Rozdział XXIII

15.3K 1K 55
                                    

- Możesz mi wytłumaczyć co ty tu kurwa robisz? - głos Eryka wyraźnie wskazywał na to, że jest nieźle poirytowany

- Em-m... Ja tylko... - źle. Jest bardzo źle! Co ja mam mu niby powiedzieć?

- Co ty tylko?! - czułam, że zaraz wybuchnie

- Byłam ciekawa co tu jest i... - zawiesiłam się. Nie wiedziałam co mam zrobić czy powiedzieć

- Ah tak - czyżby się uspokoił? Może ma dobry humor i zapomni o całej sytuacji... - Ciekawość to pierwszy stopień do piekła maleńka. Nie wiedziałaś o tym?

- Wiem, przepraszam. Więcej nie zrobię nic takiego - próbowałam go jakoś udobruchać

- Ależ kotku... - uśmiechnął się w ten sposób, którego nienawidziłam. Uśmiech przesiąknięty jadem i okrucieństwem - Nie jestem na ciebie zły. Wręcz przeciwnie. Jeżeli tak bardzo tego chcesz, to się zabawimy, hmm? Co ty na to? - mówiąc to zaczął gładzić mnie po policzku

- Co masz na myśli? - oho, to nie wróżyło nic dobrego

- A jak ci się koteczku wydaje?

Nie odpowiedziałam, bo nie wiedziałam co. To logiczne o co mu chodzi. Powolnym i ostrożnym ruchem zrobiłam krok w tył...

- Ejże maleńka, czemu się ode mnie odsuwasz? - ja zrobiłam krok w tył, więc on krok do przodu

- Przestań. Proszę - kolejny krok do tyłu, jednak on cały czas przysuwał się do mnie

- Nie kotku. Sama tego chciałaś. Z resztą, prędzej czy później i tak by do tego doszło.

Powolne wycofywanie się sprawiło, że dotknęłam do zimnego metalowego stołu.

- Zaczekaj cierpliwie aniołku.

Na chwilę odsunął się i podszedł do drzwi. Zamknął je. Dopiero w tym momencie zaczęłam się naprawdę bać. On naprawdę zamierzał to zrobić. Zamykając te drzwi pozbawił mnie nadziei, że tym razem także mi się upiecze. Poczułam jak do oczu napływają mi łzy, ale chciałam być silna.
Następnie Eryk podszedł do jednego z wieszaków i wziął kajdanki oraz bicz. Serce zabiło mi mocniej, gdy on zwrócił się w moją stronę.

- Nie bój się. Kajdankami przypnę cię tylko i wyłącznie dla własnej wygody, a tego - podniósł bicz do góry - nie zamierzam używać. Oczywiście, jeżeli mnie zmusisz nie będę miał wyboru - znów ten uśmieszek

Nie miałam siły mu odpowiedzieć ani się wyrywać. Co niby miałam zrobić? Nie dam rady mu uciec, a tym bardziej zaatakować go. Skończyłoby się to tak jak ten incydent z lampką.
Podszedł i za pomocą kajdanek przypiął mi ręce do metalowego stołu.

- Proszę Eryk. Proszę... - chyba pozostało mi go jedynie błagać

- Cśśss - musnął mi szyję - zaraz będzie po wszytkim

- Nie. Nie! Ja nie chcę! Błagam przestań. - zaczął rozpinać mi koszulkę, a jego ręka powędrowała pod nią - Przestań! Przestań, słyszysz?! Co ja ci takiego zrobiłam?! Zostaw mnie!

W jednej chwili poczułam niezwykle silne uderzenie w plecy.

- Ałaaa - wydobyłam z siebie dźwięk przypominający wycie wilka. Dopiero po chwili zrozumiałam, że to Eryk z całej siły przywalił mi tym przeklętym batem.

- Mówiłem, że masz być grzeczna kotku. - jego jasnoniebieskie oczy, od których zawsze miałam ciarki teraz wydawały się jeszcze bardziej żądne krwi. - Ostrzegam cię: nieposłuszeństwo nie wyjdzie ci na dobre. Daję ci ostatnią szansę.

Po tym ostrzeżeniu wrócił do poprzedniej czynności. Tym razem zajął się rozpinaniem moich spodenek...

Znienawidzicie mnie pewnie za to, że kończę w takim momencie, ale proszę o wyrozumiałość 🙏😂
Dreszczyk emocji musi być, więc trzeba nieustannie trzymać napięcie 😁 Kolejny rozdział prawdopodobnie już jutro, więc zachęcam 😘

Uprowadzona [NIEZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz