Rozdział 5

487 26 3
                                    

Ashley stała na środku ogromnego pomieszczenia. Ściany były białe. Całkowicie białe, prawie raziły w oczy. Sufit piął się tak wysoko w górę, że nie było go widać a i ściany nie były tak blisko niej. Zaczęła się rozglądać. W pomieszczeniu nie było nic oprócz niej. Nie było żadnych stolików, rzeczy leżących na podłodze, okien ani drzwi.

-Dlaczego tu nic nie ma? -Szepnęła do siebie pod nosem.

-Bo to twój sen. Jeśli będziesz czegoś chciała to to się pojawi. Widocznie wystarcza ci tylko puste i ciche miejsce.

Słysząc znajomy, niski i lekko zachrypnięty głos omal nie padła na śnieżnobiałą podłogę. Odwróciła się a za nią stał człowiek, który był jedną z najważniejszych osób w jej życiu.

-Dziadku!

Podbiegła w jego stronę i chciała go przytulić, ale przeniknęła przez niego, jakby był tylko hologramem. Zdezorientowana spojrzała na dziadka a ten uśmiechnął się smutno.

-Ashley, przeniosłaś się w czasie i to dało mi możliwość porozmawiania z tobą. Nie spodziewałem się, że mój eliksir kiedykolwiek zadziała a jednak ty dokonałaś niemożliwego. Nawet nie wiesz jaki jestem z ciebie dumny. - Ashley nie wiedziała co powiedzieć, a jedna łza spłynęła po jej policzku- Nie płacz miśku, jestem tutaj, żeby ci pomóc.

-Pomóc mi?

-Tak. Mamy niewiele czasu, więc szybko ci to wyjaśnię. Jesteś w miejscu gdzie to wszystko się zaczęło.

-W miejscu gdzie wszystko się zaczęło? ''wszystko'' czyli co?

-Jesteś w czasach gdzie Tom Riddle, młody Lord Voldemor jeszcze nie jest zły. Nie zgłębiał tajników czarnej magii, nie założył grupy śmierciożerców, twoi rodzice nie musieli iść na misję i dlatego twoja matka nie zginęła.

-Czyli twierdzisz, że mogę zrobić w tych czasach coś, żeby zmienić przyszłość?

-Dokładnie, Ashley.

-Czy ja będę musiała..... Zabić Riddla?

Spojrzała się smutnym wzrokiem na dziadka, a ten uśmiechnął się smutno.

-Zrobisz jak uważasz, Ashley. Wierzę, że postąpisz słusznie.

-Dziękuję dziadku. Kocham cię i tęsknie.

-Ja też i to bardzo. Jest jeszcze jedna bardzo ważna rzecz, którą muszę ci przekazać. Chodzi o to, że.......

W tym momencie obraz dziadka zaczął się rozmywać a ściany znikać. Usłyszała różne głosy dochodzące z oddali.

***

-Scott, do choler, obudź się!

Ashley zlana potem otworzyła oczy i podniosła się do siadu. Cały czas miała przed oczami twarz lekko uśmiechniętego dziadka ze snu. Wtedy wróciła do rzeczywistości.

-Co to niby ma być, co Scott?!

Spojrzała w stronę drzwi, gdzie do góry nogami przy suficie wisieli Malfoy i Black. I to nie byłoby takie dziwne, gdyby nie to, że oboje mieli na sobie koszule nocne, które Ashley wcześniej znalazła w swoim kufrze.

-Powiedzmy, że to zemsta. -Zaczęła się śmiać.

-Jest środek nocy, dajcie mi spać! - Głos Walburgii rozbrzmiał w całym pomieszczeniu. Dziewczyna podniosła się do siadu, przetarła oczy i spojrzała w stronę drzwi. Od razu wybuchła głośnym śmiechem. - Ci idioci serio się na to złapali! Nieźle Scott! Bądź moim mentorem, chce się tego od ciebie uczyć!

Ashley zaczęła się śmiać jeszcze głośniej a Malfoy z Black'iem spojrzeli na nią zirytowani.

-Może być nas tak uwolniła?

-I może odczarowała te cholerne stroje?

-Uwolnić to uwolnię, ale ładnie wam w tych ciuszkach.'

-Pewnie o wiele lepiej będziesz w nich wyglądała ty, Scott- Malfoy poruszył sugestywnie brwiami, za co oberwał poduszką Walurgii w nos.

-Skoro ja mam je zakładać, to wy też. -Sięgnęła na szafkę nocną po różdżkę i odcięła niewidzialne linki, przez co włamywacze upadli na podłogę. - Tylko tyle mogę dla was zrobić. Te ciuchy znikną z was po czasie. Może to być kilka minut a nawet lata. Sami się w to wpakowaliście.

-Scott, ty wredna małpo!

-Dobra chłopaki, wypad bo mogę wymyślić coś bardziej wrednego.

-Dobra, wyjdziemy, ale tylko pod warunkiem że teraz pokażesz nam jak wyglądasz w tym co masz na sobie.

Ashley westchnęła, odkryła kołdrę i stanęła obok łóżka. Chłopaki wytrzeszczyli oczy.

-Już się naparzyli? To wypad! -Black machnęła różdżką, tym samym wyrzucając ich za drzwi i zamykając je.-Scott, to było obłędne! Brawo! - Black wstała i podeszła do niej. -Wyglądali genialnie! Szkoda, że nie zrobiłyśmy zdjęć.

-Ty nie zrobiłaś, a ja tak. -Machnęła różdżką przywołując aparat,z którego właśnie wyskakiwało zdjęcie. Wzięła je i spojrzała na nie. Chcesz jedno? Może będę je sprzedawać, co?

-Ty diable wcielony!

Obie zaczęły się śmiać, przybiły piątkę i poszły do łóżek. Ashley opadła na materac i zaczęła zastanawiać się co takiego ważnego miał jej do powiedzenia dziadek. Tak długo się zastanawiała, że w końcu zasnęła.

***

Obudziła się wcześnie rano. Poszła pod prysznic i zaczęła wybierać ubrania. Gdy już była gotowa, wyszła z Walburgią do pokoju wspólnego gdzie nie było zbyt wielu osób, bo była sobota, więc ślizgoni jeszcze spali. Usiadły obie przed kominkiem i zaczęły luźną rozmowę. Po chwili usłyszały nad sobą męski głos.

-Scott, miałem cię oprowadzić, więc choć, pokażę ci Hogwart.

Odwróciła się i zobaczyła stojącego za kanapą Riddla. Pożegnała się z Black i wyszła razem z Riddlem na korytarz.

Najpierw oprowadził ją po lochach, później pokazał jej różne sale, gabinety nauczycieli, o których zwykle coś opowiadał, pokazał jej bibliotekę, sale do różnych ćwiczeń i zaczął tłumaczyć zasady panujące w Hogwarcie, które ona już dawno znała, ale on nie mógł tego wiedzieć. Oprowadzanie skończyło się już około popołudnia, więc Ashley wróciła do dormitorium i ledwo żywa padła na łóżko.

Patrząc w sufit zastanawiała się co ważnego miał jej do powiedzenia dziadek i miała nadzieję że jeszcze raz uda mu się wejść do jej snu. Wiedziała, że to nie łatwe ale iskierka nadziei gdzieś w niej była.
Przypomniała sobie twarz Riddla i to jak wszystkie dziewczyny na niego patrzyły. Jak na boga. Był przystojny i inteligentny, miał taki charakter, który przyciągał do niego ludzi, ale na Scott jego czar nie działał bo wiedziała jakim jest potworem.

Wiedziała że zabicie go może być bardzo trudne, ale chciała to zrobić żeby odwrócić bieg wydarzeń. Zamknęła oczy i zasnęła.



Zabawa Z Czasem Where stories live. Discover now