Rozdział 34

151 8 2
                                    

Za szybko. Czas mija zdecydowanie za szybko. 

Myślała tylko o tym wpatrując się w tarczę zegara. Wskazówki nie zwracając uwagi na nic, niezależne od niczego po prostu przemieszczały się z cichym tykaniem przypominając jej o nadchodzącym okresie powrotu do szkoły. 

Tik-tak tik-tak. 

-Ten zegar doprowadza nie do szału.

Podniosła głowę z piersi Toma przerzucając włosy na prawe ramię. 

Mężczyzna uniósł się lekko i leniwym spojrzeniem zlustrował jej nagie plecy. 

-To akurat powinien być twój najmniejszy problem. 

Chwycił ją za talię i przyciągnął z powrotem bliżej siebie. 

Przewróciła oczami. 

-Przecież wiesz, że nie o to mi chodzi. Jutro muszę wrócić do Hogwartu. 

-Przecież wiem. - Westchnął i podniósł się całkowicie. - I nie do końca mi się to podoba, ale uczyć się musisz, więc daj mi się sobą nacieszyć! 

-I tak muszę już iść. Część rzeczy została u pani Green i muszę dojechać z dzieciakami na Kings Cross. 

Westchnienie irytacji było słyszane w całej rezydencji. 

Już po 20 minutach Ashley miała za sobą użeranie się z Tomem, prysznic, ubranie się i staranie się, żeby mężczyzna go z niej z powrotem nie zdjął. 

W końcu jednak przeteleportowali się niedaleko domu staruszki. Pożegnanie było trudne, ale obiecali, że będą do siebie pisać i w końcu się rozłączyli. 

           *** 

Hogwart od dawna nie wydawał jej się tak smutny i pusty. Zniknęło też ostatnie miejsce, w którym czuła się dobrze. Teraz zostawały jej tylko ciemne klasy, zaludnione korytarze i jej łóżko. 

To ostatnie uznała za najprzyjemniejsze więc od razu po uczcie udała się do sypialni i otuliła w kołdrę po czym od razu zasnęła. 

Obudziła się z koszmaru, którego przebieg całkowicie wyparował z jej pamięci w chwili pobudki, jakby cienie otaczające wtedy jej umysł bały się choćby odrobiny światła wlatującej do pokoju przez szparę pod drzwiami. 

Podniosła się, przetarła pot z czoła i przeciągnęła. Mięśnie miała sztywne, czuła się jakby przeleżała co najmniej kilka dni, nie kilka godzin. Wiedziała, że nie zaśnie, więc wstała, najciszej jak się da narzuciła a siebie losowe ciuchy i wyszła z pomieszczenia. 

W pokoju wspólnym światło sączyło się delikatne światło bijące z kominka. Usiadła na kanapie i otuliła się swoim dużym swetrem jak milutkim kocem. 

Siedziała i myślała. Próbowała przypomnieć sobie sen,ale kiedy już czuła, że jest blisko, ten wymykał się jej przez co odczuwała dodatkową frustrację. 

W końcu od tego wszystkiego zaczęła boleć ją głowa. Przyłożyła dłoń do czoła i zamknęła oczy a świat zaczął odpływać. Przez chwilę czuła się jak na tratwie, po czym zapadła ciemność. 

          *** 

Najpierw przez pewien czas nie mogła zorientować się gdzie jest. Później zrozumiała, że jest w pomieszczeniu ze snu. Snu w którym ostatnio widziała dziadka. 

Jednak tym razem miejsce było trochę bardziej mroczne, napawało ją lekkim niepokojem. 

Od razu w jej umyśle pojawiła się myśl, że skoro tu jest, to na pewno spotka dziadka. 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 25, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Zabawa Z Czasem Where stories live. Discover now