Rozdział trzydziesty ósmy

2.2K 145 8
                                    

- Uspokój się, Dinah. Lauren musi odpoczywać - informuję blondynkę. Ta prycha pod nosem i nic sobie z tego nie robi. Spokojnie siada na krześle po drugiej stronie łóżka, a do sali wbiega Sara.
- Mamusiu! - zgrabnie wskakuje na Lauren, usadawiając się na jej podbrzuszu. - Tęskniłam za tobą.
- Ja za tobą też, skarbie - całuje dziewczynkę w czubek nosa, a ta chichocze radośnie. Uśmiecham się na ten widok.
- Słodko - komentuje Hansen, udając wymioty.
- Zamknij się, Dinah Jane! - posyłam jej mordercze spojrzenie.
- Nie pozwalaj sobie, blondi. Chyba nie chcesz, żebym zaczęła nazywać cię tak jak każdy na studiach - grozi zielonooka z szatańskim uśmieszkiem. Marszczę brwi, nie do końca rozumiejąc o co jej chodzi.
- Nie odważysz się tego wmówić, Michelle - sapie przestraszona.
- Powiedz to, Lo - uśmiecham się słodko i całuję ją w policzek.
- Siła rzeczy, Hansen - wzrusza ramionami szatynka. - Na uczelni każdy przezywał Dinah "Duży cycek". Nawet jak sobie je zmniejszyła to i tak dalej nim była - gdy tylko to słyszę, wpadam w ogromną głupawkę śmiechu. Spadam z krzesła, lądując na podłodze i śmiejąc się w niebo głosy.
- Pożałujesz tego, Ralph! A ty się zamknij, Karla! - mamrocze blondynka, ale to sprawia, że wybucham jeszcze większym śmiechem.
- Mamusiu, a ta pani w tym filmie, który włączyła ciocia Dinah, też miała duże cycki - mówi Sarah, a ja natychmiast podnoszę się z podłogi.
- Jaki film? - marszczę brwi i spoglądam na Jane, która odwraca głowę w bok.
- Był taaaki straszny - dziewczynka akcentuje "a".
- Co to za film, Hansen? - warczę, patrząc na nią groźnie.
- Wcale nie włączyłam jej horroru, wcale - rzuca niedbale. Już otwieram usta, żeby ją opieprzyć, ale przerywa mi pukanie do sali.
- Pani Lauren Jauregui? - w progu staje dwóch mężczyzn, a szatynka przytakuje głową. - Komenda policji w Miami.

Opowieść wielkanocna || Camren FF || ✅ Where stories live. Discover now