Rozdział 14

348 29 5
                                    

Zeszły po schodach do pokoju wspólnego, gdzie odbywała się impreza. Byli tam już wszyscy ślizgoni ze starszych roczników. Od razu ktoś porwał Walburgię do tańca, więc Ashley została sama. 

Podeszła do baru, zrobionego specjalnie na potrzebę imprezy i wzięła szklankę wody. Podeszła do ściany, której nikt nie zajmował i postanowiła że będzie pilnować, żeby ta przypadkiem się nie zawaliła. Oparła się o chłodny kamień i upiła trochę wody ze szklanki. 

Od razu poczuła zadziwiającą ulgę. Woda była zimna, a w pomieszczeniu było bardzo gorąco i duszno. 

Miała nadzieję, że pozostanie niezauważona przez nikogo, ale przeliczyła się. Bardziej poczuła niż zobaczyła, że ktoś opiera się o ścianę obok niej. Nie musiała nawet patrzeć na tę osobę, żeby wiedzieć, że to Tom Riddle. Miała go już naprawdę dość. 

Nie minęło kilka minut aż chłopak się odezwał. 

-Nie widać ci blizn... 

-Jakich blizn? -Zapytała takim tonem, jakby naprawdę nie wiedziała o co mu chodzi. 

Tom uniósł brew. 

-Tych, które widziałem ostatnio na twoich plecach. Teraz ich nie widać. 

-Musiało ci się zdawać. 

-Nie zdawało mi się. 

Spojrzała prosto w jego chłodne oczy i od razu poczuła, że nie uwierzył w ani jedno jej słowo. Była tak zmęczona całym dniem i tym ostatnim snem, że dała za wygraną. 

-Zakryłam je zaklęciem. 

Tom kiwnął głową. 

Przez kilka kolejnych minut stali w ciszy, która była bardzo wyczuwalna, mimo, że w pomieszczeniu grała głośna muzyka i wszyscy cały czas mówili, a raczej krzyczeli na tyle głośno, żeby ją przekrzyczeć. 

-Powiesz mi skąd masz te blizny? 

Ashley mocniej ścisnęła szklankę w dłoni, ale po chwili się opanowała bo naprawdę nie chciała trafić do Skrzydła Szpitalnego z odłamkami szkła wbitymi w dłoń. 

-Nie. 

-Dlaczego? 

Odezwała się dopiero po kolejnej chwili ciszy. 

-A gdybyś ty miał takie blizny to chciałbyś opowiadać komuś o tym skąd pochodzą? 

Spojrzała prosto w jego chłodne oczy, w których na chwilę pojawiła się iskierka zrozumienia. 

Mimo, że minęła długa chwila ona ciągle stała i patrzyła w jego oczy. Było w nich coś takiego przyciągającego. Hipnotyzującego. Widziała, że te na pozór chłodne i obojętne oczy w głębi skrywają ból i bezsilność. 

Znowu poczuła małą nić porozumienia, która ich połączyła. Poczuła dokładnie to samo w nocy, gdy poszła do jego dormitorium by go zabić i ujrzała te blizny. Byli bardziej podobni do siebie, niż jej się zdawało. 

Riddle też nie chciał przerywać kontaktu wzrokowego. Wiedział, że ona go rozumie. Pierwszy raz czuł, że ktokolwiek go rozumie i to było dla niego coś wspaniałego.. Nowego. 

-Hej, Scott. Zatańczysz? 

Oboje spojrzeli na Abraxasa, który pytająco z lekkim uśmiechem patrzył na Ashley. Nie był to miły uśmiech. 

-Wolałabym nie. 

-No nie daj się prosić. Jeden taniec i daję ci spokój. 

Dla Scott była to dość kusząca propozycja. Westchnęła i po chwili wahania odpowiedziała. 

-Zgoda. 

Uśmiechnął się w typowo Malfoyowski sposób, wziął ją za rękę i pociągnął na parkiet. 

Zaczęli kołysać się w rytm muzyki. Malfoy zbliżył się do niej tak bardzo, że ledwo mogła oddychać i nie miała ani centymetra wolnej przestrzeni. Po skończeniu się piosenki miała dosyć tańca na następne 50 lat. 

-Napijesz się ognistej? 

Miała teraz wielką ochotę napić się czegoś, więc kiwnęła głowę. i usiadła na oparciu kanapy. Po chwili podszedł do niej Malfoy z dwoma szklaneczkami. Jedną podał jej a zawartość drugiej opróżnił za jednym zamachem. 

Ashley również za jednym zamachem opróżniła szklaneczkę. Malfoy uśmiechnął się. 

-Jeszcze?

Kiwnęła głową. Malfoy poszedł po kolejną ognistą. 

Ashley zmarszczyła brwi. Ta ognista miała bardzo dziwny posmak. 

Abraxas wrócił i znowu za jednym zamachem opróżnili szklaneczki. 

Znowu ten dziwny posmak. 

Scott już nieraz piła ognistą, nie tylko w swoich czasach ale również w tych i nigdy wcześniej nie czuła czegoś takiego. 

Nagle świat wokół niej zaczął wirować i wszystko zaczęło się rozmywać. 

-Czuję się... Źle. 

Wszystkie je mięśnie  stały się bardzo ciężko. Z wielką trudnością uniosła rękę, która po chwili opadła. Nie miała na nic siły. 

Teraz dopiero zrozumiała co się stało. 

Malfoy dodał jej coś do alkoholu. 

-Źle się czujesz? Chodź, zaniosę cię do dormitorium. 

Chciała protestować, ale nie miała siły. Próbowała odepchnąć jego rękę, gdy podnosił ją, ale jej wszystkie kończyny były tak ciężkie. 

Wziął ją na ręce i nie wzbudzając podejrzeń pijanych ślizgonów poszedł w stronę dormitoriów. Jednak nie wszedł po schodach do dormitoriów dziewczyn, a zaniósł dziewczynę do swojego dormitorium. Położył ją na łóżko i zawisł nad nią, opierając ręce po obu stronach jej klatki piersiowej, po czym wpił się w jej usta. 

Chciała go odepchnąć, ale nie miała na to siły, więc tylko z lekką trudnością przechyliła głowę. 

Położył jedną rękę na jej udzie i zaczął jechać nią do góry podwijając sukienkę. Ashley próbowała się poruszyć, coś zrobić, ale czuła się tak, jakby ktoś wyjął z jej ciała wszystkie mięśnie i ścięgna i zastąpił je kilogramami piasku. 

Sukienka była już podwinięta ukazując bieliznę. Sięgnął do paska swoich spodni, odpiął go i zsunął spodnie razem z bokserkami. Sięgnął do bielizny dziewczyny i ściągnął ją jednym szarpnięciem. 

Z jej oczu popłynęły łzy. Nie chciała tego przeżywać. 

Malfoy nachylił się nad jej uchem. 

-Jak będziesz grzeczna to nie będzie aż tak bolało. 

Znowu brutalnie wpił się w jej usta. Miała już całą twarz mokrą od łez. 

Wszystko znowu się zamazało. Usłyszała krzyk i huk. Poczuła, że jest podnoszona. 

Znowu próbowała się wyrwać, ale jej mięśnie postanowiły cały czas się jej sprzeciwiać. Usłyszała trzask zamykanych drzwi i poczuła, że opada na łóżko. 

Znowu się przestraszyła. 

Nagle wszystko znowu stało się ostre. Znajdowała się. w pomieszczeniu, w którym była poprzedniej nocy. To był pokój Toma Riddla, który teraz podszedł do niej

-Ty też chcesz mnie skrzywdzić?- To zdanie było ledwo słyszalne, wypowiedziane drżącym głosem, ale i tak je zrozumiał. 

-Nie, Ashley. Nic ci nie zrobię. Idź już spać. 

Nie wiedziała, czy to prawda. Nauczyła się, że nie wolno ufać nikomu, ale teraz i tak była zbyt zmęczona na przemyślenia. 

Nawet się nie zorientowała kiedy zasnęła.  


Zabawa Z Czasem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz