2B/14

584 53 0
                                    


ALEX.

-Mavis uciekaj! Błagam skarbie biegnij!- Przyglądam się zrozpaczonemu Cole'owi. Chłopak krzyczy  to wszystko do stojącej, może metr od niego, Mav. Dziewczyna nie może się do nas dostać. Patrzy przerażona, jak zostajemy podzieleni.  Niewidzialna bariera tworzy między nami mur, który nie sposób pokonać. Brunet nagle wbiega w pole siłowe i zostaje odrzucony kilka metrów w tył. Czuje na swoim policzku tylko powiew wiatru, gdy ten leci gdzieś za mnie. Widzę ją. Przerażona, zapłakana. Serce mi się ściska. Dziewczyna odwraca głowę. Fala jej złocistych włosów delikatnie wiruje. Tunel jest jeszcze pusty, ale to szybko się zmieni. Nick stara się podnieść otumanionego Coltona. Przyglądam się panikującej grupie, która została pozostawiona w niebezpieczeństwie. Widzę, jak Venus krzyczy coś do Kayi, coś planują. Szybciej, czas ucieka! Przenoszę wzrok na twarz Mav, ta tylko patrzy, jak zaczarowana, na otumanionego Coltona. Zasłania mi ją Adler. 

-Mavis, zabieraj się stąd! Słyszysz? To rozkaz!- Nie słyszymy się jednak. Jej wzrok jest tego najlepszym dowodem. Nic nie rozumie. Wiem, że Adler chce zachować spokój, ale okoliczności podnoszą w nim napięcie, które w pewnej chwili go rozerwie. Patrzę na Mav, tak jak patrzyłem na Diane, tego ostatniego dnia. Jest do niej podobna. Ten piaskowy blond, owalna twarz, duże oczy, usta, które wyglądają tak znajomo. Ta niewinność, nieporadność. Widzę jak ją tracę, zupełnie tak, jak Colton teraz traci Mav. Chce sam do niej podbiec, zabrać ją z nami. Pomóc mu, bo wiem, co by czuł, gdyby Mavis umarła teraz, na jego oczach, a on nie miałby siły, ani możliwości jej pomóc. To najgorsze. Bezradność. Patrzenie, jak inna osoba umiera na naszych oczach.

-Mavis biegnij!- słyszę, jak Colton prosi ją, ochrypłym głosem. Ona go nie słyszy. Nagle, dziewczynę chwyta Kaya.  Widzę, jak zaczynają razem uciekać. Widzę, jak Venus ciągnie za sobą część grupy, a jak Gregor zabiera resztę. Przed nami pozostają tylko Kaya i zrozpaczona Mav. Za nimi w korytarzu pojawiają się te bestie. Ogromne i jeszcze straszniejsze. Biegną w szale, rozpędzone. Dziewczyny nikną w bocznym korytarzu, a kilka ze stworów wpada prosto na pole siłowe, które nas podzieliło, z rozpędu. To nie działa na nie w ten sam sposób, co na nas. Jest o wiele słabsze. Tylko je odpycha. Widzą nas. Część dalej próbuje przejść na naszą stronę, bez skutku. Ich uderzanie są jednak na tyle silne, że tworzą mikrouszkodzenia, które znikają w mgnieniu oka. Reszta? Reszta biegnie za nimi. Nie wiem, co dalej. Nie mam pojęcia. 

-Ruszamy.- rzuca do mnie Adler i tyle wystarczy, bym obudził się z transu. Teraz za barierą pola siłowego widzę już tylko szaro-czarne cienie, które skaczą jedno po drugim, by dostać się do nas. Mur jest jednak zbyt wysoki, nigdy by do nas nie przeskoczyły. Ściany mają z 15 metrów. Twarz Diany znika. Biegniemy długim korytarzem, by znaleźć się u progu szerszej przestrzeni. Ramię Adlera nas zatrzymuje. 

-Stop!- nakazuje mężczyzna i wszyscy stajemy, jak wryci. Za mną widzę pole siłowe, które nie pozwoli tym potworom nas dostać. Mury labiryntu są zbyt wysokie, nie przeskoczą ich. Ściany obrośnięte są dziwnym mchem w różnych kolorach. Czuć tutaj ten zapach, ten fetor. Metaliczna ciężkość. Powoli generał staje w obręczy nowego pola. 

-Coś nie tak?- pyta Nickolas.

-Pierwsza pułapka. Nie wiem tylko, jak ją aktywować. Uważajcie proszę. Trzymajcie się blisko.- Niepewnym krokiem, ruszam w ślad za moim przełożonym. To pole ma kształt kwadratu. Podłoże jest wykonane z czarnego kamienie, który teraz częściowo chowa się pod mchem. Za nami wije się tunel, którym przyszliśmy, a przed nami, przeciwlegle i po prawej i po lewej, znajdują się dwie kolejne odnogi labiryntu.  Adler kieruje się bardziej ku lewej, ja postanawiam iść bliżej prawej, krawędzi. Odwracam się i kiwam do stojących przy wejściu, by ruszyli za nami, gdy docieram do połowy. Patrzę, w górę by dostrzec oślepiające białe światło. Czuje się, jak szczur doświadczalny. Serce dalej bije mi, jak szalone. Przed oczami mam obraz uciekających, którzy nie dostali się z nami do tunelu. Nie wiem czy dobiegli. Nie wiem, czy mieli gdzie dobiec. W głowie cały czas pojawia mi się twarz Mavis. Jej obraz faluje, jakbym tracił sygnał. Rozpływa się, a na jego miejsce wskakuje twarz Diany. Czemu właśnie teraz jej postać przychodzi do mnie tak często? Otrząsam się. Rose i Nick są tuż za mną. Sue wydaje się nie wiedzieć, w którą stronę tak naprawdę chce się udać. Colton powolnym krokiem podąża za Adlerem. 

SERUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz