2B/7

770 68 9
                                    


    

Poranek. Stoimy w kępie bagiennych zarośli. Trzymam się blisko Coltona. Porozmawialiśmy. Wyrzuciliśmy sobie błędy i obiecaliśmy poprawę. Chłopak obejmuje mnie ciepłym ramieniem, jakby chciał nadrobić czas, który zmarnowaliśmy na kłótnie. Jakoś dalej czuje, że nie wszystko jest takie, jakie być powinno. Adler udziela ostatnich wskazówek. Widzę, jak Kaya i Alex nikną w szarości bagiennego otoczenia. Rozglądam się po moczarowym kole. Patrzę na metalowy kwadrat ustawiony pośrodku wolnej przestrzeni. Widzę ogrom mutów, a po moim kręgosłupie biegnie nieprzyjemny dreszcz.


-Przez noc ich jakby przybyło.- Szepcze Suesanne. To prawda. Mutów jest więcej. Dziwi mnie, że nie migrują. Pilnują tego jednego specyficznego miejsca. Czemu?


-Czują, co jest pod ziemią.-mówi w końcu Adler, jakby czytał mi w myślach. Patrzę na generała zainteresowana. Ten odwzajemnia moje  spojrzenie, tak jakby mówił tylko do mnie.


-Co to znaczy?- pytam najciszej, jak tylko mogę. Zwracam uwagę Iss i Ellie, które mój głos słyszą chyba po raz drugi w życiu. Zwykle byłam na czele każdej drużyny. Z Benem, bez Bena, z Anyą, a teraz? Boje się wychylić.


-Czują braci pod ziemią.- wzdycha ciężko Adler.- To znaczy, że wynalazki przeżyły do dnia dzisiejszego, a my mamy przeszkodę więcej do pokonania.- Wszyscy w jednej sekundzie pochmurnieją. Skupiamy się blisko siebie. Bezszelestnie czekamy na dźwięki petard. Czekamy, aż część bestii pobiegnie w dzikim szale sprawdzić, co na obiad. Rozglądam się po mglistym obszarze. Woda sięga mi po łydki. Jest mętna. Pełno w niej glonów i innej mokradłowej roślinności. Od czasu do czasu coś obok nas przepłynie. Małe żabki, rybki, węże wodne, które są zbyt drobne by zrobić nam krzywdę. Ines o mało nie zemdlała chwilę temu na widok jednego z nich. Jest chłodno. Trzęsę się. Czuje, jak duża dłoń zaczyna gładzić moje ramię. Mimo, że mam na sobie golf, kurtkę i kamizelkę z apteczką, dalej odczuwam zimno. Do moich butów wlała się już woda. Nieprzyjemnie niska temperatura otoczyła moje stopy. Chciałabym kichnąć, ale nie mogę.


-Mam nadzieje, że złapaliście coś dużego.- szepczę do ucha pochylającego się nade mną Coltona. Brunet uśmiecha się na te słowa prawie niewidocznie i spogląda z góry w moje szmaragdowe oczy.


-Jeleni tu nie ma, Mavis.- odpowiada. Czyli nie mamy dużo czasu. Muty zjedzą to, co udało się im upolować w kilka minut, może mniej. Zaczną powoli wracać do gniazda, bo to miejsce jest ich gniazdem. Tylko wydaje mi się, że ciągle o czymś zapominamy. Muty w końcu są sprytniejsze niż były. Szybsze i bardziej niebezpieczne. Biegnę po twarzach kompanów. To pierwszy moment, ryzykowna sytuacja, która może pochłonąć, któreś z nas. Trafiam w końcu na oczy obce, a jednak od ostatniego razu bardzo dobrze znane. Nickolas. Chłopak zbliża się cicho do Suesanne i obejmuję ją od tyłu. Dziewczyna całkowicie zaskoczona i speszona tym gestem spuszcza głowę, widocznie się napina i nie jest w stanie drgnąć. Nick gładzi czule jej włosy, cały czas wbijając swoje lazurowe spojrzenie we mnie. Czuje, jak rośnie we mnie złość. Dziewczyna jest wykorzystywana i najgorszy jest fakt, że nie ma w ogóle o tym pojęcia. Jest nim zauroczona. Fakt, Nickolas jest bardzo atrakcyjny. Wysoki, umięśniony, ma oczy w odcieniu najczystszego morza, jego dołeczki, ciągły uśmiech i charyzma przyciągają. Należy jednak patrzeć głębiej. Nie chodzi już o zachłanność, nie o to, że chłopak musi zdobyć wszystko. Jest zepsuty. Nie patrzy na ludzkie uczucia. Bierze ''co chce''. Do czego dąży? Co chce mi teraz pokazać? Rzucam mu wrogie spojrzenie i odwracam głowę w innym kierunku. Trafiam na Iss, która wpatruje się maślanymi oczyma w sylwetkę blondyna. Kanadyjka ewidentnie kipi złością, rozczarowaniem. Ponownie przenoszę wzrok na flirtującą parę. Nick w odpowiedzi na to zaczyna szeptać coś do ucha Sue, dalej patrząc na mnie. Czuje się brudna i wściekła równocześnie. O dziwo jednak, chłopak mnie intryguje. Chce wiedzieć, co próbuje osiągnąć? Czy znów chce dostać to, czego nie może, czy chce być taki jak Cole? Dlaczego skupia swoje działania na mnie? Czemu pokazuje to mi, a nie Coltonowi? Znów wracam spojrzeniem do Iss, która w tej chwili jest skupiona na mojej osobie. Piorunuje mnie wręcz wzrokiem. Nie wiem, jak na to odpowiedzieć, więc uciekam spojrzeniem w całkiem odrębnym kierunku. No proszę. Nickolas potrafi skupić na sobie uwagę kilku dziewczyn naraz. To irytuje mnie całkowicie. Otrząsam się. Czekamy i czekamy. Woda bulgocze, ta sama żaba po raz kolejny skacze nad moim butem, a Nickolas już od 15 minut molestuje Sue.

SERUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz