21. Dostałam się!

13.8K 833 77
                                    

- O mój boże! - Kręciłam się w łóżku. - Posuń się!
- Zimno mi! - Powiedział i owinął rękę wokół mojego pasa. Poddałam się i przestałam się wiercić, mimo że z jednej strony byłam przyciśnięta do Luka a z drugiej do zimnej ściany.
- Melanie? - Odezwał się zachrypnięty głos Luka.
- Co chcesz?! - Zachichotałam.
- Wczoraj przyszły moje listy z collegu. - Przełknął ślinę. - Boję się je otworzyć. - Przekręciłam się twarzą do niego.
- To tak jak ja moje. - Wyszeptałam.
- Otwórzmy je razem... - Zaproponował niepewnie, po czym zszedł z łóżka.
- Teraz? - Zapytałam i usiadłam po turecku. Luke zapalił światło i poszedł do swoich spodni które leżały w kącie na podłodze.
Minęły trzy dni od mojego wyjścia ze szpitala. Dzisiejszy dzień ja i Luke spędziliśmy razem, sama nie wiem dlaczego. Skończyło się na tym, że Hazel stwierdziła że idzie spać do Josha, jej nowego kolegi, przez co Luke wprosił się do mnie.
Ale nic nie robiliśmy. Nawet mnie nie pocałował. Po prostu leżeliśmy razem na łóżku.
Luke wrócił do łóżka z trzema swoimi kopertami, oraz trzema moimi.
- Kto pierwszy? - Zapytałam i chwyciłam moje listy. Luke wyglądał na zdenerwowanego. Ja też byłam. Jestem pewna że nie przyjęli mnie do żadnego z tych collegów przez moje okropne oceny.
- Zróbmy to razem. Jaki list masz pierwszy? - Przeczytałam pieczątkę w rogu.
- St. Christiphers College. - Powiadomiłam go.
- Też tam składałem. - Przepatrzył kopert i wziął ostatnią od dołu. - Okay otwieramy. - Wsunęłam palca w dziurkę i pociągnęłam go, rozdzierając kopertę. Gdy wyjęłam list, Luke już czytał swój. Zanim przeczytałam, patrzyłam na niego.
- Dostałem się! - Krzyknął, a ja przyłożyłam dłoń do jego ust.
- Zamknij się! - Powiedziałam szeptem, ale na moich ustach był uśmiech. Cieszę się jego szczęściem.
Popatrzyłam na swój list.
Z wielką przykrością musimy powiadomić panią że pani prośba i przyjęcie do naszej szkoły nie została zaakceptowana.
Zmarszczyłam brwi i zmięłam kartkę, rzucając ją gdzieś na podłogę. Luke o nic nie pytał.
- Jakie ci zostały? - Zapytałam.
- Valley's Collage i Patrick's Collage. - Odpowiedział.
- Valley's i Queens. - Powiadomiłam go.
- Dobra, ja otwieram Patricks a ty Queens. - Powiedział i otworzył kopertę. Zrobiłam to samo.
I znów rozczarowanie...
- Ugh, nie dostałem się. - Powiedział Luke.
- Ja też. - Odparłam smutno. Jeśli ostatni list będzie odmawiający, skończę w najgorszym collegu w mieście.
Moje serce przyśpieszyło a ręce spociły się w ciągu sekundy.
Pociągnęłam za róg koperty i rozdarłam ją, po czym wyjęłam białą kartkę.
Luke patrzył na mnie. Skinęłam głową i razem otworzyliśmy listy.
Mam wielką przyjemność powiadomić panią iż dostała się Pani do naszego collegu! Gratulacje!
Zaczęłam piszczeć i skakać po łóżku. Widziałam jak Luke się do mnie uśmiecha.
- Dostałam się! - Krzyczałam i wskoczyłam na kolana Luka. Chłopak jęknął i chwycił moje biodra.
- Ja też. - Powiedział i patrzył na moją ucieszoną twarz.
- Którą szkołę wybierzesz?! - Zapytałam, z nadzieją że będziemy chodzili do tej samej szkoły.
- Nie wiem. Muszę iść to sprawdzić. - Powiedział. Skinęłam głową.
- Pojadę z tobą do Valley's, okay? - Zgodził się.
Potem położyliśmy się spać. Luke owinął swoje ramie wokół mojej talii i przerzucił jedna nogę przez mnie. Wplotłam swoje palce w jego i tak zasnęliśmy.

***

- O mój boże! Możecie łaskawie wstać? - Krzyczała nam nad głowami Hazel. Przebudziłam się jako pierwsza i wywinęłam z uścisku Luka.
- Która godzina? - Wymruczałam, mrużąc oczy przez promienie słońca które paliły moje gałki oczne.
- Ósma. Autobus odjeżdża za godzinę kochaniutka. Radzę się pośpieszyć! - Wywijała rękami, po czym popatrzyła na Luka i znów na mnie. Na jej twarz wpłynął uśmieszek, a jej idealnie wypielęgnowane brwi skakały w górę i dół.
- Oh, nic nie robiliśmy! - Rzuciłam w nią poduszkę. Dziewczyna wybuchła śmiechem.
- Budź tego swojego księcia. - Powiedziała, rzucając poduszkę z powrotem na swoje miejsce.
- Jej książę już nie śpi i podsłuchuje. - Wymamrotał swoim porannym głosem, Luke. Otworzył jedno oko i najpierw popatrzył na Hazel a potem na mnie.
- Świetnie! - Zaklaskała Haz - No to wstawajcie! - Powiedziała i wyszła. Przeturlałam się po Luku z nadzieją że zwinnie zeskoczę na nogi, ale walnęłam tyłkiem o drewniane panele. Oczywiście nie obeszło się bez nabijania ze mnie i wypominania mi że jestem kaleką.
Potem złapałam przygotowane wcześniej rzeczy.
A tak, jedziemy dzisiaj na kemping.
- Luke! - Krzyknęłam gdy zobaczyłam że blondyn nada śpi. Otworzył znów jedno oko.
- Hm? - Zamruczał.
- Masz piętnaście minut. - Powiedziałam, pokazując mu ekran mojego telefonu.
- Kto to Robert? - Nagle się przebudził i usiadł po turecku, wyrywając mi mój telefon z ręki.
- Co? - Chwyciłam komórkę i popatrzyłam na wyświetlacz.
Zajebisty moment, Rob...
- To znajomy ze szkoły. - Powiedziałam.
Cóż, prawda jest taka że kiedyś mieliśmy się ku sobie. To było tak jakoś w pierwszej klasie liceum, ale nadal utrzymujemy kontakt i szczerze mówiąc, całkiem go lubię.
- ' Hej słoneczko. - Zaczął czytać Luke. - Zastanawiam się kiedy wracasz, bo chciałbym się spotkać i pogadać. Buziaki ' - Popatrzył na mnie. - Słoneczko?
- Mówi tak na mnie od pierwszej klasy liceum! A tak w ogóle, kto pozwolił czy czytać moje prywatne wiadomości?! - Zdenerwowałam się.
- Nie lubię Roberta. - Powiedział i wstał, przechodząc obok mnie obojętnie.
- Skąd wiesz jaki jest? Nie znasz go... - Parsknęłam.
- Zachowuje się jak pedał. Nawet przez wiadomość. - Zaśmiał się bezczelnie. Założyłam ręce na piersi i uniosłam brwi.
- Ty się zachowujesz jak dupek w każdej postaci. - Powiedziałam. Blondyn odwrócił się w moją stronę.
- Serio? Nie stać cię na nic lepszego, Panienko ' robię dramę z byle gówna ' - Wymachiwał rękami i naciągnął biały top na swój tors.
- Nie robię dramy z byle gówna! - Parsknęłam. - Czytałeś moje prywatne wiadomości!
- Szczerze, to sama pokazałaś mi tę wiadomość, słoneczko. - Wiązał swoje czarne vansy.
- Chciałam ci pokazać godzinę. Nie powinieneś tego czytać. Poza tym, czemu ja ci się tłumaczę?! - Złapałam plecak i przewiesiłam go przez ramię. Luke szybko zrobił tak samo i wybiegł za mną z domku. Nie fatygowałam się aby zamknąć drzwi, byłam zbyt wkurzona na niego.
- Jesteś żałosna, Melnie. - Zatrzymałam się.
- Huh, dzięki. Za to ty jesteś zajebisty i w ogóle... - Odepchnęłam go za ramię i ruszyłam przed siebie. Niestety, niewiele to dało bo chłopak po chwili znalazł się obok mnie.
- Zachowujesz się jak bachor. - Dręczył mnie.
- Okay, już zrozumiałam. Nienawidzisz mnie i chcesz żebym popadła w jakąś depresje czy coś. - Powiedziałam, nie patrząc nawet na niego. Luke nic nie odpowiedział przez chwilę, więc postanowiłam dokończyć. - Sorry, ale na mnie takie coś nie działa. - Powiedziałam i pośpieszyłam kroku. Luke został w tyle i zrezygnował z kłócenia się ze mną.
Dobiegłam pod autobus na ostatnią chwilę, tak jak i blondyn. Wsiedliśmy do autobusu razem. Ja pierwsza, on za mną. Nie odezwał się.
- Mel! - Krzyknęła Hazel i zaczęła machać ręką, wskazując mi że zajęła mi miejsce. Pośpiesznie usiadłam obok niej i obserwowałam gdzie siada Luke.
Taiya.
- Coś się stało? - Zauważyła od razu Hazel.
- Jest takim dupkiem. - Warknęłam i oparłam się o siedzenie.
- Przed chwilą przytulałaś się do niego w jednym łóżku. O co chodzi?
- Przeczytał moją prywatną wiadomość. - Powiedziałam i gapiłam się w jego blond czuprynę wystającą zza siedzenia.
- Jaki bezczelny! - Nabuzowała się Hazel.
- W sumie, to ja mu ją pokazałam w pewnym sensie. Ale i tak nie powinien jej czytać! - Założyłam nogę na nogę.
- I jeszcze usiadł z tą dziwką. Ugh... - Uwielbiam Hazel, zawsze jest po mojej stronie i nie ważne że nie mam racji, ona przekona kogoś że jest w błędzie aby mi tylko pomóc.
- Nienawidzę tej Taiyi. - Powiedziałam pod nosem.
- Spokojnie, Mel. - Usłyszałam męski głos za sobą. Odwróciłam się wystraszona. Michael wsadził głowę w dziurę między siedzenie Hazel, a moje. Wyglądał jak zgnieciony kotek.
- Gumowe ucho! - Hazel nacisnęła na jego nos a ten wyciągnął głowę i przewiesił się przez oparcie.
- Jesteś zazdrosna, Melanie? - Popatrzył na mnie z wrednym uśmieszkiem przyklejonym do twarzy.
- Co?! Nie! - Powiedziałam. Nie jestem zazdrosna. Jestem zirytowana tym, że Hemmings zachowuje się jak kobieciarz.
- Słyszałem waszą rozmowę! Jesteś na maksa zazdrosna! - Śmiał się ze mnie.
- Odwal się! - Powiedziałyśmy równo z Hazel i popatrzyłyśmy się na siebie, po czym wybuchłyśmy śmiechem.
- Bliźniaczki! - Znów razem i zaczęłyśmy się śmiać jeszcze głośniej.
- Laski są straszne. - Michael zrobił wielkie oczy i zniknął za siedzeniem. Śmiałyśmy się przez chwilę z Hazel, po czym autobus ruszył i czeka nas trzy godziny drogi nad jakieś gigantyczne jezioro.
Czas nie leciał szybko, ale też się nie dłużył. Przez większość czasu rozmawiałam z Hazel a potem ona oparła głowę o szybę a ja o jej ramię i leżałyśmy, słuchając razem piosenek przez jedne słuchawki.
- Już prawie jesteśmy na miejscu! Proszę aby nikt nie oddalał się od autobusu i wszyscy zebrali się w koło. - Powiadomił nas Derek przez mikrofon. W autobusie zaczęły się krzyki i przepychanie. Każdy chciał wziąć swój plecak i jak najszybciej wyjść z autobusu. Tym razem dałam się wypchnąć Hazel i nie zostałam na sam koniec. Ktoś prawie złamał mi palca u nogi w przepychance do drzwi, ale co tam. Trzeba żyć pozytywnie...
Gdy wyszłam, uderzyło we mnie jeszcze gorętsze powietrze niż na naszym kampusie. Tutaj jest chyba z pięćdziesiąt stopni.
- Dobra! Cisza! - Krzyczał Derek. - Proszę abyście dobrali się w grupy po trzy! Dziewczyny z dziewczynami, chłopaki z chłopakami! - Krzyczał. Oczywiście od razu rzuciłam spojrzenie Hazel która rzuciła spojrzenie mi i obie się zaśmiałyśmy. Potrzebowałyśmy trzeciej osoby.
- Hej, mogę być z wami? - Podeszła do nas Taiya. Popatrzyłam na Hazel wielkimi oczami, ona tak samo popatrzyła na mnie.
- Um, jasne. - Powiedziałam, mało entuzjastycznie. Taiya uśmiechnęła się lekko i poszłyśmy po namiot.
Kolejne trzy godziny zmagałyśmy się z głupim namiotem.
- Ja to pierdole! - Krzyknęła Hazel na pół biwaku. Wszyscy popatrzyli w naszą stronę.
- Hazel, uważaj na słowa! - Krzyknął Derek. Dziewczyna przewaliła oczami i złapała moją butelkę z wodą.
- Jesteście ofermami. - Powiedział Alex i złapał jedną z rurek, aby potem wpiąć ją w magiczny sposób w drugą. Potem przeszedł na następną stronę i zrobił to samo. - Gotowe. - Powiadomił nas.
- Dobra, ale my zrobiłyśmy większość! Ty tylko dopełniłeś formalności! - Powiedziałam i zaśmialiśmy się.
- Buziak za złożenie? - Poklepał się palcem wskazującym po policzku. Przewaliłam oczami i stanęłam na palcach aby cmoknąć go w policzek.
Niestety, Alex wszystko przemyślał i w ostatniej chwili odwrócił głowę i nasze usta się złączyły. Złapał mój tyłek i kontynuował pocałunek. Nie odsunęłam się od niego bo, Chryste, on całuje jak jakiś Bóg.
- Ej. Ej! - Jedna z opiekunek o imieniu Martha rozdzieliła nas. - Nie pozwalacie sobie czasami na za dużo? - Popatrzyła raz na mnie, raz na Alexa który szyderczo się uśmiechał.
Przygryzłam wargę i wróciłam do dziewczyn.
- Nawet nie wiesz jak Luke się na was gapił! - Wyszeptała mi do ucha Hazel.
Wzruszyłam ramionami.
- I dobrze.

_________________

Nie sprawdzę tego rozdziału bo się okropnie czuję... Miałam dzisiaj szczepienie w szkole i chyba mojemu organizmowi się to nie spodobało i w połowie lekcji zaczęłam mdleć i pojechałam do domu i od tamtej pory strasznie boli mnie głowa i ta ręka mi drętwieje i chyba jutro jadę do szpitala i wgl masakra... Ledwo napisałam ten rozdział ://. Ale bardzo chciałam dzisiaj coś dodać, więc się poświęciłam :)))

Camp BoyWhere stories live. Discover now