Rozdział czwarty

3.3K 177 6
                                    

Lauren's POV

Dwadzieścia minut później docieramy już do domu dziewczyny. Mieszkanie faktycznie jest obskórne i malutkie. Camila patrzy na mnie niepewnie i zdejmuje płaszcz. Robię to samo i wędruję za nią do pokoju, który służy chyba jako sypialnia. Stoi tu małe łóżko i szafa, a pod oknem biurko, na którym znajduje się służbowy laptop.
- Przepraszam... Nie chciałam, aby to wszystko to wyszło - zaczynam, a dziewczyna po raz kolejny patrzy na mnie niepewnie.
- To jest dla mnie trudne... Nikt nigdy tu nie był - mówi cicho. Ręce delikatnie jej drżą, więc natychmiast chwytam je i całuję knykcie.
- Nie musisz mi się tłumaczyć, kochanie - mruczę czule. Camila bierze głęboki wdech i ściska moje dłonie.
- Powinnam się komuś wyżalić. Nie potrafię dłużej tego w sobie dusić - na policzkach pojawiają się łzy. Ten widok łamie mi serce. Przybliżam się i wciągam ją na swoje kolana. Camz wtula głowę w zagłębienie mojej szyi, muskając ją oddechem. - Rodzice wyrzucili mnie z domu, bo stwierdzili, że sama mogę na siebie zapracować. Moja siostra była poważnie chora i wszystkie pieniędze były przeznaczane na jej leczenie. Ja nigdy się dla nich nie liczyłam, zawsze byłam tą gorszą - pociąga nosem. Głaszczę ją spokojnymi ruchami po plecach, a ona rozluźnia się nieznacznie. - Gdy się wyprowadziłam i zaczęłam pracę w twojej firmie to było jak spełnienie najskrytszych marzeń. Ale do czasu... Rodzice zabierają mi prawie całą wypłatę, bo oczywiście potrzebują na leczenie Sofii - prycha cicho i prostuje się, spoglądając mi w oczy. - Zostawiają mi niewiele, abym tylko zapłaciła rachunki i kupiła jedzenie. Ja nie potrafię tak dłużej żyć. To naprawdę mnie przerasta - wzrok ma smutny i przestała płakać. Łapię jej twarz w swoje dłonie i składam delikatny, ale czuły pocałunek na jej wargach.
- Pomogę ci - mruczę, gdy dziewczyna wplata mi palce we włosy. Drapie łagodnie, a moje ciało od razu reaguje na jej pieszczoty. - Możesz wprowadzić się do mnie. I tak mieszkam sama...
- Nie, Lauren - wzdycha. Wiem, że ma wątpliwości. Ja też je mam, ale zakochałam się niej od pierwszego wejrzenia, do kurwy nędzy. - Jesteś moją szefową i...
- I mogę być również dziewczyną - wypalam. Camila rumieni się, a ja z uśmiechem gładzę jej policzek.
- Ty tak serio? - pyta zdziwiona.
- Jak najbardziej - całuję ją delikatnie. Oddaje pocałunek zarzucając mi ręce na szyję. - Tylko się zgódź - błagam cicho.
- Dobrze... Zgadzam się, Lauren - uśmiecha się promiennie, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku.

Opowieść wielkanocna || Camren FF || ✅ Where stories live. Discover now