Rozdział XXI

15.8K 1.1K 46
                                    

     Obudziłam się w ramionach Eryka. Już dawno nie byłam tak spokojna i wyspana. Po ostatnich wydarzeniach w sumie to chyba nic dziwnego. Eryk chyba jeszcze spał. Nie miałam powodu, by go budzić, więc po prostu leżałam wtulona w niego. Potrwałoby to pewnie jeszcze ładną chwilę, ale...

- Ghhhhh... - mój brzuch wydał dziwny dźwięk, jakby jakiś trol miał wyłonić się zaraz z jaskini.

Eryk zachichotał. Zaraz, zaraz. Czyli wcale nie spał? Poczułam ciepło na twarzy. Najwyraźniej oblał ją czerwony rumieniec. Nie chcę wiedzieć jak wyglądałam, najważniejsze że będąc w niego wtulona on też tego nie wiedział.

- Czyżby panienka była głodna? - zażartował, ale nie tak jak zazwyczaj z tym swoim sarkazmem. Po prostu, jakbyśmy... No nie wiem... Byli parą? Nie no nie wierzę... Jak w ogóle taka myśl przeszła mi niby przez głowę? Idiotka.

- Troszkę... - odpowiedziałam mu po chwili

- Chyba troszkę bardzo, ymm? - oddalił się odrobinę i obdarzył serdecznym uśmiechem.

-  No może...

Po tej krótkiej wymianie słów zeszliśmy do kuchni. O dziwo tym razem Eryk zajął się przygotowaniem śniadania, a ja mu tylko asystowałam.
W trakcie miłego poranka zadzwonił telefon. Ehhh, już wiedziałam, że coś się święci. Zauważyłam, że za każdym razem, kiedy ktoś do niego dzwoni to wszystko zaczyna się sypać i wywracać do góry nogami. Cóż, mam nadzieję, że tym razem będzie inaczej.

- Co wy tam znowu niedorajdy życiowe odstawiacie? - Eryk odebrał telefon. Czyli to najpewniej znowu ci "idioci". - Ehhh, niech ktoś mi wytłumaczy jak można być tak ograniczonym umysłowo... Będę za chwilę. Czekać tam na mnie! - po tych słowach wstał i w pośpiechu zaczął się ubierać

- Gdzie idziesz? - zapytałam z automatu

- Ej kochaniutka, to że ostatnio powiedzmy jesteśmy w lepszych relacjach nie znaczy, że będę ci o wszystkim mówił. - zabrzmiał dosyć surowo. Najwidoczniej rozmowa przez telefon musiała go jednak nieźle wkurzyć. - Nie zapominaj, że jesteśmy w relacjach: porywacz - ofiara. - po tym wyszedł z domu, oczywiście zamykając go na klucz.

Ostatnie słowa, które wypowiedział: "porywacz - ofiara". Miał rację. Czy ja... Czy ja przez chwilę myślałam inaczej? Czyżbym o tym zapomniała? Nie. Przecież to niedorzeczne. Tylko... Dlaczego te słowa mnie zabolały? Idiotka. O czym ja myślę? Właściwie... właściwie to powinnam być mu wdzięczna za ten komunikat. Przywołał mnie tym to porządku. To niezaprzeczalny fakt. Porwał mnie, grozi mi i cały czas jestem w niebezpieczeństwie. Ale na tym koniec. Jestem ofiarą - sam tak stwierdził. A ofiara zawsze stara się uciec oprawcy. Tak będzie i teraz. Nie zobaczę go więcej. Ucieknę. Uda mi się. Ucieknę i moje życie wróci do normy. Musi mi się udać!

Uwaga - ważny komunikat
Najważniejsza sprawa: wszystkich czytelników bardzo, ale to naprawdę bardzo przepraszam. Zostawiłam opowieść w takim momencie na jakieś 8 miesięcy... Szczerze mówiąc nie planowałam do niej wracać. Nie wiem co było powodem porzucenia jej. Chyba brak weny, brak czasu, chociaż wiem że to głupia wymówka.
Jak więc się stało, że po takiej przerwie wróciłam do pisania? Otóż bez żadnego powodu postanowiłam wejść na wattpada. I to co zobaczyłam sprawiło, że dosłownie doznałam szoku. Gdy "porzucałam" swoje konto, to opowiadanie miało ledwo 1000 wyświetleń, więc uznałam, że i tak się nikt nie przejmie. Kilka dni temu loguje się jednak i liczba mnie zszokowała: 19 tys. + 1000 gwiazdek. Jeszcze większym szokiem było to, ile osób zarówno w komentarzach, jak i w wiadomościach prywatnych pytała się o kolejną część. To głównie to sprawiło, że na powrót postanowiłam zacząć działać. I to właśnie tym osobom jestem naprawdę wdzięczna. Z całego serca wszystkim DZIĘKUJĘ.
Wczoraj poświęciłam wieczór na przeczytanie tych 20 rozdziałów, gdyż musiałam odświerzyć sobie pamięć i odpowiednio wczuć się w bohaterów. Dziś natomiast przystąpiłam do działania. Chciałam, aby rozdział był bardziej spokojny ( że tak to określę) abym miała czas na powrót się rozkręcić. I tym razem obiecuję, że NA PEWNO pojawi się kontynuacja i nie trzeba będzie czekać na nią 8 miesięcy 😂
Ależ się rozpisałam 😂 moje ogłoszenia parafialne zajęły zdecydowanie za dużo miejsca, ale po takim czasie musiałam to z siebie wszystko wyrzucić.
W takim razie nie pozostaje mi nic innego jak zachęcić Was do obserwowania mojego opowiadania 😉
Jeszcze raz szczere przeprosiny i podziękowania.
Tym razem Was nie zawiodę 💕

Uprowadzona [NIEZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz