Rozdział VI

21.7K 1.2K 154
                                    

Obudziłam się. Nie mam bladego pojęcia, ile czasu spałam. Cały czas byłam związana. Bolała mnie dosłownie każda część mojego ciała. Nie mając żadnej możliwości spędzania czasu, zaczęłam rozglądać się. Pokój był dosyć spory. Naprzeciwko łóżka stała komoda z wieloma szufladami. Obok duża szafa. W kącie leżały porozrzucane ciuchy. Nie ma się co dziwić. W końcu to dom faceta. Ściany sypialni miały beżowy kolor, a leżący na podłodze dywan był brązowy, który przeplatał się z odcieniami czerwieni. Ogólnie rzecz biorąc pokój podobał mi się. Był w moim stylu.
    
Usłyszałam podjeżdżający samochód. Eryk? Pewnie tak, niby kto inny. Nie wiedziałam czy mam się cieszyć czy raczej bać. Z jednej strony miałam dość ciągłego leżenia bez możliwości najmniejszego ruchu, z drugiej zaś jeżeli był w złym humorze, to strach pomyśleć, co zrobi. Wszedł do domu. Słyszałam, że kieruje się w moją stronę. Drzwi powoli się otworzyły.

- Mówiłem, żebyś się przespała. - powiedział od razu, gdy był jeszcze w progu

- Spałam.- odpowiedziałam spokojnie - Przed chwilą się obudziłam.

Dopiero kiedy podszedł bliżej zauważyłam, że w ręce trzymał nóż. Wzdrygnęłam się. Zaraz jednak pomyślałam, że chce po prostu mnie rozwiązać, a nożem chciał sobie pomóc. Oby.

- No to zbyt długo nie spałaś. - podszedł do mnie, po czym mnie podniósł i tak, jak podejrzewałam, zaczął mnie rozwiązywać - Nie było mnie raptem 1,5 godziny.

- Eee, naprawdę? - w sumie nie wiem, po co zadałam tak idiotyczne pytanie, niby dlaczego miał kłamać

- Nie, na niby. - odpowiedział sarkastycznie

Gdy już byłam wolna, jeszcze bardziej poczułam ból. Piekły mnie obydwie dłonie w miejscach, gdzie były liny. Postanowiłam nie narzekać. Z początku nie zdawałam sobie z tego sprawy, bo byłam zbyt przejęta użalaniem się nad sobą w duchu, ale zauważyłam, że Eryk przejął się moimi ranami. A przynajmniej tak mi się wydawało.

- Ależ ty delikatniutka. - powiedział to tak cicho, że nie jestem pewna czy się nie przesłyszałam

- Co? - chciałam mieć pewność. Czyżby miał wyrzuty sumienia?

- Nic. - odpowiedział od razu - Chodź.

Gdzie znowu? Chciałam się go zapytać, ale tylko bym go rozdrażniła. Irytował mnie. Musiał wszystko mówić takimi półsłówkami? Miałam go serdecznie dość i postanowiłam mu o tym powiedzieć. Tylko, że...

...jeszcze nie teraz. To nie była najodpowiedniejsza chwila. Ale mu to powiem! Kiedyś.
    
Znów byliśmy w kuchni.

- Rozpakuj to. - wydał polecenie, a następnie wygodnie rozwalił się na krześle, zarzucił arogancko nogi na stół i zapalił papierosa

- Co? - dopiero po chwili zauważyłam na stole dwie ogromne torby z zakupami.

Natychmiastowo podeszłam do nich i zaczęłam robić to, o co mnie prosił. Nie chciałam go zdenerwować swoim nieogarnięciem.

W torbie z zakupami znajdywały się produkty spożywcze. W końcu można się było tego spodziewać. Ale to nie wszystko. Na dnie znajdowała się reklamówka z logiem sklepu H&M. Wyjęłam ją.

- To dla ciebie. Ale teraz odłóż to na bok i zajmij się przygotowaniem kolacji.

- Dobrze. - przytaknęłam - Dziękuję. - jak zwykle mi nie odpowiedział

Tak jak powiedział, zabrałam się za przygotowywanie kolacji. Nigdy nie byłam zbyt dobrą kucharką, ale miałam nadzieję, że poradzę sobie ze zwykłymi naleśnikami. No ale niestety, nawet tyle nie umiem. Wszystko szło dobrze, naleśniki były gotowe. No ale jestem wielką niezdarą. Gdy podniosłam słoik dżemu, wyślizgną mi się i z hukiem rozbił się o ziemię. Eryka nie było wtedy w kuchni, przed chwilą gdzieś wyszedł z pokoju. Ale z pewnością to usłyszał.

- Co to do cholery było!? - usłyszałam krzyk Eryka zanim jeszcze pojawił się na miejscu.

Jak myślicie, jak zareaguje Eryk?
Rozdział 7 prawdopodobnie pojawi się dziś późnym wieczorem 😉

Uprowadzona [NIEZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz