31. Nie jedź szybko!

12K 698 52
                                    

- Luke! - Krzyknęłam po raz dziesiąty, ponieważ ten gapił się w podłogę od piętnastu minut i w ogóle mnie nie słuchał.

Niechętnie podniósł głowę do góry, patrząc na mnie i delikatnie się uśmiechając.

- Co z tobą? - Zapytałam i usiadłam obok niego, kładąc swoją dłoń na jego ramieniu.

- Nic, zamyśliłem się.

- Dziesiąty raz w ciągu godziny?! - Zaśmiałam się. - Jeśli coś jest nie tak, to zawsze możesz mi o tym powiedzieć, wiesz? - Skinął głową i cmoknął mój nos.

Cała sprawa z tatą mnie męczy. Myślę o tym bez przerwy. Jak to będzie wrócić do tego wielkiego domu i nigdy więcej go tam nie spotkać? Jedyne co po nim zostało, to nasze rodzinne zdjęcia na ścianach w korytarzu i salonie, oraz wspomnienia w głowie.

Nigdy w życiu nie czułam bólu przez śmierć kogoś z moich bliskich. Moja babcia zginęła zanim się urodziłam, a pozostali dziadkowie nadal żyją. Moja mama ma jedną siostrę, która jest niewiele starsza ode mnie, więc na jej śmierć jeszcze trochę poczekam. Ojciec nie miał rodzeństwa.

Mój telefon który leżał od dłuższego czasu na szafce, zaczął dzwonić. Luke podał mi go.

- Kto to Scott? - Zapytał, czytając kto do mnie dzwoni. Nie odpowiedziałam mu. Po prostu odebrałam połączenie.

- Scott? - Zdziwiłam się. Mój przyrodni brat naprawdę rzadko do mnie dzwoni. Nie utrzymujemy kontaktu.

- Hej Melanie. - Powiedział smutnym głosem. Wiedziałam o co chodzi. - Słyszałaś o tacie, prawda?

- Tak... - Powiedziałam cicho i usiadłam na krześle. Luke gapił się we mnie pytającym wzrokiem.

- Moja mama nie może dodzwonić się do twojej, czy u niej wszystko w porządku? - Zapytał.

- Rozmawiałam z nią jakąś godzinę temu i trzyma się całkiem nieźle. - Powiedziałam.

- Nie jesteś w domu? - Zapytał, zdziwiony.

- Nie. Jestem na obozie. Wracam za kilka dni. - Powiedziałam i przeczesałam palcami włosy, które przydało by się uczesać.

- Och, okay. - Powiedział. - A ty, jak się masz?

Jak by cię to obchodziło, huh.

- Jakoś się trzymam. - Powiedziałam. - A ty?

- Wiesz... ojciec i tak rzadko kiedy się ze mną widywał, więc w sumie nie jestem w takiej strasznej rozsypce. Ale dzięki że pytasz. - Uśmiechnęłam się i skinęłam głową, mimo że wiem że tego nie widział.

- Musze kończyć, Scott. Widzimy się na pogrzebie?

- Tak, jasne. - Powiedział. - Cześć. - Rozłączyłam się i położyłam telefon na stoliku.

- Kto to Scott? - Luke znów zadał to samo pytanie.

- Mój brat. - Powiedziałam, wzruszając ramionami.

- Nie mówiłaś że masz brata. - Zmarszczył brwi.

- To brat przyrodni. - Powiedziałam. - Nie mieszka z nami. Nie utrzymujemy ze sobą kontaktu. Jest okropnie niemiły i wredny dla wszystkich.

- To się nie dziwię. - Powiedział. Zaśmiałam się cicho.

Gdy weszliśmy z Lukiem i Calumem na salę obiadową, wszyscy nagle ucichli i patrzyli w naszą stronę. Gdyby wiedzieli że to nie ułatwia mojej sytuacji, na pewno by tak nie robili.

Camp BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz