Rozdział LXII

14.1K 1K 528
                                    

- Natalka, co jest? Czemu nic nie mówisz? - naturalnie Eryk robił się coraz bardziej zdenerwowany

- Ja... - dosłownie brakowało mi tchu

- No powiedz w końcu!

Wzięłam głęboki wdech.

- Wyjdźmy na zewnątrz. - zaproponowałam - Wszyscy się na nas patrzą.

Eryk westchnął.

- No okej, pośpiesz się.

Wyszliśmy na podwórko. Ja usiadłam na ławce obok, natomiast Eryk stał przy mnie.

- A więc? - ponownie zapytał - Powiesz mi w końcu czy dalej będziesz mnie trzymać w niepewności? - to normalne, że był zniecierpliwiony

- Jestem w ciąży.

Nastała chwila ciszy. Zauważyłam, że Eryk przegryzł wargę.

- Więc czemu wyglądasz jakbyś była w szoku? - zapytał po chwili - Mówiłaś, że czujesz iż jesteś w ciąży. Byliśmy na to przygotowani, więc...

- To nie wszystko. - wtrąciłam, jednocześnie czując, że do oczu napływają mi łzy

Zbierałam się na odwagę, żeby mu to w końcu powiedzieć, ale naprawdę obawiałam się jego reakcji.

- Bliźniaki? - zapytał, jakby był tego prawie pewien

- Co? - on w ogóle brał taką opcję pod uwagę? Bo przyznam szczerze, że ja nie...

- Czyli mam rację, tak? - głęboko westchnął - Nie mówiłem ci, ale już wcześniej przyszła mi do głowy, że może być taka opcja. W końcu Natalia była moją siostrą bliźniaczką. No i w mojej rodzinie były już przypadki innych ciąży bliźniaczych. Jest to na podłożu genetycznym, więc byłem na to przygotowany, chociaż... miałem nadzieję, że w tym wypadku będzie inaczej. - powiedział zrezygnowany, ale w dalszym ciągu niezwykle spokojny

- Eryk... - po tym, co właśnie powiedział, było mi jeszcze trudniej - To nie to. - poczułam, że głos mi drży

Spojrzał na mnie zaskoczony.

- Nie? To co w takim razie?

- To nie bliźniaki. - zacisnęłam pięści - To... trojaczki.

Mówiąc to, miałam zamknięte oczy. I jeszcze długo ich nie otwierałam. Nie wiem ile, ale dla mnie to trwało wieczność. Eryk natomiast był chyba w zbyt wielkim szoku, bo nie odezwał się ani słowem. Za moment zorientowałam się, że usiadł obok mnie. Dopiero teraz otworzyłam oczy i odwróciłam głowę w jego stronę. Wyglądał na załamanego. Nie dziwię mu się, ze mną też tak było.

- Eryk... powiedz coś... - nie mogłam znieść ciszy pomiędzy nami. Wiedziałam, że nie powie nic w stylu: " Nie martw się, poradzimy sobie". Ale musimy jakoś to wszystko poukładać. I im szybciej, tym lepiej. No i nie powiedziałam mu jeszcze wszystkiego... Ale po kolei.

- Nie martw się, poradzimy sobie. - powiedział w końcu, a ja osłupiałam

Bardziej niż to, że Eryk czyta w myślach, zdziwił mnie fakt, że on naprawdę tak powiedział. Tylko, że...

- Naprawdę, chciałbym tak powiedzieć. - dodał zaraz i jednocześnie nadzieja na to, że będzie dobrze, prysła - Ale nie mogę. Nie mam pojęcia, co teraz będzie. Ani jak mamy dać sobie z tym radę. - wyglądał, jakby był na skraju załamania nerwowego

Nic nie powiedziałam. Ja też byłam załamana. I to bardziej od niego. Chociaż ta druga informacja może go w sumie podnieść na duchu. Skoro i tak chciał aborcji...

Uprowadzona [NIEZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz