Rozdział XXV

16.1K 1K 39
                                    

     Przez chwilę Eryk stał i tylko mi się przyglądał. Miał kamienny wyraz twarzy. Nie potrafiłam z niego nic odczytać.

- A więc? - powiedział spokojnym tonem po chwili

- Chciałam uciec. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. W końcu tego oczekiwał, prawda? Chciałam zacząć przekonywać go, że już więcej tego nie zrobię, ale byłam zbyt przerażona, aby cokolwiek powiedzieć.
Dlaczego on dalej stoi? Oczekiwałam jakiejś reakcji z jego strony, ale on cały czas stał w tym samym miejscu i przeszywał mnie wzrokiem. Nie mogłam już dłużej znieść jego spojrzenia, więc odwróciłam głowę w przeciwną stronę. Eryk widząc to wykonał ruch.
Serce zabiło mi mocniej.
Co teraz zrobi?
Gdy stanął obok mnie odruchowo zamknęłam oczy.
Przez chwilę czułam jakby czas zatrzymał się w miejscu. To było jak oczekiwanie na własną egzekucję.
W końcu Eryk przerwał ciszę:

- Nie można było tak od razu? - jak na niego powiedział to niezwykle spokojnie i czule. Położył mi dłoń na głowie, po czym zaczął mnie głaskać jak małe dziecko.

- Przepraszam. - mój głos przypominał pisk, a z oczu poleciały mi łzy

Eryk wyjął z kieszeni spodni klucz i uwolnił mi ręce. Następnie zdjął koszulę, którą miał na sobie i okrył mnie nią.

- Już dobrze. - dał mi całusa w czoło, po czym wziął mnie na ręce i wyszliśmy z pokoju. Nie chciałam już nigdy więcej tam wracać.
Czułam się odrobinę nieswojo, ale zignorowałam to. Eryk nie wyglądał już na złego, więc miałam nadzieję, że wszystko wróci do normy. Tylko od kiedy moją normą stało się przebywanie z obcym facetem w nieznanym miejscu? Nieważne. Mam to gdzieś. Teraz wiem tylko tyle, że już nigdy więcej nie spróbuję stąd uciec. A przynajmniej dopóki jestem w stanie tu wytrzymać.

Weszliśmy do sypialni. Eryk położył mnie na łóżko i zapalił lampkę nocną. Pewnie była już noc. W takim razie naprawdę spędziłam tam sporo czasu. Następnie Eryk bez słowa wyszedł z pokoju. Dokąd poszedł? Mam nadzieję, że nie szykuje dla mnie nowej "niespodzianki".
Leżałam nieruchomo na łóżku. Byłam cała obolała. Nic dziwnego, bo cały czas leżałam w niewygodnej pozycji. Ale najbardziej dokuczał mi ból pleców. To zapewne od tego uderzenia.
Eryk wrócił do pokoju. Zdziwiłam się trochę, bo nie było go może raptem przez minutę. Trzymał w dłoni jakąś buteleczkę, ale nie wiedziałam co to jest. Usiadł obok mnie na łóżku. W dalszym ciągu nie odzywał się. Z resztą ja też nie przerywałam ciszy. Następnie Eryk delikatnie chwycił mnie jedną ręką za ramię a drugą w talii i przewrócił mnie, abym leżała na brzuchu. Potem obniżył koszulę, którą cały czas miałam zarzuconą na sobie, odkrywając tylko moje plecy. Otworzył buteleczkę, którą przyniósł i wylał na nie część jej zawartości. Zaczął delikatnie masować mi plecy i wcierać substancję, która zarówno konsystencją jak i zapachem przypominała oliwkę. Uczucie było bardzo przyjemne.
Masaż trwał dłuższą chwilę, a ja w międzyczasie zaczęłam przysypiać. Jednak gdy poczułam, że Eryk wstaje z łóżka, otworzyłam oczy. Automatycznie skierowałem spojrzenie w jego stronę.

- Od dłuższego czasu nic nie jadłaś, musisz być głodna. Idę zrobić kanapki.

- Yhmm. - przytaknęłam tylko

- Mam nadzieję, że tym razem grzecznie na mnie zaczekasz. - Czułam pretensję w jego głosie - A może powinienem cię związać? - oczywiście był to sarkazm

- Nie będę więcej uciekać. Obiecuję. - to, co powiedziałam naprawdę było szczere

Eryk lekko się uśmiechnął i skierował w stronę drzwi.

- Mam nadzieję. - rzucił zanim wyszedł z pokoju

Rozdział wyszedł odrobinkę dłuższy niż zawsze, ale nie mogłam znaleźć odpowiedniego momentu, aby przerwać 😕
Mam nadzieję, że mimo to dotrwaliście do końca 😁
Następna część już wkrótce!

Uprowadzona [NIEZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz