Rozdział pięćdziesiąty drugi

1.9K 135 4
                                    

- I jak spotkanie z córką? - pytam, gdy dziewczyny wychodzą ze szpitala.
- To wciąż wydaje mi się takie nierealne - wzdycha, drapiąc się w kark. Nakrywam jej dłoń swoją, ale zaraz cofam rękę.
- Przepraszam - mamroczę cicho, odsuwając się na bezpieczną odległość.
- W porządku - mówi zawstydzona i speszona odwraca wzrok. Wiem, że igram z losem, ale nie potrafię pogodzić się z tym, że dziewczyna straciła pamięć. To wciąż jest dla mnie takie nieprawdopodobne.
- Przyzwyczaisz się. Sara od razu skradła twoje serce... Wystarczyło, że się pojawiła - uśmiecham się pokrzepiająco. - Dinah mówiła, że nie potrafiłaś oderwać od niej wzorku.
- Jest słodka - przyznaje z uśmiechem. - I jest podobna do mnie.
- Cała ty - śmieję się. - Nawet niektóre gesty ma po tobie.
- Nie przeszkadza ci to? - marszczy brwi, przyglądając mi się uważnie.
- Lo, obiecałaś, że nasza druga córka będzie podobna do mnie - mówię z uśmiechem, ale zaraz potem zagryzam wargę. - Umm... Wybacz.
- Nic się nie stało, Camz. Zgaduję, że to były nasze plany na przyszłość - mruczy wyraźnie speszona.
- To mało istotne, Lo. Teraz najważniejsze jest to, abyś wyszła ze szpitala i odzyskała pełnię sił. Reszta sama się jakoś ułoży - obiecuję, a szatynka sztywno przytakuje głową.
- Dalej mnie chcesz? Taką poobijaną i...
- Shhh... - zatykam jej usta dłonią, a gdy mam pewność, że się nie odezwie, łapię jej twarz. - W zdrowiu i w chorobie, wiesz? Coś jednak obiecałam... Poza tym jesteś miłością mojego życia i nie wyobrażam sobie przyszłości bez ciebie - cmokam ją delikatnie w nos, a kobieta uroczo go marszczy. Śmieję się cicho, spoglądając prosto w jej oczy. - Lauren to, że straciłaś pamięć, niczego nie zmienia.
- Patrzysz na to tak pozytywnie - wzdycha. Kręci głową, a ja przytrzymuję jej podbródek, aby patrzyła mi w oczy.
- Razem damy radę, tak? Jesteśmy rodziną, a to do czego zobowiązuje. Zostawienie ciebie to jak pozostawienie swojej duszy. Jesteś moim powietrzem, Lo, bez którego nie potrafię żyć - mówię, a kąciki jej warg drgają delikatnie do góry. - To dla nas nowa szansa, wiesz? Możemy zacząć wszystko od początku.
- Łatwo ci mówić, Camz - wzdycha, ale posyła mi słaby uśmiech. - Jesteś na dobrej drodze.

Opowieść wielkanocna || Camren FF || ✅ Where stories live. Discover now