Pierwsze co poczuła to koszmarny ból głowy. Po chwili doszedł ból każdego mięśnia w ciele i uczucie lekkiego odrętwienia.
Otworzyła z lekką trudnością oczy i rozejrzała się.
Poderwała się z ziemi i jeszcze raz obrzuciła wzrokiem swoje laboratorium. Wszystko było tu tak jak dawniej, oczywiście nie licząc Pottera leżącego na podłodze i rozwalonego eliksiru.
Wrócili dokładnie w momencie, w którym zniknęli, czyli na pewno nikt nie zauważył że sporo czasu spędzili w innych czasach. Odetchnęła z ulgą, choć po chwili przypomniały jej się ciemne oczy pewnego ślizgona i poczuła nieprzyjemny ucisk w klatce piersiowej.
On jej nie pamiętał. Zapomniał o niej, ale ona nie zapomniała. I będzie pamiętała.
Podeszła do nieprzytomnego nastolatka i potrząsnęła nim kilka razy.
-Potter, pobudka.
Po chwili otworzył oczy i poderwał się z ziemi. Rozejrzał się.
-Wróciliśmy! Całe szczęście! Nie wytrzymałbym tam ani chwili dłużej.
Uśmiechnęła się lekko i kiwnęła głową. Podniosła się i stanęła przy notatkach zawieszonych na ścianie. Potter również wstał.
-Pomóc ci sprzątać?
-Nie, poradzę sobie.
-Ale, Scott...
-Dam sobie radę sama. Po prostu stąd idź.
Więc spuścił głowę i wyszedł.
Spojrzała na zamknięte drzwi, po czym z całej siły uderzyła zaciśniętą pięścią w ścianę.
Poczuła ból w całej ręce, ale specjalnie się tym nie przejęła. Zrzuciła wszystkie eliksiry z długiego blatu. Odłamki szkła poleciały na całą podłogę, a eliksiry stworzyły wielką, szarą plamę na środku pomieszczenia.
Podeszła do regału z zapasami eliksirów i zrzuciła go na podłogę. Kałuża powiększyła się, a drobinki szkła odbijały się od podłogi i wbijały w jej nogi.
Nie zauważyła nawet kiedy miała twarz mokrą od łez. Cofnęła się pod ścianę i spojrzała na swoje dzieło.
Lata pracy, męki. Całkowicie na marne. I tak i tak nic nie mogła zmienić. Nikomu nie mogła pomóc.
Jedyny cel jaki w życiu miała właśnie pękł jak balon przebity szpilką i odleciał w zapomnienie.
Zmarnowała pół swojego życia na eliksir, który tylko dodał jej bólu i cierpienia.
Żadna decyzja nie była dobra. Oprócz tej, którą w tej chwili podjęła.
Wyciągnęła paczkę zapałek. Odpaliła jedną i przez chwilę wpatrywała się w mały płomyczek. Gdy ten poparzył jej palce, rozluźniła uścisk a zapałka spadła do kałuży eliksirów, które natychmiastowo zajęły się ogniem. Wszystko płonęło. Półki, ściany, podłoga, szafki.
Obserwowała z lekkim uśmiechem efekt swojego małego zniszczenia.
***
-Mogłaś spalić cały zamek!
Profesor McGonagall wpatrywała się wściekła w białowłosą uczennicę.
Były w skrzydle szpitalny. Ashley siedziała na łóżku, Pani Pomfrey opatrywała je poparzenia, a profesor McGonagall stała przed łóżkiem widocznie wściekła i już od dziesięciu minut darła się na ślizgonkę.
CZYTASZ
Zabawa Z Czasem
FanfictionHarry Potter- prawdziwy gryfon i chłopiec-który-przeżył oraz Ashley Scott- ślizgonka i młody geniusz przez przypadek przenoszą się w czasie. Mimo początkowej niechęci do siebie muszą zacząć współpracować, żeby wrócić do swoich czasów. Czy im się to...