Rozdział 20

329 24 1
                                    

Wszyscy już zaczęli skarżyć się, że nie znajdą partnerów. 

Ashley spojrzała w stronę stołu nauczycieli. Profesor Dippet zmarszczył brwi słuchając skarg. Dumbledore nachylił się do niego i zaczął coś do niego mówić, a ten uśmiechnął się i pokiwał głową, po czym znowu wstał. 

Ashley nie przeczuwała nic dobrego. Wiedziała, że Dumbledore ma często dziwne pomysły. 

Dyrektor znowu stanął przy mównicy i poprosił o uwagę. Wszyscy umilkli i spojrzeli na niego. 

-Żeby ułatwić wam znalezienie partnera postanowiliśmy zrobić dla was pewne wyzwanie. Każda osoba musi zgodzić się iść na bal z pierwszą osobą, która o to zapyta. Nie ma wyjątków. Ktokolwiek by to nie był. Po całej szkole roześlemy chochliki, więc dowiemy się o złamaniu zasady. Jeśli ktoś ją złamie dom tej osoby straci 200 punktów.-Wszyscy jęknęli. - Miłej zabawy! 

Usiadł. Ashley rozejrzała się dookoła. Wstała i odwróciła się. Za nią stał Malfoy, z wielkim uśmiechem na ustach. 

-Scott.... 

-O matko! Rozwiały ci się włosy! 

-Coo?! 

Malfoy w pośpiechu zaczął szukać czegoś, w czym mógłby się przejrzeć, a wtedy białowłosa jak najszybciej wycofała się z wielkiej sali i pobiegła w stronę gabinetu od transmutacji, gdzie miała mieć lekcję.  Gdy siadła w ławce odetchnęła z ulgą. Nie miała najmniejszej ochoty iść z Abraxasem na bal. Po 10 minutach lekcja się zaczęła, więc przez najbliższą godzinę miała być bezpieczna. 

Od razu po lekcji uciekła z klasy jak najszybciej. 

W połowie korytarza wpadła na kogoś i zatoczyła się do tyłu Podniosła wzrok i napotkała spojrzenie ciemnych oczu Toma Riddla. 

-Przed czym uciekasz? 

-Przed niczym. 

-Jasne... 

-Malfoy chce mnie zaprosić na bal. 

-I dlatego uciekasz? Zamiast kogoś zaprosić? 

Zmarszczyła brwi. O tym nie pomyślała. 

-Wszyscy już zostali zaproszeni, albo sami zapraszali... A poza tym ja w ogóle nie chce iść na ten bal... Idę na lekcję. 

Minęła go i poszła korytarzem dalej. Starała się unikać wszystkich. 

Tak minęło jej kilka kolejnych godzin. 

Wracała korytarzem do pokoju wspólnego ślizgonów. Miała nadzieję na nikogo się nie natknąć. Chciała zaszyć się w dormitorium i nie wychodzić aż do końca balu. 

Niestety los nie był dla niej łaskawy. 

Kiedy szła przez lochy wpadła na grupkę składającą się z Goyle'a, Blacka i Malfoy'a. 

Przyspieszyła i chciała ich wyminąć, ale zasłonili jej drogę. Zacisnęła zęby. 

Malfoy podszedł do niej z uśmiechem. 

-Nie dałaś mi dzisiaj dokończyć pytania. Mam wrażenie, że cały dzień mnie unikasz. 

-Brawo, Sherlocku. Jeszcze jakieś wielkie odkrycia?

-Raczej nie. 

-Świetnie. To pa! 

Chciała iść dalej, ale znowu zasłonili jej drogę. 

-Jeszcze nie skończyłem... Ashley, pójdziesz... 

-Hej Ashley, pójdziesz ze mą na bal? 

Nie zauważyła nawet że Riddle stał obok nich. Nikt z nich nie zauważył i wszyscy byli bardzo zdziwieni. Malfoy stał się cały czerwony, a Ashley odetchnęła z ulgą. 

-Tak, pewnie. 

-Chłopcy, idziemy!- Blondyn warknął do Blacka i Goyle'a. 

Cała trójka wyszła z lochów. Ashley spojrzała z wdzięcznością na bruneta. 

-Dzięki.   

-Nie ma sprawy. Do zobaczenia na balu. Przyjdę po ciebie. 

Uśmiechnął się kącikiem ust i wyszedł z lochów. 

Pokręciła głową i ruszyła w dalszą drogę. Weszła do pokoju wspólnego ślizgonów i poszła do dormitorium, gdzie zajęła się lekcjami. W końcu zasnęła nad stosem pergaminów. 

                  ***

-Scott! Wstawaj! 

Poderwała głowę z biurka i spadła z krzesła. 

-Nie śpię! Ała! 

-Przeżyjesz. Dzisiaj bal. Trzeba się przygotować! 

-Jesteś walnięta. 

Wspięła się na łóżko i okryła kołdrą. 

-Scott! Wstawaj! Trzeba ci wybrać sukienkę! 

Ashley podniosła wzrok na Black. 

-Ejj! Wyglądasz normalnie! 

-Dzięki... Dziewczyny lubią to słyszeć. Trzeba ci wybrać sukienkę. Z kim idziesz? 

Odwróciła się i zaczęła przeszukiwać szafę. 

-Z Riddlem. 

-Co? 

Black lekko zdziwiona odwróciła się do niej i uniosła brew. 

-To co słyszałaś. 

-Zaprosił cię? 

-Tak... 

Black usiadła na łóżku i w zamyśleniu spojrzała na Ashley. 

-To dość dziwne, od nigdy jeszcze nie zapraszał nigdzie dziewczyn. 

-Więc może sądzi, że nie jestem dziewczyną? 

-Chodzi mi o to, że nigdy nikt mu się nie podobał, a ostatnio ciągle wodzi za tobą oczami... 

Scott uniosła brew.

-Musiało ci się wydawać. To co z tą sukienką? 

-Nie wydawało mi się. Masz 

Rzuciła jej zieloną sukienkę. 

Ashley poszła do łazienki i ubrała sukienkę, po czym wyszła i spojrzała w wielkie lustro zawieszone na ścianie. Sukienka była bez ramiączek, sięgała do kolan. Miała dość duży dekolt a w talii był czarny pasek. Ashley wyciągnęła różdżkę i zmieniła kolor sukienki na niebieski, dzięki czemu ta idealnie pasowała do jej oczu. Uśmiechnęła się. 

-Wyglądasz ślicznie!

-I tak nie chce tam iść! 

-Ale pójdziesz! .

Westchnęła. 


Zabawa Z Czasem Where stories live. Discover now