32. Zabiłeś swoje własne dziecko?!

11.9K 821 247
                                    

Luke's Pov:

- Potrzebuję ich na już. - Powiedziałem i dałem facetowi dwieście dolarów. Umięśniony mężczyzna niechętnie wziął pieniądze i upewniając się że nikt nie patrzy, podał mi tabletki które szybko wsadziłem do tylnej kieszeni moich jeansów.

- Nikomu ani słowa młody. - Powiedział i odszedł. Obserwowałem jak znika za zakrętem, po czym wróciłem do obozu.

Nie czekałem ani chwili i pobiegłem do domku Taiyi. Zapukałem delikatnie w drzwi i nie czekałem zbyt długo, a drzwi otworzyła mi jej współlokatorka.

- Właź. - Powiedziała chłodno. Nie przejmowałem się nią, po prostu podszedłem do łóżka na którym siedziała zdenerwowana Taiya. Wyjąłem opakowanie z kieszeni i podałem jej.

Popatrzyła na nie, potem na mnie. Miała przerażoną minę i w sumie jej się nie dziwię. Ale z drugiej strony, nie musiała mi się wtedy pchać do łóżka.

- Na pewno nic mi się nie stanie? - Zapytała setny już raz.

- Jadłaś coś? - Zapytałem z nadzieją że wyczuła chodź trochę troski w moim głosie. Skinęła głową i wzięła ode mnie opakowanie.

- Ile mam tego wziąć?

- Facet powiedział że najpierw dwie, a wieczorem jeszcze jedną i powinno być okay. - Powiedziałem. Wyjęła dwie tabletki i zaczęła się nimi bawić.

- Boję się. - Powiedziała drżącym głosem.

- Kurwa, połknij i po sprawie. - Powiedziałem a ona wrzuciła tabletki do gardła i popiła wodą która stała na stoliku.

Przez chwilę panowała cisza.

- Czujesz coś? - Zapytałem.

- Hemmings, idioto. - Odezwała się Martha, jej współlokatorka. Rzuciłem jej jednoznaczne spojrzenie a ta się zamknęła.

Taiya wzięła jeszcze łyka wody, a ja wyszedłem z ich domku i poszedłem do siebie.

Gdy wszedłem do domku, chłopaki siedzieli na łóżkach i przekrzykiwali się na wzajem. Gdy mnie zobaczyli, ucichli.

- I co? - Zapytał Calum. Wzruszyłem ramionami.

- Połknęła? - Skinąłem głową. - Świetnie! Po problemie! - Cieszył się Michael. - Melanie nic nie wie i możesz ją teraz pieprzyć bez wyrzutów! - Wyszczerzył się do mnie. Przewaliłem oczami i usiadłem na swoim łóżku.

Mam nadzieję że wszystko się uda.


Melanie's Pov:


- Czemu twojego chłopaka nie było na śniadaniu? - Zapytała Hazel, gdy obie siedziałyśmy na huśtawkach. Gapiłam się w swoje brudne conversy które bardzo potrzepują albo prania, albo kosza na śmieci.

Wzruszyłam ramionami, bo sama się nad tym zastanawiałam.

- Nie wierzę że ty i Luke jedziecie już jutro do domu. - Powiedziała smutno. Przygryzłam wargę i wzruszyłam ramionami. - To kochane z jego strony że jedzie z tobą. Jest świetnym chłopakiem, kto by pomyślał. - Zaśmiałam się.

Ma racje. Jest idealny.

- Kurwa! - Krzyknęłam gdy ktoś popchnął huśtawkę a ja prawie spadłam.

- Też kobieta, tylko krocze ma robocze. - Powiedział Luke i zaczął się śmiać. Kopnęłam go w kolano, co nie dało zbyt wiele, ale zawsze coś.

Camp BoyWhere stories live. Discover now