Rozdział LXIV

12.2K 1K 261
                                    

- Faktycznie, naprawdę jesteś do mnie całkiem podobna. - stwierdziła Klaudia, uśmiechając się krzywo pod nosem.

- No przecież wiem! Pytam się, co ty wiesz? Kim dla siebie jesteśmy? I skąd wiedziałaś, jak mam na imię?

- A może by tak nie wszystko na raz? - zapytała sarkastycznie. - Pytasz się mnie, co ja wiem? A twoi u k o c h a n i rodzice ci nie powiedzieli?

- Przestań pieprzyć i w końcu to powiedz! - czy ona myśli, że taką beznadziejną gadką tworzy odpowiednią atmosferę? Zamiast wszystko przedłużać, mogłaby powiedzieć wszystko prosto z mostu. Ale nie, bo po co? Można przecież zachowywać się tak, jakbyśmy grały w programie typu "Trudne sprawy".

- Jesteś pewna, że chcesz to usłyszeć? - wyczuwałam jad w jej głosie. - Twój idealny świat może się przez to odrobinkę zachwiać.

Idealny świat, co? Zostałam porwana, przetrzymywana, prawie zgwałcona, od nie wiem jakiego czasu nie widziałam się z rodzicami, a na dodatek jestem w ciąży z trójką dzieci z facetem, który przetrzymuje w piwnicy kobietę. Faktycznie, mam idealny świat. Poszczęściło mi się.

- Jakim prawem oceniasz innych? Sama odebrałaś komuś życie, unikając przy tym odpowiedzialności i żyłaś sobie najspokojniej w świecie, a zarzucasz coś innym? Poza tym, ty nic o mnie nie wiesz!

- Wiem o tobie więcej, niż ci się wydaje... Siostrzyczko.

Po tych słowach momentalnie w całym pomieszczeniu zapanowała grobowa cisza. Zupełnie jakby czas stanął w miejscu.

- Co? - po chwilowym oszołomieniu, tylko tyle byłam w stanie z siebie wydusić. Brałam pod uwagę pokrewieństwo. Ba, byłam jego prawie pewna. Ale sądziłam, że jesteśmy kuzynkami... No, w każdym razie jakąś dalszą rodziną, a nie siostrami.

- Co ma znaczyć to tępe "co"? - próbowała naśladować mój sposób mówienia. - Sama doszłaś do wniosku, że jesteśmy spokrewnione. Skąd w takim razie takie zdziwienie?

- Ale jak to? Przecież to niemożliwe! - z niejasnych przyczyn, nie chciałam dopuścić do siebie takiej myśli. Być może dlatego, gdyż zawsze uważałam, że moi rodzice są wręcz idealni. Od dziecka byli dla mnie największymi autorytetami. A jeżeli faktycznie miałam siostrę, a co gorsza oni to przede mną ukrywali, to znaczyłoby, że wcale nie są tacy święci, na jakich kreowali się przez całe życie.

- Co jest niby niemożliwe? - zapytała Klaudią z nieukrywalną pogardą w głosie

- Chcesz powiedzieć, że mama, zanim wyszła za mąż za tatę, miała jeszcze jedno dziecko z jakimś facetem? - Skąd wiedziałam, że chodzi o mamę? To proste, jestem podobna do niej jak kropla wody. Każdy od zawsze to powtarzał. No i siłą rzeczy, Klaudia też ją przypominała, choć w dalszym ciągu nie tak bardzo jak ja. - Ale to by oznaczało, że zaszła w ciążę mając zaledwie piętnaście lat.

- I co w tym takiego dziwnego? Zaliczyła wpadkę i tyle. - powiedziała, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. Może dla niej i dla wielu innych tak właśnie jest. Ale dla mnie nie. Znam mamę, jest odpowiedzialną kobietą, kierującą się w życiu swoimi przekonaniami i najwyższymi wartościami. Porządna, lubiana i szanowana przez innych. Taką ją znam. A to, że mając piętnaście lat zaszła w ciążę, do tego wizerunku nie pasuje. A już tym bardziej, że oddała dziecko. Rodzina zawsze była dla niej najważniejsza.

- To niemożliwe. - mimo to, nie miałam przekonujących argumentów, które udowodniłyby to, że Klaudia kłamie.

- Ale chyba pomyliłaś się, co do jednej rzeczy. - słysząc to, nie wiedziałam czy to dobrze, czy jednak źle. - Dlaczego sądzisz, że twoja matka zaszła w ciążę z jakimś obym facetem?

Uprowadzona [NIEZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz