2B/6

734 70 16
                                    


   

 Musieliśmy się wrócić. Jesteśmy jakieś 2 kilometry wstecz. Nikt z nas nie siedzi. Nikt nie śpi. Wszędzie jest błoto, kałuże. Jest zimno. Mgła znów zaczęła nas niebezpiecznie otaczać. Stoję na obrzeżach obozowiska oparta o zgniłe drzewo, które gęsto obrasta mech. Nie słyszą nas, choć teoretycznie jeden krzyk wystarczy, byśmy byli w kolosalnym niebezpieczeństwie. Adler rozmyśla jak ich obejść. Nie możemy walczyć, jest ich stanowczo za dużo. Trzeba to załatwić podstępem.


-Wyrzućcie w nie granat.- podaje pomysł Holden.


-Narobi to więcej hałasu niż pożytku. Nie wiemy, co jeszcze jest w lesie. Jeden granat nie zabije ich w całości, a wszystkich bombek nie możemy wykorzystać już na starcie. Okolica się zadymi, woda zamąci, muty zdenerwują. To bez sensu.- stwierdza Alex. Ma rację. Na to stado trzeba spuścić bombę, nie granat. Bestie zagradzają nam wejście. Nie możemy ich ominąć. Trzeba je wygonić, ale jak?


-Może zbijajmy je z drzew?- proponuje Colton.


-Mają blisko dwa metry. Zakładam, że potrafią skakać, albo wspinać się. Po za tym stracimy ogrom amunicji na nic. Będą się zbiegać masami.- gasi go Iss.


-Właśnie.- dopowiada Ellie. Widzę jak Kaya przewraca oczami na zachowanie tych dwóch. Ja również podzielam jej reakcje. 


-Trzeba będzie wystawić przynętę.- rzuca ostro w stronę Adlera. Wszyscy milkną i wbijają swoje spojrzenia w twarz Rosjanki. Również z zainteresowania poprawiam pozycję ciała. Splatam ręce na piersiach. Słucham. Ten pomysł raczej się nie spodoba.


-Ta. I kto ma być tą przynętą? Ty?- pyta wyraźnie przeciwna temu pomysłowi Isabella.


-Sądzę, że ty byś bardziej pasowała do tej roli.- syczy opryskliwie Kaya, na co druga cała podrywa się do pionu i z wrogą miną sięga swojego paska. Trafił swój na swego.


-Przekonaj mnie, bym była to ja.- rzuca.


-Chętnie.- kwituje Kaya i rusza ciężkim krokiem w stronę Iss. Zatrzymuje ją Gregor, podnosząc  w górę niczym nic nie ważące piórko.


-Dziewczęta. Wasze kłótnie nam nie pomogą.- stwierdza mało odkrywczo Adler.


-Postaw mnie.- mówi spokojnie, lecz dalej wrogo Kaya. Ciemnoskóry spełnia jej nakaz. Rosjanka poprawia swój czarny golf, który nieco się podwinął do góry, ukazując skrawek jej brzucha.


-Ja już podałam swój plan, Adler.- rzuca oschle do generała.- Jak macie lepszy to słucham.- zapada cisza.


-Masz rację.- mówi po chwili milczenia Adler. Jego mina wskazuje na to, że dalej intensywnie szuka innego rozwiązania.- Na chwilę obecną to jedyne wyjście jakie mamy. Musimy jakoś odciągnąć je od wejścia. Przynajmniej ich znaczną część.


-Nie mów, że pozwolisz jednemu z nas poświęcić się, by reszta weszła!- syczy niezadowolony Holden.

SERUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz