Rozdział 18.

9.5K 410 21
                                    

Rozdział 18.

Gdy następnego dnia budzę się, żałuję, że nie ma ze mną Harry'ego. Dzięki niemu każdy dzień wydaje się być lepiej rozpoczęty.

Przeciągam się w symfonii strzelających kości i ściągam nogi z łóżka. Moje stopy stykają się z zimną fakturą paneli podłogowych. Przechodzę cicho do łazienki zauważając, że Barry jeszcze śpi, zwinięty w kłębek w swoim kąciku. Wykonuję poranną toaletę, a włosy związuję w wysokiego kucyka. Jest mi o wiele łatwiej funkcjonować, kiedy niepożądane kosmyki nie plączą się wokół moich dłoni.

Gdy wracam do sypialni, ubieram się (http://www.faslook.pl/collection/homestyle/), jednocześnie patrząc jak kotek powoli budzi się do życia. Prostuje łapki i truchta w moją stronę, zaczynając się łasić. Uśmiecham się lekko i zabieram go na ręce. Przytulając do swojej piersi i głaszcząc miejsce za jego uchem, kieruję się w stronę kuchni. Na stole leży zwinięta kartka papieru, którą natychmiast podnoszę i czytam jej treść. *Cześć, kochanie. Musiałem wyjść, pilna sprawa. Będę przed południem. Oczekuję wspaniałego śniadania. Kocham, L. x* Wznoszę oczy ku niebu, po czym mnę papier i wyrzucam go do kosza stojącego obok wyspy kuchennej. Otwieram drzwi tarasowe na całą szerokość sprawiając, że ciepłe, świeże powietrze wpada do pomieszczenia, wywołując gęsią skórkę na moich zakrytych przez bluzę przedramionach. Wypuszczam Barry'ego z objęć, aby po chwili mógł wybiec prosto na zielony trawnik Liama. Odgarniam włosy z ramienia i podciągam rękawy. Podchodzę do lodówki, zastanawiając się nad śniadaniem, które mogę zrobić Liamowi. Zerkam na zegarek, który wskazuje piętnaście minut po dziesiątej, więc decyduję się na naleśniki. Zbieram wszystkie potrzebne składniki i narzędzia z szafek, kiedy słyszę dzwonek do drzwi. Jestem zbyt leniwa, aby pójść otworzyć, więc po prostu krzyczę, że można wejść. Po paru sekundach w salonie staje Niall i przez chwilę szuka mnie wzrokiem. Kiedy jego błękitne spojrzenie spotyka się z moim hebanowym, chłopak uśmiecha się szeroko. Jego uśmiech jego piękny, niezależnie od tego czy dochodzi do kącików oczu czy nie.

-Cześć, Niall.- Witam się z nim, kiedy podchodzi do mnie i całuje mój policzek. Siada na jednym z krzeseł i czuję, że mi się przygląda. Wykonuję wszystkie czynności, jedna po drugiej, kątem oka zauważając, jakim wzrokiem Niall wpatruje się w to, co robię.

-To naleśniki?- Pyta z oczami jak denka od słoików, zanim zdążam się odezwać. Chichoczę cicho.

-Tak, chciałbyś zjeść?- Unoszę brwi i zagryzam dolną wargę, starając się nie wybuchnąć śmiechem. Widząc jego spojrzenie i minę małego dziecka, nie sposób się nad nim nie zlitować.

-A mógłbym?

-Głupie pytanie, Horan.- Karcę go, grożąc mu palcem, kiedy na chwilę odrywam się od formowania naleśników na patelni. W pomieszczeniu rozlega się głęboki śmiech chłopaka, jednak szybko milknie, kiedy nakazuję mu zrobić bitą śmietanę. Jak na skazanie kieruje się w stronę, którą mu pokazuję i wyciąga z szafki mikser, jednocześnie wciskając do niego piórka. Wzdycha, kiedy wyciąga mleko z lodówki. Torebeczkę z białym proszkiem niemal wysypuje na podłogę, gdy odcina czubek opakowania, trzymając za jego górną część. W porę orientuję się o błędzie, więc szybko chwytam papier, zanim upada na płytki. Śmiejemy się, kiedy Niall przypadkowo włącza mikser zaraz po ubiciu piany, sprawiając tym samym, że wszystko w obrębie kilku metrów, oczywiście wraz z nami, jest ubrudzone białą, lepką mazią. Horan wyciera moją twarz mokrą chusteczką, jednak śmieje się do tego stopnia, że nie jest w stanie utrzymać prosto ręki. Cały się trzęsie, a pojedyncze fale przepływają przez jego chude ciało w postaci dreszczy.

-Niall, uspokój się!- Niemal krzyczę, wpadając w ten sam rodzaj histerycznego śmiechu nie do opanowania.

-K-kiedy nie mogę!- Odsuwa się trochę i opiera się o wyspę kuchenną, zakrywając twarz jedną dłonią, której łokieć oparty jest o drugą. Twarz kieruje w dół, co mnie bardzo cieszy. Nie mogę się skupić na robieniu śniadania, kiedy on "stoi"- tak naprawdę nie stoi, tylko biega i miota się w konwulsjach śmiechu- obok i mnie rozprasza.

Asleep (Other II) ✔ || h.s.Where stories live. Discover now