Rozdział 38.

6.1K 386 37
                                    

Rozdział 38.

Niall zostaje na kolację, a gdy pyta co się dzieje z Harry'm, chcę natychmiast zmienić temat. Niestety, jest moim przyjacielem i chcę być z nim szczera, dlatego opowiadam mu wszystko, co się ostatnio wydarzyło.

-Ja pierdole.- Syczy, po czym zaciska usta w wąską linię.

-Jest teraz w Vancouver, a raczej był. Poprosiłam, aby wrócił. Chcę to wszystko wyjaśnić.

-Do jasnej cholery, to on powinien cię błagać, abyście porozmawiali! Do chuja, powinien na klęczkach do Japonii zapierdalać, żeby wynagrodzić ci to wszystko, co zrobił.

-Niall…- Karcę go, jednak na moje usta ciśnie się uśmiech, nad którym staram się zapanować.

-Jest popierdolony i ślepy. Nie widzi, że jesteś najlepszą rzeczą, jaka mu się przytrafiła w życiu. Nie potrafi cię docenić. Ile razy już mu wybaczałaś?

-To jest bardziej skomplikowane…- Mruczę cicho, na co Niall wyrzuca ręce w górę.

-Życie jest skomplikowane. Ale on już naprawdę przesadza. Liże się z byle kim, ukrywa przed tobą największe tajemnice i jeszcze musisz go prosić, żebyście o tym wszystkim porozmawiali!

-To ja chciałam dać nam trochę czasu… Bez siebie. Nie odzywał się do mnie, bo tego oczekiwałam.

-Ale gdy dzwoniłaś, to nie odbierał.- Wzdycham. Cokolwiek powiem, on i tak będzie miał sto razy lepszy argument, dlaczego Harry to kretyn. Rozumiem go, ale pomimo wszystko kocham Harry'ego i chcę, aby wszystko się między nami wyjaśniło.

Nie mogę spać całą noc, zastanawiając się, co dzieje się z chłopakiem. Według moich obliczeń wynika, że powinien tu być jakąś godzinę temu. Jest czwarta nad ranem, a ja nie zmrużyłam oka nawet na minutę. Siedzę z podkulonymi nogami na środku łóżka, oparta o wezgłowie. Trzymam w dłoni telefon, czekając z niecierpliwością aż w końcu się odezwie. Mija dziesięć minut, piętnaście, dwadzieścia, a moje serce zaczyna swój szaleńczy galop. Mózg podsuwa mi najgorsze możliwe scenariusze. Nie mogę powstrzymać się od kolejnego wybrania jego numeru. Znów nie odpowiada. Zagryzam dolną wargę i odrzucam komórkę na bok, po czym wstaję i przechodzę do łazienki. Oblewam twarz zimną wodą, aby trochę się orzeźwić, a gdy patrzę w lustro, moje lustrzane odbicie mnie przeraża. Pod oczami mam sine cienie, a policzki i usta są blade. Wracam do pokoju i już mam wychodzić, aby czegoś się napić, kiedy mój telefon się odzywa. Rzucam się na łóżko, chcąc jak najszybciej odebrać.

-Halo?- Mówię i siadam na skraju, zaczynając masować goleń, w który uderzyłam się przed chwilą o ramę łóżka. Boli potwornie, jednak nie to jest teraz najważniejsze.

-Czy rozmawiam z panią Zoey Campbell?- Nie rozpoznaję głosu mężczyzny, z którym teraz rozmawiam, dlatego moje ciało ogarnia panika. Co się dzieje do cholery?

-Tak. Co się stało?- Pytam i zrywam się z miejsca, będąc w pełnej gotowości.

-Mówi doktor Smith. Pan Styles miał wypadek.- Te słowa wystarczają, aby z moich oczu popłynęły strumienie łez.

-Wracał z lotniska i zderzył się z samochodem. Pani numer był ostatnim, z jakim się kontaktował, dlatego zadzwoniłem. Czy jest pani w stanie dotrzeć do szpitala świętego Tomasza?

-Już jadę.-Mówię, po czym rozłączam się. Nerwowo wyszukuję jakiejś bluzy, którą będę mogła się okryć i wybiegam z pokoju. Zahaczam o sypialnię Liama, jednak nie zastaję go w środku. Kurwa, jak ja teraz się tam dostanę? Moje dłonie trzęsą się, kiedy szukam w kontaktach numeru Nialla.

-Halo?- Odzywa się zachrypniętym od snu głosem.

-Niall, Harry miał wypadek. Muszę jechać do szpitala, ale Liama nie ma w domu i nie mam jak się tam dostać. Proszę, pomóż mi.- Słowa ulatują z moich ust z prędkością światła i szczerze wątpię, że blondyn w takim stanie, w jakim obecnie się znajduje, zrozumiał choćby połowę mojej wypowiedzi.

-Czekaj, zaraz u ciebie będę.- Głośno wciągam powietrze, a ciche łzy przeradzają się w rozpaczliwy szloch. Nie wiem co ze sobą zrobić, kiedy czekam na przyjazd przyjaciela. Zaczynam pisać sms'a do kuzyna, jednak moje palce nie mogą natrafić na poszczególne litery, dlatego się poddaję. Ciemne pomieszczenie rozświetlają podłużne światła samochodowe, więc szybko wychodzę z domu i zamykam drzwi na klucz. Gdy jestem już w pojeździe Nialla, czuję gulę rosnącą w gardle.

-Który szpital?

-Świętego Tomasza.- Odpowiadam i ścieram łzy z policzków.

-Uspokój się.- Nakazuje mi delikatnie, acz stanowczo.

-Oddychaj głęboko, to nie koniec świata. Wszystko będzie w porządku. Powiedz mi co się stało.- Posłusznie biorę wdech i chwilę zastanawiam się co powiedzieć. Tak jak myślałam, chłopak niewiele zrozumiał z mojej wcześniejszej wypowiedzi.

-Zadzwonił do mnie lekarz, że Harry miał wypadek.

-Jakieś konkrety?

-Zderzył się z samochodem.- Dopiero teraz dociera do mnie sens tych słów. Teraz, gdy sama je powiedziałam. Mój oddech przyśpiesza, a łzy nieprzerwanie spływają po twarzy, skapując na miękki materiał bluzy Liama.

-Spokojnie, zaraz będziemy na miejscu.- Horan łapie moją dłoń i ściska lekko, chcąc dodać otuchy.

***

Wbiegam na korytarz główny szpitala, a znudzona recepcjonistka od razu skupia na mnie swój wzrok. Mruży oczy, kiedy do niej podchodzę i pytam o Harry'ego.

-Pani to ktoś z rodziny?

-Jestem… jestem jego narzeczoną.

-A gdzie pierścionek?- Ja pierdole, mam ochotę wydłubać jej oczy i nakarmić nimi ją samą.

-Jest piąta nad ranem, myśli pani że śpię w biżuterii?- O dziwo, kłamanie przychodzi mi z taką lekkością, o jakiej w życiu bym siebie nie podejrzewała. Jej wścibskie spojrzenie jeszcze raz skanuje całą moją sylwetkę i zdaję sobie sprawę, że stoję przed nią w krótkich spodenkach i topie, okryta za dużą bluzą. Już mam coś powiedzieć o jej zaangażowaniu w pracę i prędkości, z jaką ją wykonuje, jednak przeszkadza mi Niall, podchodząc do mojego boku.

-Trzecie piętro, oddział intensywnej terapii. Na razie go tam nie ma, będzie przewieziony zaraz po operacji.

-Operacji?- Przełykam ślinę, a moje oczy stają się duże jak spodki. Mój oddech przyśpiesza.

-Tak, doznał poważnych obrażeń, na razie nie mogę powiedzieć nic więcej.

_____________

przepraszam, że taki krótki :< kocham was ♥

Asleep (Other II) ✔ || h.s.Donde viven las historias. Descúbrelo ahora