33. Nawet ci najsilniejsi chłopcy płaczą.

12.3K 795 290
                                    

Nie spałam całą noc. Nie mokłam nawet przymknąć oka. Większość czasu przepłakałam, a gdy już nie mogłam płakać, po prostu gapiłam się w sufit i myślałam o wszystkim i o niczym.

Jak głupia byłam! Nabrałam się na jego gierki, a wszyscy wiedzą że Luke Hemmings nie może być ' idealnym ' chłopakiem.

Nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Jest mordercą, jak by nie było.

Nie chcę pamiętać o tym obozie.

Długo nad tym myślałam... Będzie mi ciężko, ale nie chcę utrzymywać kontaktu z nikim z obozu...

Wiem że to złamie serce Hazel, ale tak postanowiłam.


Budził w moim telefonie zadzwonił dokładnie o siódmej, a ja wstałam równo z pierwszym dźwiękiem. Chodziłam na palcach, tak aby nie obudził Hazel.

Będę tęsknić za tym domkiem. Będę tęsknić za przegadanymi nocami, śmiechami i głupimi rozmowami na tematy których teraz i tak już nie pamiętamy, a wtedy wydawały się nam takie ważne.

Będę tęsknić za dzieleniem z kimś toalety. Może to głupie, ale to właśnie uroki obozów. Może i te najgorsze, ale i tak każdy potem za tym tęskni.


Szybko uczesałam włosy, które umyłam wczoraj wieczorem i związałam je w niechlujnego koka na czubku głowy, po czym umyłam twarz i zęby.

Szybko zrobiłam delikatny makijaż i ostatni raz przeglądnęłam się w lustrze wiszącym nad umywalką. Jest bardzo brudne, a Hazel miała wyczyścić je już dwa tygodnie temu.

Zaśmiałam się sama do siebie, bo dobrze wiem że nigdy tego nie zrobi.

- Miałam je umyć. - Powiedziała, a ja odwróciłam się do niej. Stała oparta o framugę drzwi i uśmiechała się lekko. Zacisnęłam wargi, bo czułam że łzy zbierają się pod moimi powiekami.

Odwróciłam się i zgarnęłam moje kosmetyki z szafki, wrzucając je byle jak do mojej kosmetyczki, po czym minęłam Hazel w drzwiach i kucnęłam przy otwartej walizce. Wepchnęłam kosmetyczkę gdzieś między ubrania i zasunęłam torbę, stawiając ją potem na kółkach.

- Masz wszystko? - Zapytała Hazel. Rozglądnęłam się po pokoju i ostatni raz upewniłam że zebrałam każdą, najmniejszą rzecz.

- Tak sądzę. - Powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej smutno.

- O której twoja mama przyjedzie? - Zapytała, patrząc na czas na telefonie.

- Mam jeszcze pół godziny. - Powiedziałam.

- Mogę cię odprowadzić? - Zapytała. Uśmiechnęłam się do niej i skinęłam głową.

Hazel przebrała się w łazience, a ja w pokoju.

Deszcz okropnie wali w daszek domu, a po okienkach spływają krople.

Smutny dzień, smutna pogoda.

Ubrałam szare dresy z nike i białą bokserkę. Na to wciągnęłam czarną bluzę i zasunęłam ją do połowy.

Hazel wyszła z łazienki ubrana w legginsy i jakąś za wielką, męską koszulkę.

- Idziemy? - Zapytała. Skinęłam głową i wzięłam swoją walizkę, a ona pomogła mi z torbą.

- Okropna pogoda. - Powiedziałam, gdy wyszłyśmy i zaczęłyśmy iść w stronę głównego budynku.

Camp BoyWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu