13. Mel i kłopoty w szkole?!

14.3K 862 292
                                    

O tym co działo się wczorajszej nocy nawet nie chcę wiedzieć. Jedyne co pamiętam, to monolog Luka o byciu młodym i niezależnym, oraz kelnera lejącego wódkę do mojego kieliszka. Nawet nie pamiętam do końca jak znalazłam się w swoim łóżku. Mam nadzieję że znalazłam się w nim SAMA.

Tak czy inaczej, obudziłam się około czwartej po południu i poczułam że okropnie suszy mnie w gardle. Na moje szczęście, moja głowa była w porządku i ani trochę nie bolała.

Wygramoliłam się z łóżka i na gołe nogi wciągnęłam swoje dresy. Wyszłam z domku i poszłam w kierunku głównego budynku. Obiad kończy się o czwartej, jest czwarta piętnaście. Nie mam co liczyć na ciepłe jedzenie. Gdy szłam w stronę drzwi, na ławce przed wejściem siedziała Percy i Hazel. Podeszłam do nich.

- Imprezowiczka wstała! - Krzyknęła Hazel. - Jak było wczoraj?

- W sumie... nie wiem. - Powiedziałam i próbowałam sobie coś przypomnieć. - Jak się czujesz, Percy?

- Dobrze. Czasami zakręci mi się w głowie, ale daję sobie radę. Pierwszy raz urwał ci się film?

- Pierwszy raz miałam alkohol w ustach. - Przyznałam się bez bicia. - Oh, nie! Nie licząc tego razu gdy miałam siedem lat i zabrałam mamie kieliszek wina. Napiłam się może dwa łyki i upuściłam na nowy dywan, płacząc że mi nie smakuje. - Percy się zaśmiała, a Hazel zaczęła tłumaczyć że wino to tak naprawdę nie alkohol, a Percy wmawiała Hazel że jeśli napój ma jakiekolwiek procenty, to jest uznawany za alkohol. Podczas gdy one głupio dyskutowały nad nieistotną sprawą, ja weszłam do środka aby zabić pragnienie. Udałam się do sklepiku.

- Poproszę wodę niegazowaną i batonika. - Powiedziałam do kasjerki. Blondynka uśmiechnęła się i podała mi to o co prosiłam. Podziękowałam uśmiechem i wyszłam z budynku. Miałam nadzieję że dziewczyny nadal lamentują nad tym czy wino jest alkoholem czy nie. I miałam rację, Hazel wręcz krzyczała na Percy, a Percy miała z Hazel dobry ubaw. Usiadłam obok Percy i wzięłam kilka łyków wody, wypijając przy tym pół butelki.

- Kogoś tu suszy. - Usłyszałam za swoimi plecami. Odwróciłam się. Za mną stał Luke z rozczochraną fryzurą, worami pod oczami i w dresach. - Mogę? - Wskazał na butelkę. Podałam mu wodę, wypił wszystko dwoma łykami.

- Cześć Lucas. - Odezwała się Hazel. Luke popatrzył na nią i uśmiechnął się.

- Hej. - Podszedł do mojej współlokatorki i klepnął ją w tyłek, na co ona pisnęła i podskoczyła. Starałam się to olewać. Skupiłam się na próbie otworzenia Kitty Kata. Szarpałam się z nim, ale nic to nie dało.

- Nie tak nerwowo. - Powiedziała Percy i wzięła ode mnie batonika. Jednym ruchem otworzyła opakowanie i urwała sobie kawałek. - Pół dla mnie za otworzenie.
Nie miałam zamiaru się z nią o to kłócić i wyciągać jej tego batonika z gardła. Wzięłam swoją połowę i zaczęłam jeść nerwowo. Luke cały czas flirtował z Hazel, bawiąc się jej włosami. Hazel najwidoczniej się to podobało, bo stała tam jak zahipnotyzowana i gapiła się w oczy blondyna.

- Dała bym wszystko żeby móc patrzeć się w te piękne oczy cały czas.

Stop! Czy ja to powiedziałam na głos?!

Wszyscy popatrzyli się na mnie. Szczęka Percy opadła a Hazel zrobiła wielkie oczy. Usta Luka ułożyły się w aroganckim uśmiechu.

- O kogo oczach mowa? - Zapytał, podchodząc do mnie.

- Em... - Jąkałam się. Nie wiedziałam co robić. Miałam nadzieję że zaraz zapadnie się ziemia i nie będę musiała mu odpowiadać.

I w tym samym momencie zobaczyłam Alexa, idącego z Taylorem w naszą stronę.

Camp BoyWhere stories live. Discover now