Rozdział XLIX

13.4K 898 119
                                    

Obudziło nas dzwonienie telefonu. Eryk wziął go do ręki po czym, ku mojemu zdziwieniu, odrzucił połączenie, nawet nie sprawdzając kto dzwoni.

- Nie odbierzesz? - zapytałam

- Nie, to pewnie nic ważnego. - odpowiedział ospale, po czym odgarnął włosy z mojej twarzy i dał całusa w czoło

Nie wierzę w to. Do Eryka nie dzwonią w nieważnych sprawach. Jakoś do tej pory jeszcze się nie zdażyło, aby ktoś zadzwonił, by zaprosić go do kawiarni. Pewnie jego ludzie znowu dzwonili w sprawie Klaudii. Więc jakby nie patrzeć, dla niego było to ważne. Mimo to nie odebrał. A to znaczy jedno. Wybrał mnie. Może to niewiele i trochę za bardzo koloryzuję, ale to pierwszy raz, kiedy postawił mnie na pierwszym miejscu. I byłam z tego powodu bardzo szczęśliwa.

Podniosłam się. Nie wiem, która była godzina, ale wyspałam się. Po za tym miałam bardzo przyjemny sen. Gdyby tylko mógłby on być rzeczywistością...

- Już wstajesz? - zapytał zawiedziony Eryk

- Ta... - nie dokończyłam, bo doznałam lekkiego szoku

Na moim palcu błyszczał przepiękny pierścionek. Zaraz... Czyli to... nie był sen?!

- Coś się stało? - Eryk widząc moją dziwną reakcję, także usiadł i spojrzał na moją twarz. Następnie jego wzrok powędrował na miejsce, gdzie ciągle tępo się patrzyłam, czyli na moją dłoń. Delikatnie się uśmiechnął - Podoba ci się? - zapytał

- Jest prześliczny. - czułam, że oczka mi się błyszczą - Ale musiał być drogi...

- Wcale nie. - zaprzeczył - Poza tym jesteś warta o wiele więcej.

Na te słowa zarumieniłam się.

- Dziękuję. - powiedziałam odrobinkę nieśmiało. Nie byłam przyzwyczajona do dostawania drogich rzeczy - Ale z jakiej to okazji?

- A musi być jakaś konkretna? Poza tym jeśli jakiejś potrzebujesz, to jest ich cała lista: porwałem cię, przetrzymuję, pobiłem, no i na urodziny nie dałem ci niczego konkretnego. Przykro mi, ale gdybym chciał ci to wszystko wynagrodzić, nie wystarczyłoby mi pieniędzy. - uśmiechnął się smutno

- Nie musisz mi niczego wynagradzać. Wystarczy, że będziesz się zachowywał, jak zazwyczaj. - przysunęłam się do niego i pocałowałam w policzek

Rzadko byłam taka śmiała, ale może najwyższy czas to zmienić?

Powoli zaczęłam odsuwać się od Eryka, ale on złapał mnie delikatnie za dół pleców i na powrót przyciągnął do siebie, a następnie objął. Rzecz jasna, odwzajemniłam uścisk. Nachylił się i szepnął mi do ucha:

- Przepraszam. - zaskoczył mnie, ponownie do tego wracając

- Już w porządku. Już wczoraj ci wybaczyłam. - powiedziałam zgodnie z prawdą

- Cieszę się, ale... ja sobie nie wybaczyłem. - nie dało nie wyczuć się bólu w jego głosie - I NIGDY tego nie zrobię. Będę cię przepraszał do końca życia.

Do końca życia, tak? On zamierza aż tyle ze mną wytrzymać?

- Natuś, co chcesz na śniadanie? - zapytał Eryk po zejściu na dół, zaglądając przy tym do lodówki

- Ymmm... Gofry. - zdecydowałam po chwili

Eryk wziął się za przygotowywanie, a ja usiadłam przy stole obserwując go. I znowu ta normalna atmosfera... A przecież wczoraj nie miałam ochoty, by żyć... Moje życie to istna karuzela.

Następny, który dostaniesz, będzie zaręczynowy.

Ni stąd, ni z owąd przypomniały mi się te słowa. Chwilunia no... To w końcu zdarzyło się naprawdę czy tylko mi się śniło? Skoro mam pierścionek, to może... Nie. Raczej nie ma takiej opcji. Pewnie podświadomie ta myśl pojawiła mi się w głowie, bo umysł zarejestrował obecność pierścionka. Jednak gdyby okazało się to prawdą...

Chyba umarłabym ze szczęścia.

Eryk stał obok kuchennego blatu, czekając, aż gofry będą gotowe. Nie wiem dlaczego akurat teraz, ale przypomniała mi się pewna rzecz. Postanowiłam zrobić z niej temat rozmowy.

- Eryk, coś mi się przypomniało.

- Hmmm?

- Rzuciłeś palenie? Pamiętam, że na początku naszej znajomości wypaliłeś kilka papierosów.

- To prawda, ale nie musiałem niczego rzucać. Palę jedynie wtedy, gdy jestem naprawdę zdenerwowany. Nie jestem aż tak słaby, aby się od czegokolwiek uzależnić. - powiedział z dumą

- Ymm, tak sądzisz? - żeby się tylko kiedyś nie przeliczył...

- Wątpisz w to? - uniósł brew na znak zdziwienia

- A gdzież bym śmiała.

- No ja myślę. - posłał mi uśmieszek

- Przypomniało mi się coś jeszcze.

- No dajesz. - Eryk wyraźnie był ciekawy

- Kiedyś byłeś dużo... agresywniejszy. - nie jestem w sumie pewna czy powinnam to mówić. Szczególnie po wczorajszym. -  Nie chodzi nawet o gesty czy zachowanie, ale sposób mówienia. Nie klniesz już tak dużo, jak kiedyś.

- Hmmm... tak uważasz? - wyglądał, jakby chciał sobie coś przypomnieć - To pewnie przez ciebie. - tym razem nie wiedziałam, co kryje się za tym uśmiechem

- Możesz sprecyzować? - serio nie wiedziałam, o co mu chodziło

- Ty... - położył duży nacisk na ten wyraz - ... praktycznie w ogóle nie klniesz. - czemu zabrzmiało to, jak jakieś oskarżenie? To źle, że nie klnę jak szewc? - Pewnie przez to, sam się odzwyczaiłem.

- Hmmm... A więc to tak? Czyli mam na ciebie dobry wpływ. - nieświadomie zrobiłam ten swój "zajęczy" uśmiech

Eryk widząc go, zrobił minę małego dziecka.

Jak zwykle, gofry przygotowane przez Eryka były przepyszne. Mogłabym jeść je codziennie.

- Natalia... - nie wiedzieć czemu Eryk raptem zrobił się bardzo poważny

- Tak? - zapytałam zaskoczona, wkładając do ust ostatni kawałek śniadania

- Mam propozycję.

Wybaczcie, że rozdział taki krótki i średnio ciekawy, ale zapewniam, że nie leniuchuję! 😂 Mianowicie, wzięłam się za coś, co odkładam z dnia na dzień. Czytam wszystkie poprzednie rozdziały, które napisałam i wprowadzam poprawki. Teraz w rozdziałach nie pojawia się za dużo błędów (a przynajmniej tak mi się zdaje), ponieważ przed opublikowaniem zawsze jeszcze raz go czytam i ewentualnie poprawiam. Jednak doskonale pamiętam, że kiedyś tego nie robiłam, więc teraz trzeba wszystko nadrobić 😳 Trzymajcie za mnie kciuki 😘
PS.: niedługo 50 tys. wyświetleń. Dziękuję! 💗






Uprowadzona [NIEZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz