Rozdział 29

243 22 2
                                    

Pani Green okazała się bardzo uroczą kobietą. Ashley od razu ją polubiła i nie mogła zrozumieć, dlaczego wcześniej nie zaczęła znajomości z sąsiadką. 

Po ciasteczkach, które były swoistą kolacją w domu kobiety, wszyscy poszli do pokoi. Najpierw rozpoczął się wyścig do łazienki. Koniec końców wyścig ten wygrała Lucy, która wśliznęła się do łazienki, gdy bliźniacy kłócili się tuż przed nimi o to, kto ma iść pierwszy. W końcu Ashley rozstrzygnęła spór i zaraz po Lucy do łazienki wszedł Gideon.

Sama poszła tam jako ostatnia zapominając już całkowicie o rozmowie z aurorem. 

Kiedy w końcu, już ubrana w piżamę wyszła z łazienki poszła do sypialni gościnnej, jej rodzeństwo już spało. Sama położyła się i przykryła kocem próbując zasnąć. 

Godzinę później, zmęczona już ciągły przewracaniem się po łóżku, wstała i poszła do kuchni napić się wody. Mając już napełnioną szklankę w dłoni, zauważyła lekkie światło z salonu. 

Ruszyła w tamtą stronę. Weszła do pomieszczenia i od razu zauważyła sąsiadkę siedzącą w fotelu. Zbliżyła się do niej. Kobieta zauważyła ją i lekko się uśmiechnęła. 

-Usiądź, skarbie. 

Wskazała jej dłonią drugi fotel Ashley kiwnęła głową i usiadła na wskazanym miejscu. 

-Nie możesz spać? 

-To pewnie przez zmianę otoczenia. Albo przez to co stało się dzisiaj...- Spuściła głowę i upiła trochę wody, czując ulgę, gdy chłodna ciecz spłynęła jej przez gardło.- A pani? Dlaczego nie śpi? 

-Rozumiem... Przypływ emocji nie daje mi spać.  

Lekko się uśmiechnęła i spojrzała w ogień, wesoło skaczący w kominku. Białowłosa kiwnęła głową. 

-Zastanawiam się... Nie przeszkadza pani, że tutaj mieszkamy? 

-Po co miałabym się zgłosić do przechowania was, gdyby miało mi to przeszkadzać? 

-Nie wiem... Niektórzy ludzie zrobiliby to z powodu tego, że byłoby im żal, albo żeby pokazać się przed innymi z dobrej strony. Poza tym zawsze mogłaby pani zacząć żałować swojej decyzji. 

-Nie żałuję. Od dawna nie było tu tak rodzinnej atmosfery.. Prawie zapomniałam jakie to wspaniałe. 

Rozmarzyła się. Po chwili ciszę przerwała Ashley. 

-Ma pani dzieci? 

-Tak. Dwójkę. Eleonora i Sebastian. Oboje są już dorosłymi czarodziejami... Wyprowadzili się, pozakładali swoje rodziny. Teraz tutaj jest strasznie cicho i pusto. 

-Jak to jest... Mieć dziecko? 

-To naprawdę.. Wspaniałe. - Znowu lekki uśmiech zagościł na jej twarzy- Coś małego, kruchego, twojego. Ktoś, kogo kochasz nad życie, bardziej niż jakąkolwiek inną osobę. Mimo bólu, zmęczenia i wielu obowiązków, to najlepsza rzecz, jaka spotyka cię w życiu. Taka, jakiej nie da się opisać. 

Kiwnęła głową i odwróciła się w stronę kominka zatapiając spojrzenie w ogniu. 

Bolało ją to, że sama nie miała się o tym przekonać... Przynajmniej niedługo. 

Pomyślała o morderstwie i teraz żałowała tego, co zrobiła. 

Całkowicie żałowała. 

Żałowała, że zabiła go tak szybko. Mogła go przecież torturować, męczyć, sprawiać ból. Taki ból, jaki sama czuła przez te wszystkie lata. Zniszczyć go psychicznie i fizycznie, a dopiero na koniec zlitować się i zabić go. 

Zabawa Z Czasem Där berättelser lever. Upptäck nu