Historia #28 od Natalii K.

1.3K 123 11
                                    

Ponieważ moja książka osiągnęła 100 gwiazdek jeszcze dzisiaj jakos po południu wstawie mały bonus! Czekam na 120 gwiazdek i niwa historia! Dziękuję wam!!!!

Ta historia wydarzyła się rok temu, późnym latem w nadmorskim miasteczku Dębki. Wraz z koleżanką poszłyśmy na wieczorny spacer na plaże. Pomimo tego, że ta miejscowość była dosyć spokojna, to przy zachodach słońca można było spotkać wiele par, rodzin z dziećmi czy emerytów. Tego wieczora nie było "żywej duszy". Przez cały czas wraz z koleżanką czułyśmy, że "coś" nas obserwuje. Na początku żartowałyśmy z tego, choć czułyśmy się nieswojo. Dopiero w drodze powrotnej po wyjściu z plaży w miejscu gdy do początku XX wieku znajdował się punkt graniczny między Polską a Prusami zobaczyłyśmy czarną , zakapturzoną postać i pomimo tego, że postać ta kucała niczym rycerz przy składaniu przysięgi miał 2 metry , był wielkości hokeistów. Wyglądał jak mnich. Obydwie czułyśmy, że chce nam powiedzieć, że to jego teren nie jesteśmy mile widziane, mamy odejść. Dodam, że stałyśmy po tej pruskiej stronie a on stał przy mostku przez, który dostałybyśmy się na "polską" stronę. Nikt ze starszych mieszkańców nie był w stanie nam powiedzieć kto, to mógł być. Moim zdaniem wyglądał jak mnich, jednakże w okolice znajdował się tylko klasztor mniszek.

I pamiętajcie:
Nie ma się czego bać.
Chyba.

Straszne Historie Na FaktachWhere stories live. Discover now