początku nie podobał się ten pomysł, ale w końcu ją przekonałam. Zajęliśmy miejsce z przodu, z dala od osób które nas znają i mogły by coś słyszeć. Calum siedział od okna a ja obok niego.

Camp BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz