- Spokój proszę! - Krzyczał Derek gdy wszyscy zebrali się na gigantycznej łące za domkami. - Mam dla was dzisiaj dosyć męczący dzień. Na początek, podchody. - Nigdy nie lubiłam się w to bawić. Nie rozumiałam tych map i czego szukaliśmy.
Po wytłumaczeniu zasad, mieliśmy się dobrać w grupy mieszane. Dwóch chłopaków, dwie dziewczyny. Hazel od razu podbiegła do mnie i chwyciła moją rękę, po czym zaciągnęła mnie w stronę Luka i Caluma.
- Nie. Nie! - Próbowałam się wyrwać. - Nie chcę być w grupie z tym idiotą. - Mówiłam i modliłam się żeby trafił w nas jakiś meteoryt. Wtedy nie musiała bym oglądać jego twarzy.
- Przestań się zachowywać jak dziecko, Melanie. - Pouczała mnie Hazel. Pokazałam jej język za plecami i gdy znalazłyśmy się przy chłopakach, założyłam ręce na piersi i patrzyłam w każda inną stronę, tylko nie na twarz Luka.
- Możemy być z wami w parze? - Zapytała Hazel.
- Oczywiście. - Wyszczerzył się Calum.
- Nie. - Podniosłam wzrok. - Mamy kogoś innego. - Za blondynem stały dwie wysokie blondynki w crop topach. Obie wyglądały zdzirowato i na pewno są puszczalskie. Calum popatrzył na Luka i zrobił zdziwioną minę. Luke uśmiechnął się wrednie.
- To Chloe i Roxi. - Przedstawił nam te chodzące botoksy. - One są z nami w grupie. Nie chcemy was. - Zrobiłam wielkie oczy po czym szeroko się uśmiechnęłam.
- Dzięki Bogu. - Powiedziałam gdy odeszłyśmy z Hazel.
- Co to są za suki?! - Wymachiwała rękami.
- Chole i Roxi czy jakoś tak. - Wzruszyłam ramionami. Hazel wyglądała na zdenerwowaną i wkurzoną.
- Hej! Melanie? - Krzyknął ktoś. Odwróciłam się i zobaczyłam Ashtona i tego drugiego, którego imienia nie pamiętam.
- Um, hej?
- Chcecie być z nami? - Zapytał. Popatrzyłam na Hazel która wzruszyła ramionami. Mój wzrok z powrotem powędrował na blondyna. Zgodziłam się.
***
- Zamknij się! Nie widzisz że to jest gdzieś tu?! - Krzyczałam na Ashtona.
- No chyba jednak nie, skoro tu stoimy! - Wymachiwał rękami.
- Ale to dokładnie to miejsce! - Upierałam się.
- To chyba jestem ślepy! - Odwrócił się do mnie plecami.
- Em... Mel?
- Nie wtrącaj się! - Krzyknęliśmy razem z Ashtonem.
- Ale... List wisi wam centralnie nad głową. - Powiedziała Hazel. Popatrzyłam na nią ze zdziwieniem a potem podniosłam głowę i zobaczyłam czerwoną kartkę dyndającą na sznureczku.
- Mówiłam że to tu. - Pokazałam Ashtonowi język i podskoczyłam. Niestety, list jest za wysoko. Ashton, mimo swoich prawie dwóch metrów wzrostu, tak że nie zdołał dostać kartki. Jedyne co nam zostało, to wspiąć się na drzewo.
- Ja tego spróchniałego drzewa nawet nie dotykam. To drzewo jest starsze od mojej matki. A ona ma po pięćdziesiątce. Uwierzcie mi, nie chcecie jej widzieć. - Wypierała się Hazel. Popatrzyłam na Michaela.
- Nie. Ja mam lęk wysokości. Szybciej spadnę niż tam wejdę. - Powiedział, unosząc ręce w geście obrony. Mój wzrok powędrował na Ashtona. Ten chciał już coś powiedzieć ale ja przewaliłam oczami i jęknęłam głośno, po czym podeszłam do drzewa i sprawnie weszłam na pierwszą gałąź, podciągając się na niej. Cała trójka mnie bacznie obserwowała. Złapałam się za kolejną gałąź a ta od razu się złamała i spadła na ziemię. Popatrzyłam na Ashtona.
YOU ARE READING
Camp Boy
FanfictionWielkimi krokami zbliżają się wakacje, więc jak co roku rodzice spędzają każdą wolną chwilę na poszukiwaniu obozu aby pozbyć się mnie z domu. - Znaleźliśmy! - Krzyknęła mama. Leniwie zeszłam z kanapy i udałam się do gabinetu ojca. Siedzieli tam obo...