Rozdział XIII

18.8K 1.2K 199
                                    

- Natalia. Ej! Natalia!
Słyszałam czyiś głos. Wydawał mi się znajomy, ale nie miałam pojęcia do kogo należał. Był taki odległy. Zupełnie jakby ktoś krzyczał z ostatniego piętra. Czy to jest sen? Co właściwie się stało?

- Ej! Ej! Natalka!

Cały czas ktoś mnie wołał. Kto to był? Mężczyzna czy kobieta? Nagle poczułam coś na ustach. To chyba...

- Ej, Natalka! Słyszysz? Odezwij się! Ej!

Tak już wiem kto to był. Powoli sobie wszystko przypomniałam. Randkę z nieznajomym, porwanie, scyzoryk, kartka na lodówce i w końcu...
Otworzyłam oczy. Obraz miałam chwilowo rozmazany, ale szybko zorientowałam się w sytuacji. Leżałam na podłodze. Cała mokra.

- Ej Natalka! W porządku? Słyszysz mnie? - Eryk był nade mną; cały mokry, to pewnie on wyciągnął mnie z basenu

- Yhmm... - odpowiedziałam cały czas na wpół przytomna

Czyli, że to dziwne uczucie na ustach to... Eryk mnie reanimował. Więc jednak nie chciał, żeby coś mi się stało.

- To dobrze. - odpowiedział po chwili, po czym wziął mnie na ręce i zabrał do domu.

Położył mnie na kanapie w salonie. Wyszedł na chwilę bez słowa. Wrócił po jakiś 3 minutach. Przyniósł ze sobą ubrania i ręcznik.

- Przebierz się. - podał mi ręcznik i ubrania

Wyszedł ponownie z pokoju. Czyżby napadła go fala wspaniałomyślności i postanowił nie przyglądać mi się jak zboczeniec, gdy się przebieram?
    
Wrócił z kubkiem gorącej czekolady, który postawił na stoliku obok mnie. Siedziałam na kanapie. Eryk podszedł do mnie i owinął kocem, który także wziął ze sobą. Następnie podał mi kubek, który przyniósł i... Pocałował mnie w czoło. Przytulił się do mnie uważając, aby nie poparzyć czekoladą ani siebie, ani mnie.

- Kto w tych czasach nie umie pływać? - powiedział bardzo czule, bez pretensji w głosie, a przynajmniej nie do mnie

- Bałam się chodzić na basen, gdy byłam mała. - powiedziałam zgodnie z prawdą, ale nie zamierzałam mówić na ten temat ani słowa więcej

Po kilku minutach ciszy, Eryk w końcu odezwał się:

- Powiedzmy, że jako zadość uczynienie, nie będziesz już dziś robiła obiadu. - też coś, jaki wspaniałomyślny - Jaką pizzę lubisz?

- He? - byłam zdziwiona, że o to zapytał. Myślałam, że ma mnie kompletnie gdzieś - Emm jakąkolwiek.

- Hmmm czyżby? Jeżeli zamówię z krewetkami i innymi owocami morza, też zjesz? - zapytał drwiąco, ale nie chamsko

- Nie! Nienawidzę wszystkiego, co kiedykolwiek pływało. - zaprzeczyłam błyskawicznie.

Chyba naprawdę wolałabym umrzeć z głodu niż to zjeść

- Heh. Tak myślałem. - wyraźnie rozbawiła go moja reakcja - A więc?

- Ymm niech będzie zwykła z pieczarkami, serem i kurczakiem.

- No i było tak od razu. - uśmiechnął się lekko - Dobra dzwonię. A jakiś sos mam do tego brać?

- Może czosnkowy. - było mi głupio mówić mu dokładnie, co ma kupić, ale w końcu sam tego chciał

Eryk wziął komórkę i zaczął dzwonić. Przyglądałam mu się z uwagą. Gdy rozmawiał był jakiś... Inny. Nie wiem jak to wytłumaczyć. Po prostu wydawał się być jak normalny człowiek. Normalny, nie taki, który porywa innych i grozi im śmiercią...

- Dobra zamówione. - odwrócił się do mnie

Uprowadzona [NIEZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz