Rozdział XII

18.2K 1.2K 72
                                    

Mógł przecież obudzić mnie przed wyjściem albo ustawić budzik. No ale po co? Jak poparzona zaczęłam sprzątać dom. Z obiadem i tak już nie zdążę.
    
Usłyszałam jak klucz przekręca się w zamku drzwi. Udałam, że tego nie słyszałam i włączyłam odkurzacz.

- Wyłącz go. - po jego głosie rozpoznałam, że jest zirytowany

Posłusznie wykonałam polecenie. Mam nadzieję, że nie pobije mnie znowu. Jeszcze po wczorajszym, bolał mnie brzuch.

- Jak widzę nie posprzątałaś. - to ewidentnie nie było pytanie

- Nie zdążyłam. Obudziłam się późno, a kartki nie zauważyłam od razu. - rzuciłam na swoją obronę

- Chuj mnie to obchodzi. - powiedział niedbale

- No ale... - nie zdążyłam dokończyć

- Zamknij się! - podniósł głos - Zgaduję, że obiadu też nie ma?

- Jak niby miałam go zrobić w niecałe 15 minut? - powiedziałam z pretensją w głosie

- Nie pyskuj! Powiedz lepiej jak zamierzasz mi to wynagrodzić?

- Przecież to nie moja wina! Co niby chcesz żebym zrobiła?

Dostałam z liścia w twarz.

- Za co to niby!?

- Za darcie mordy. Ostrzegałem. - powiedział opanowany, ale zabrzmiał groźnie

- To twoja wina! Czepiasz się mnie o wszystko! A gdybyś...

- Zamknij ryj! - wrzasnął

- A gdybyś po prostu mnie obudził albo ustawił jakiś pieprzony budzik, to nie byłoby całej tej sytuacji!

Był naprawdę wściekły. Nie odezwał się już ani słowem. Chwycił mnie mocno za ramię i gdzieś ciągnął.

- Puszczaj! To boli!

Jakimś cudem wyrwałam mu się. Chciałam uciec, ale nim się zorientowałam, Eryk złapał mnie za włosy. Przyciągnął mnie do siebie i podniósł. Ponownie próbowałam się wyrwać, ale tym razem bezskutecznie. Niósł mnie jak worek ziemniaków.

- Gdzie mnie zabierasz? - powiedziałam już bardziej wystraszona niż zła

Nie odpowiedział. Podszedł do wejścia na taras. Ale po co? Miał już wykopany grób dla mnie, czy jak? Wyszliśmy na zewnątrz. Nagle Eryk zatrzymał się i... rzucił mną. Z wielkim pluskiem wpadłam do wody. Przeraziłam się. Nie umiałam pływać! Skoro to zwykły basen, to powinien być raczej płytki. Ale niestety nie dotykałam nogami do dna. Wyrzucił mnie na sam środek. Szamotałam się, jak tylko mogłam. Kątem oka zauważyłam, że Eryk odchodzi. Chciał mnie tak zostawić? Wydaje mi się, że nie zauważył, że nie umiem pływać. Spróbowałam krzyknąć "Pomocy!", ale nie zdążyłam. Całkowicie zanurzyłam się pod wodą. Próbowałam jeszcze walczyć, ale nie miałam już siły. Zaczęło robić mi się ciemno przed oczyma...

Rozdział trochę krótszy niż zazwyczaj, ale mam nadzieję, że się spodoba 😊

Uprowadzona [NIEZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz