Rozdział XXVI

16.6K 1K 144
                                    

     Eryk wrócił za jakieś 10 minut z talerzem pełnym kanapek. Postawił go na etażerce obok łóżka po czym usiadł na jego brzegu. Zrobiłam to samo. Eryk wziął sobie jedną z kanapek a drugą podał mi.
Byłam naprawdę głodna a mimo to nie miałam apetytu. W dalszym ciągu po głowie chodziły mi ostatnie zdarzenia. Najgorsze w tym wszystkim było to, że atmosfera pomiędzy mną a Erykiem była napięta. Co prawda darował mi mój "występek", ale miałam przeczucie, a właściwie wiedziałam, że był na mnie zły. Tylko w przeciwieństwie do jego wcześniejszej złości, tym razem starał się kontrolować ją. Co więcej, on z nią walczył i naprawdę chciał mi wybaczyć. Oczywiście nie powiedział mi o tym wprost. Skąd w takim razie o tym wiedziałam? To proste. Co prawda Eryk nie "więzi" mnie u siebie długo, ale przebywam z nim prawie cały czas. Miałam już kilka okazji, aby przynajmniej w niewielkim stopniu poznać jego charakter.

Gdy zjedliśmy kanapki, atmosfera stała się jeszcze bardziej napięta. Przez chwilę tylko siedzieliśmy, ale Eryk przerwał ciszę:

- Oboje jesteśmy zmęczeni. Połóżmy się spać.

- Yhm. - przytaknęłam

Zabawne. Mimo że chciałam zachowywać się normalnie, to chyba straciłam umiejętność rozmawiania z nim. Mam nadzieję, że to tylko kwestia czasu.
Położyłam się, uprzednio zapinając na sobie koszulę Eryka. On zaś wstał, podszedł do drzwi i... zamknął je na klucz. Heh, w sumie nie powinno mnie to dziwić. Będzie teraz zapewne o wiele ostrożniejszy. Następnie Eryk zgasił lampkę nocną i położył się obok mnie. Zachował jednak spory dystans. W sumie to powinnam się cieszyć prawda? Przynajmniej mogę spać w spokoju.

Leżałam już jakieś 10 minut i w dalszym ciągu nie mogłam zasnąć. Z jakiegoś powodu odczuwałam niepokój. W głowie zaświtała mi myśl. Czy to możliwe, że boję się ciemności? W sumie kiedyś tak było, ale kilka lat temu, gdy byłam dzieckiem. Jednak pamiętam ten irracjonalny lęk. Tak, to to. Pewnie przez to co się stało nabawiłam się jakiejś traumy. Jeszcze przez chwilę próbowałam to zignorować, ale bezskutecznie. W końcu zabrałam się na odwagę i...

- Eryk... - powiedziałam to ciszej niż zamierzałam

- Tak? - na szczęście jeszcze nie zasnął

- Czy... - zaczęłam, jednak za moment zdałam sobie sprawę, że ten pomysł jest bardzo, ale to bardzo głupi - ... W sumie już nieważne. Przepraszam

- Nie wygłupiaj się i mów o co chodzi. - odwrócił głowę w moją stronę

Dobra, skoro zaczęłam, to muszę skończyć. Mam nadzieję tylko, że nie zrozumie tego źle czy coś.

- Mogę się do ciebie przytulić? - sama zdziwiłam się swoją bezpośrednością

Eryk wydał się z poczatku odrobinę zaskoczony i jakby zmieszany. Nic dziwnego. Sama czułam się zażenowana swoim pytaniem. Za chwilę jednak, początkowo bez słowa, przysunął się do mnie i mnie objął. Serce jak zwykle w takich sytuacjach zaczęło mi mocniej bić. Za chwilę Eryk dodał:

- Oczywiście skarbuś - i dał mi całusa w czoło

Był to chyba jego nawyk, bo robił to dosyć często.
Leżeliśmy w ciszy. Jednak miałam rację: mimo wszystko przy Eryku czułam się odrobinę bardziej komfortowo. A może nawet więcej niż odrobinę.
Nagle z oczu poleciały mi łzy. Zaraz, czemu? Przecież teraz nie myślałam o niczym przykrym. Nie odczuwałam także strachu. Więc czemu? Chyba wiem. Po prostu za dużo wrażeń. To że jestem beksą to żadna tajemnica, więc to, że na wszystko reaguję płaczem też nie powinno zaskakiwać. Taka już jestem. Trudno.
I wtedy...

Kolejny dłuższy rozdział. Ostatnio coraz częściej mi się to zdarza 😐 byłabym bardzo wdzięczna, gdybyście napisali w komentarzach, czy wolicie takie dłuższe rozdziały czy jednak lepiej żebym dzieliła je na krótsze. Wasze zdanie jest dla mnie najważniejsze, więc bardzo proszę o opinie w komentarzach 😊 Z góry dziękuję 💕
PS.: pisałam ten rozdział o późnej godzinie, więc jeżeli pojawiły się jakieś błędy czy niejasności to wybaczcie mi 🙏
Sporo się napracowałam, więc nie obraże się za pozostawienie gwiazdki 😂
Kolejny rozdział już jutro lub pojutrze! Zapraszam 💜

Uprowadzona [NIEZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz