11. To czemu zamiast krzyczeć moje imię, krzyczał twoje?

14.6K 864 478
                                    

Przez kolejny tydzień Hazel unikała mnie jak ognia. Ja tak że nie nalegałam aby ze mną rozmawiała, bo sama nie wiedziałam o czym miałybyśmy rozmawiać.

Ale nie spodziewałam się że nie będzie chciała ze mną po tym wszystkim gadać. Przed całym tym zajściem gadała o Luku codziennie. Mam dwa podejrzenia.

Albo jej się nie podobało i jest jej teraz głupio.

Albo myśli że między mną a Lukiem coś jest, po ostatnim bieganiu nago i takie tam i boi się ze mną teraz rozmawiać.

Zbliżyłam się za to do Alexa i jego znajomych. Znalazłam wspólny język z Sophie. Jest naprawdę miła i zabawna. Zawsze ma jakieś głupie pomysły i nie można się z nią nudzić.

Tego ranka, znów usiadłam przy stoliku Alexa. Wzięłam kanapkę z serem i zaczęłam ją nerwowo jeść. Sama nie wiem czemu się denerwowałam, nic się przecież nie stało.

Alex uważnie mi się przyglądał.

- Co ci jest? - Zapytał w końcu. Popatrzyłam na niego, udając że nie wiem o co mu chodzi. - Cała się trzęsiesz i jesz tą kanapkę jak byś nie widziała jedzenia przez co najmniej tydzień.

- Nic mi nie jest. Jestem po prostu bardzo głodna. - Powiedziałam, mimo że mój żołądek nie mógł już zmieścić więcej jedzenia, wzięłam kolejną kanapkę, tym razem z dżemem truskawkowym.

Do jadalni weszła Hazel. Miała podkrążone oczy. Nie miała makijażu i była w piżamie, co mnie zdziwiło. Jej włosy były przetłuszczone i związane w okropnie wyglądającego kucyka. Jednym słowem, wyglądała okropnie.

Nasze spojrzenia się spotkały. Wysłałam jej delikatny uśmiech, na co ona odpowiedziała tym samym i zaczęła iść, wpadając na jakiegoś młodszego chłopaka. Cały czas ją obserwowałam. Przeprosiła niskiego bruneta i poszła do stolika. Usiadła sama. Zawsze siadała z Lukiem i resztą.

Widziałam jak się nad czymś zastanawia. Jej wzrok wiercił dziurę w stoliku. Nie dotykała jedzenia, nawet na nie nie popatrzyła. Piła kawę, bawiąc się uchem od kubka. W końcu, niechcący, pociągnęła za uchwyt i wywróciła kubek.

- Cholera! - Od ścian jadalni odbijał się jej krzyk. Wszyscy ucichli i popatrzyli w jej stronę. Wstałam ze swojego miejsca i pobiegłam do dziewczyny. Oblała sobie rękę wrzącą kawą.

- Chodź, musisz to wsadzić pod zimną wodę. - Złapałam jej ramię i zabrałam do ubikacji. Odkręciłam wodę w jednej z trzech umywalek i wsadziłam jej rękę pod strumień lodowatej wody. Hazel nie patrzyła na mnie, gapiła się na swoją rękę.

- Co się z tobą dzieje? - Odezwałam się w końcu, nie mogłam już znieść tej okropnej ciszy panującej między nami. Nie odpowiedziała. - Cholera, Hazel! - Krzyknęłam. - Czemu się do mnie nie odzywasz, nie patrzysz na mnie i wyglądasz jak wrak człowieka?! - Denerwowałam się na nią. Miałam już dość tego, że coś z nią jest nie tak i coś ukrywa.

- Nie mówiłaś mi że między tobą a Lukiem coś jest... - Wyszeptała. Zmarszczyłam brwi.

- Co?!

- Gdy Luke i ja... no wiesz, on krzyknął twoje imię. I to nie raz... Kilka razy. - Nie mogłam nic wydusić. Stałam jak wryta i patrzyłam na twarz mojej współlokatorki. Dziewczyna była zmieszana, patrzyła na mnie, ale odwracała wzrok co jakiś czas.

- Między nami nic nie ma. Nigdy nie będzie. Znam go od dwóch tygodni. To żałosne że tak pomyślałaś... - Przeczesałam ręką włosy i zakręciłam kran z którego nadal lała się woda.

Camp BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz