Rozdział XLIII

12.9K 867 131
                                    

Drzwi samochodu otworzyły się. Eryk wrócił po jakiś 10 minutach z reklamówką w ręce.

- Gdzieś ty był i czemu wyszedłeś bez słowa? - nie byłam na niego zła, no może trochę

- Trzymaj. - podał mi reklamówkę

Zajrzałam do środka. Znajdowała się tam książka. Wyjęłam ją. Nie była jakoś szczególnie gruba, miała trochę ponad 200 stron.

- To dla mnie? - chyba było słychać delikatny entuzjazm w moim głosie

- A widziałaś, żebym kiedykolwiek czytał jakąś książkę?

- Dziękuję. - nie przykułam zbytniej uwagi do lekkiego sarkazmu i uśmiechnęłam się

- Nie dziękuj. - odwzajemnił uśmiech - Kupiłem ją tylko po to, żebyś się czymś zajęła i siedziała w ciszy

- Mogłeś już tego nie mówić...

- Jestem po prostu szczery.

- To kryminał? - zmieniłam temat - Mogłeś wziąć jakieś fantasy czy coś... - skoro moje życie musiało być skomplikowane, przynajmniej książka pomagłaby mi się oderwać od rzeczywistości

- Nie narzekaj. Podobno jest w niej też sporo romansu.

- O, miło. - no, przynajmniej tyle

- Jak będą jakieś pikantne momenty, to mi też możesz poczytać. - najwyraźniej nastrój mu się poprawił

- Nie sądzę. - rzuciłam mu wymowny uśmiech

W reklamówce było coś jeszcze. Pączek i mała butelka soku jabłkowego.

- Kupiłeś tylko jeden? - zapytałam Eryka

- Yhm. - przytaknął - Nie jestem głodny

Cóż, ja za to byłam, więc od razu wzięłam się za posiłek. Było mi trochę niezręcznie, że ja jem a Eryk nie, ale trudno.

- Daj gryza. - zwrócił się do mnie Eryk, gdy byłam w połowie jedzenia

Skierowałam pączek w jego stronę, on się nachylił i ugryzł "niewielki" kawałek.

- Podobno nie byłeś głodny. - powiedziałam po przełknięciu kęsa

- I nie jestem. Po prostu dbam o ciebie i nie chcę, żebyś przytyła. - zażartował

- Mówisz, że jestem gruba? - udawałam obrażoną

- Nie, ale bez mojej pomocy byłabyś.

Uśmiechnęłam się pod nosem. Lubiłam kiedy Eryk był w tym swoim żartobliwym nastroju. Czułam się wtedy bardzo swobodnie.

Po zjedzeniu, otworzyłam napój. Zauważyłam, że Eryk skierował na mnie swój wzrok.

- Co? - spytałam się

- Nawet jeść nie umiesz normalnie. - odpowiedział - Ubrudziłaś się dżemem.

- Gdzie? - na ślepo próbowałam się wytrzeć

- Pokaż się.

Odwróciłam twarz w jego stronę. Eryk wyciągnął rękę i dotknął mojego policzka. Nim zdążyłam się zorientować, pocałował mnie w okolice dolnej wargi.

- Już.

Poczułam, że się rumienię. Eryk widocznie też to zauważył, bo się uśmiechnął.

Kilka kolejnych godzin siedzieliśmy w ciszy. Ja czytając książkę, Eryk cały czas obserwując budynek. Co jakiś czas zerkałam na niego. Za każdym razem miał dokładnie ten sam kamienny wyraz twarzy.

Nie wiem, która była godzina, ale zaczynałam robić się zmęczona. Ziewnęłam zwracając na siebie uwagę Eryka. Odłożyłam książkę.

- Skończyłaś już?

- Nie, jeszcze trochę mi zostało, ale oczy mnie już bolą.

- Prześpij się. - zaproponował - Nie wiem ile czasu będziemy tu jeszcze siedzieć.

- Dobrze. - odwróciłam głowę w drugą stronę i zamknęłam oczy

Nagle poczułam, że oparcie się obniża. Spojrzałam pytająco na Eryka.

- Zamknij oczy. - powiedział - Obniżę ci fotel. Na leżąco będzie ci się wygodniej spało. - kąciki jego ust delikatnie się podniosły

- Yhm. Dzięki.

Faktycznie, na leżąco, a raczej w pół-leżąco, było znacznie wygodniej. Brakuje tylko jakiejś kołdry, kocyka czy czegoś... I znowu okazało się, że Eryk potrafi czytać w myślach. Przykrył mnie czymś. Jak się okazało swoją bluzą.

- Nie będzie ci zimno? - wiedziałam, że pod bluzą miał na sobie tylko cienki podkoszulek

- Nie. - pogłaskał mnie - Śpij już. - pocałował mnie w głowę

Mimo że byłam w samochodzie, a co za tym idzie, warunki nie było doskonałe, to nie miałam większych powodów do narzekania. Pewnie dlatego, że Eryk był obok. Poza tym dzięki bluzie, którą mi dał, cały czas czułam charakterystyczny zapach jego perfum. Momentalnie odpłynęłam w krainę snów...

Obudziłam się w łóżku. Co się właściwie stało? A tak, zasnęłam w samochodzie. Co w takim razie teraz tu robię? Pewnie Eryk nie chciał mnie budzić, więc mnie tu przeniósł. Jak chce, to potrafi wykazać się gestem. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Tylko, że jego nie ma teraz obok. Dokąd poszedł?

Wstałam z łóżka i wyszłam z sypialni. Zeszłam schodami na dół. Usłyszałam głos Eryka, z kimś rozmawiał. Z kim? Sebastianem? Weszłam do salonu. Eryk rozmawiał przez telefon. Stał przy oknie tyłem do wejścia, więc nawet mnie nie zauważył. Ciekawe z kim rozmawiał? Nie chciałam podsłuchiwać, ale samo tak jakoś wyszło...

Rozdział odrobinkę krótszy niż zwykle, ale na pocieszenie powiem, że od razu zabieram się za kolejny i być może pokaże się on już jutro rano 😉



Uprowadzona [NIEZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz