Rozdział 12

364 27 1
                                    

W nocy budziła się kilka razy z koszmaru, po czym znowu zapadała w lekki sen, przez co rano niewyspana zwlekła się z łóżka i poszła do łazienki gdzie szybko narzuciła na siebie mundurek i przemyła twarz zimną wodą. 

Wzięła torbę z książkami i wyszła z dormitorium. Nie poszła na śniadanie, bo nie miała ochoty z nikim gadać a w Wielkie Sali ktoś na pewno chciałby zachęcić ją do rozmowy. 

Chciała po prostu przeżyć dzisiejsze lekcje, a później pójść do biblioteki poszukać coś na temat znaku klepsydry. 

Wyszła z PWS i poszła korytarzem w stronę schodów, a kiedy już myślała, że będzie miała spokój, usłyszała irytujący głos Malfoy'a za plecami. 

-Hej Scott! 

Przewróciła oczami i postanowiła go zignorować. Poszła dalej, jednak ten nie dawał za wygraną. 

-Scott! SCOTT NIE IGNORUJ MNIE! 

Wkurzona odwróciła się. 

-Czego, Malfoy?!

Zobaczyła wtedy, że Malfoy nie stoi sam. Stał razem z Orionem Blackiem i Tomem Riddlem, co raczej nie powinno jej zdziwić. Miał bardzo dziwny zwyczaj wpadać na nią w każdym miejscu w szkole. 

-Jutro jest impreza u nas, przyjdziesz? 

Pierwszy raz usłyszała o imprezie, ale wiedziała że w Slytherinie to coś normalnego. 

-Jaka impreza? 

-Bez okazji. Będziesz? 

-Eeee, raczej nie. 

-Musisz być. 

Ashley uniosła brew. 

-A to niby dlaczego? 

Tym razem odezwał się Black. 

-Ponieważ jesteś nowa, a to tradycja, że nowa osoba w Slytherinie bierze udział w pierwszej imprezie. 

-A jeśli postanowię nie przyjść? 

-To wtedy skończysz jak Selena... przez trzy miesiące pluła futrem... 

Wtedy Ashley przypomniała sobie historię Seleny, która stała się zachętą dla nowych ślizgonów do przychodzenia na imprezy. Draco kiedyś jej opowiadał, że raz jak nowa dziewczyna nie przyszła na imprezę, to banda pijanych ślizgonów poszła do niej i zmieniła ją w małego kotka, którego później wypuścili w miejscu gdzie trzymano magiczne stworzenia na lekcje ONMS. 

Faktycznie, nie chciała zmienić się w kota i skończyć jako pokarm jakiegoś stwora. Poza tym chciała jak najszybciej zakończyć tę rozmowę. 

-Dobra, będę. 

Odwróciła się i chciała iść dalej, kiedy zatrzymał ją znowu głos Malfoy'a. 

-A będę mógł liczyć na jakiś taniec? 

-Nie. 

Odparła nawet się nie odwracając i mogła sobie tylko wyobrażać minę wkurzonego i zawstydzonego Malfoya oraz uniesiony kącik ust Riddla i widoczne rozbawienie w jego oczach. 

Przyspieszyła. 

Dlaczego o nim pomyślała? 

Sama tego nie wiedziała. Wybiegła z lochów i poszła do gabinetu OPCM. 

Nie potrafiła skupić się na żadnej lekcji, co i tak nie było dla niej ważne. Teraz ważne były trzy sprawy. 

Znalezienie odpowiedzi na temat drzwi, zabicie Riddla i wymyślenie wymówki, żeby nie musieć tańczyć z Malfoy'em.  

Po ostatniej lekcji od razu pognała do biblioteki gdzie od razu skierowała się na dział z runami. 

Pierwszą jej myślą na tematy rysunku było, że to coś związane z runami. Wzięła pierwszą książkę i zaczęła ją przeglądać.

Nic. 

Tak samo było z kilkoma kolejnymi książkami. 

Podniosła zrezygnowany wzrok z książki i zaczęła rozglądać się dookoła. 

Nikogo nie było w bibliotece. Wszędzie było ciemno i dookoła było pusto. 

Siedziała na samym końcu biblioteki zakryta stertami książek, więc nawet nie zdziwiło jej to, że nikt jej nie zauważył. 

Spojrzała na zegarek. Była 2 w nocy. Przeciągnęła się i po cichu wstała. Wzięła swoją torbę i wyszła z biblioteki. Szła korytarzem najciszej jak mogła aż doszła do lochów. Weszła do pokoju wspólnego ślizgonów i już chciała wchodzić po schodać do dormitorium dziewczyn, gdy zawahała się i spojrzała w stronę dormitoriów chłopców. 

Było już bardzo późno, więc pewnie wszyscy, łącznie z Riddlem, spali jak zabici. Wiedziała, że Riddle jest prefektem, więc ma osobny pokój, a tam łatwo można było go zabić podczas snu. 

Odstawiła torbę na bok i po cichu weszła na korytarz, w którym były drzwi prowadzące do dormitoriów chłopaków. Minęła dormitoria różnych roczników, aż trafiła na ostatnie drzwi, które należały zawsze do prefekta. 

Przyłożyła ucho do dziurki od klucza i nasłuchiwała. Usłyszała tylko równy oddech i ciche chrapanie. Czyli Riddle spał.  

Wyciągnęła różdżkę i skierowała ją w stronę zamka.

-Alohomora! 

Szepnęła i usłyszała cichy trzask otwieranego zamka. Znowu przyłożyła ucho do drzwi bojąc się, że obudziła Riddla, ale po chwili uspokoiła się odrobinę, bo słyszała, że ten nadal śpi. 

Nacisnęła cicho klamkę i otworzyła powoli drzwi. Weszła do środka i zobaczyła śpiącego nastolatka. Miał spokojny wyraz twarzy a czarne włosy rozsypały mu się na czole i oczach. 

-Wygląda tak uroczo kiedy śpi...- Pomyślała. 

Zmarszczyła brwi. Czy ona właśnie pomyślała, że ten przyszło morderca tysięcy czarodziejów i mugoli jest uroczy? 

Odpędziła od siebie tę myśl. wyciągnęła różdżkę i skierowała ją w stronę ślizgona. 

Tom poruszył się niespokojnie i zaczął szeptać przez sen, próbując się jedocześnie osłonić rękami przed czymś we śnie. 

-Nie, nie! 

Ręka, w której spoczywała różdżka zaczęła lekko drżeć, ale Ashley wiedziała co musi zrobić. 

Ścisnęła różdżkę mocniej w dłoni. 

Tom poruszył się gwałtownie, spychając z siebie koc i pokazując odsłonięty brzuch na którym znajdowało się kila siniaków i blizn podobnych do jej własnych. 

Przełknęła ślinę. Jeśli nie zrobi tego teraz, to kiedy nadarzy się znowu taka okazja? 

ścisnęła różdżkę tak mocno, że pobielały jej knykcie. Z jej ust wydobył się szept. 

-Avada ... -Głos bardzo jej drżał. Dlaczego tak bardzo ją to denerwowało?- Keda.....

Tom uspokoił się i znowu przemówił przez sen. 

-Ashley... 

Opuściła różdżkę. Tak bardzo przestraszyła się, że chłopak się obudził, ale on spał jak zabity. 

Łzy spływały jej po policzkach. Wypowiedział przez sen jej imię. 

Jak najszybciej wybiegła z dormitorium i pobiegła do swojego, gdzie od razu padła na łóżko i rozpłakała się na dobre. 

Zabawa Z Czasem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz