Rozdział 13.

9K 463 36
                                    

Rozdział 13.

-Jesteś tego pewien?- Pytam Liama po raz kolejny, stojąc przed drzwiami do sypialni Zoey na najwyższym piętrze budynku. Payne zajmuje miejsce obok mnie, wpatrując się we mnie uporczywie. W końcu wzdycha, a jego twarz nieco blednie.

-Nie.- Cieszę się, że przynajmniej jest ze mną szczery.

-Ale to może być jedyny sposób na ocalenie Zoey.- Kiwam potakująco głową i biorę głęboki wdech. Cholernie boję się konfrontacji z dziewczyną. Jej reakcji na moją osobę, jej zachowanie i słowa. Coś, co może zaboleć najbardziej.

-Jest przytomna?- Tym razem zwracam się do lekarza, stojącego kilka metrów za nami. Jego mina nie wróży niczego dobrego, jednak Liam skutecznie przekonał go do zmienienia decyzji. Każdy z nas jest niepewny, jednak wydaje się to być jedyną opcją. Inaczej już nigdy nie odzyska pamięci. Super, dzięki doktorku. Naprawdę mi pomogłeś swoim pierdoleniem.

-Nie. Powinna obudzić się za jakieś dwadzieścia minut, do pół godziny. Masz czas.

Kątem oka zauważam chodzącego w zgarbionej pozycji Nialla. Jego twarz skierowana jest ku podłodze, on również nie jest zachwycony tym, na co wpadł Liam.

Kiwam potakująco głową i zagryzam wargę. Nie mogę zdecydować się na jeden szybki ruch, który umożliwi mi wejście do pomieszczenia. Pomaga mi Payne, który otwiera za mnie drzwi i lekko popycha w tamtą stronę. Ręce zaczynają mi się trząść, nie wspominając już o tym, że są potwornie spocone przez cholerne nerwy zjadające mnie od środka. Moje serce chce wydostać się z klatki piersiowej przez szybki rytm, który wybija. Zamykam za sobą drewnianą powłokę, całkowicie oddzielając się od towarzystwa, którego obecność czułem jeszcze chwilę temu. Moje spojrzenie biegnie wzdłuż białych ścian sypialni, po jasnym zagraconym biurku i bałaganie na podłodze. Kącik ust unosi się lekko ku górze, kiedy przypominam sobie niezorganizowanie dziewczyny. Nigdy nie chciało jej się sprzątać. Robiła to tylko na specjalne okazje.

Kieruję wzrok na łóżko, w którym znajduje się Zoey. Przełykam ślinę i podchodzę do niej wolnym krokiem. Moje palce suną po pościeli koloru kości słoniowej okrywającej jej kruche ciałko. Gdy opuszkiem natrafiam na jej bladą dłoń, boję się ją ująć. Mam dziwne wrażenie, że gdy tylko jej dotknę, ona obudzi się i każe mi się wynieść, nie mogąc na mnie patrzeć. Nie zdziwiłbym się, gdyby tak postąpiła, w końcu zostawiłem ją na prawie pół roku. Krzywię się, gdy podświadomość, jak na złość, podrzuca mi kolejne obrazy zapłakanej Zoey, próbującej przekonać mnie do zostania razem z nią. Jej przerażone spojrzenie. Twarz wyrażająca jedynie ból. Zaciskam zęby, kiedy po raz kolejny uświadamiam sobie jaki ze mnie kretyn. Odchodzę kilka kroków do tyłu, aby ręką móc zgarnąć krzesło stojące nieopodal. Przysuwam je pod siebie i siadam, po czym opieram łokcie o uda, spuszczając głowę. Myśli wirują wokół siebie, a ja nie potrafię ułożyć ich w logiczną całość. Stres miażdży moje wnętrzności, a płuca pracują ciężej niż zwykłe, starając się zapewnić organizmowi odpowiednią ilość tlenu.

Unoszę oczy na wysokość twarzy Zoey. Lustruję jej chudą twarz, wystające kości policzkowe i bladą skórę. Nawet jej usta nie są już zaróżowione. Śledzę ją dalej, wyłapując każdy najdrobniejszy szczegół, który mógł się w niej zmienić. Sądzę, że oprócz wygłodzenia i bladej skóry, dziewczyna jest wciąż moją dawną, piękną Zoey, którą kocham nad życie.

Zoey's POV

Bodźce powoli do mnie wracają, powodując jednocześnie ból głowy. Chcę zmarszczyć brwi, aby wyrazić swoje niezadowolenie, jednak nie potrafię. Nie odnalazłam w sobie jeszcze tego, co pomaga mi w odpowiednich odruchach ciała. Jestem zagubiona we własnym ciele i jak na razie nic nie potrafię na to poradzić. Podświadomość podpowiada mi, że nie jestem sama w pomieszczeniu. Czuję na sobie czyjeś spojrzenie, ale moje oczy odmawiają posłuszeństwa. Jestem zniecierpliwiona tym, z jaką mozolnością mój organizm reaguje na sygnały wysyłane z ciężko pracującego mózgu.

Asleep (Other II) ✔ || h.s.Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon