2/11

1.4K 139 12
                                    

    


-Kim jesteś?- cisza.



-Może jest głuchy?



-Może głucha?- wszyscy wymieniamy się podejrzliwymi spojrzeniami. Poranek. Jasno. Mimo wszystko, czuje się jakbym była w horrorze. Postać nie daje żadnych znaków życia, ale jest to żywa osoba. Śpiew ptaków i przyjemny szum wiatru wcale nie pasuje do obecnej sytuacji. Przez chwilę mam wrażenie, że stoi przede mną mut człowieka. No właśnie? Co z mutami ludzi skoro od nas poszła cała zaraza? Dlaczego ich wcale nie spotykamy? Wciąż i wciąż tylko muty zwierząt. Co z ludźmi...?



-Anya czy to może być...



-Co?- pyta ciotka z widoczną konsternacją. Przygląda się postaci, która stoi w ciszy, w cieniu, jakby ją znała. Wpatruje się w ciemniejszą plamę. W niewielką sylwetkę. Bardzo przypominającą kobiecą. Prawdopodobnie kobiecą. Dziwną. 



-To może być mut człowieka?



-Absolutnie nie.- mówi kobieta z całkowitym przekonaniem w głosie.- E-27 mutuje komórki ludzkie. Te, albo ewoluują, albo się mutują. Tylko w przypadku człowieka dokonywały samo-destrukcji w obronie własnej, by uniemożliwić serum zmianę, gdy ta nie mogła zajść prawidłowo. Były to przypadki niegotowe na ewolucje. Mutacja niszczy ludzkie komórki, bo je zmienia. Obumieranie zachodzi niestety powoli. Dlatego ludzie zdążyli zakazić zwierzęta i roznieść to wszędzie.. Za to zwierzęta nie mające człowieczych genów mogą przeżyć i stać się po prostu mutami. W drugą stronę patrząc nie mogą ewoluować, bo nie mają ludzkich komórek.



-yyy?- zaczynam rozproszona naukowym bełkotem ciotki. Jestem zbyt skupiona na niebezpieczeństwie. Zbyt niepewna, by w spokoju doszło do mnie co właśnie przekazuje mi Anya. Niebezpieczeństwie? 



-Ludzki mut nie istnieje. Albo człowiek umiera, albo ewoluuje. Zwierzęta mogą, bo są inne genetycznie.



-Jesteś niemową? – pyta w końcu zbliżający się w stronę obcej postaci Gregor. Prawdziwy odważny mężczyzna... Wygląda jakby próbował oswoić małego, spłoszonego kotka. Myślimy o najgorszym, ale znowu, co jeżeli osoba przed nami to zwykła dziewczyna? Bo na to, że jest nią wskazuje jej figura. Może jest sama. Może tylko ona została. Może boi się nas, ale równocześnie zostając zauważoną nie ma nic innego do zrobienia jak czekać. Jak sarna, która usłyszała pierwszy szelest w pobliżu. Czeka.



-Nie bój się nas... możemy ci pomóc..- Cisza. Dalej nic. Wyczekujemy. Mija sekunda, dwie, trzy. Trwają wieczność, ale są to sekundy. Z cienia zaczyna wyłaniać się postać... Niewysoka. Starsza. Ma około 30 lat. Kasztanowe, proste włosy, niczym wodospad płyną od jej głowy aż po krzyże na plecach. Ma ostre rysy twarzy. Mocno zarysowane kości policzkowe. Podkrążone oczy, ale w sposób wyrażający jej urodę, a nie zmęczenie. Wygląda mrocznie. Tajemniczo. Groźnie. Ciemność, którą emanują jej oczy, widać z odległości kilku metrów. Patrzy na nas pustym wzrokiem. Obojętnym wzrokiem, który nie wyraża ani strachu, ani złości, a szczęścia to już zupełnie nie. Postać jest bardzo szczupła, co w obecnych czasach nie jest jakimś szokiem. Jedzenie jest ciężko zdobyć. Coraz ciężej..  Na pierwszy rzut oka mogłabym powiedzieć, że jest osobą zamkniętą w sobie, złośliwą, zadziorną. Kogoś mi przypomina...

SERUMWhere stories live. Discover now