2.

3.6K 388 157
                                    

-Ty brudasie jebany! Umyłbyś się, biedaku - krzyczał do zombie, który próbował zjeść jego nogę. Gdy chciał ściągnąć jego buta po raz setny dostał patykiem w głowę.

-Co swoich nie masz to chcesz moje zabrać? To są moje buty! Nowa generacja, nie dla takich brzydalów jak ty.

-Wkurzasz mnie - odparł i roztrzaskał jego głowę o najbliższy kamień.

Grunt to zachować dobry nastrój. Chociaż twoja rodzina nie żyję i świat czeka zagłada to trzeba zachować dobry humor. Taki właśnie był Park Jimin, dlatego nie miał zbyt wielu kolegów.

-Pobrudziłeś mnie - dotknął zabrudzenia na swojej kurtce - nie chcę zejść, będziesz to prał - kopnął zmasakrowane zwłoki prychając.

-No to w drogę - uśmiechnął się sam do siebie zakładając na ramię plecak.

-Braciszku? - usłyszał głos swojej zmarłej siostry - braciszku?

-Sohye? Sohye, gdzie jesteś? - zaczął się rozglądać, w jego piwnych oczach pojawiły się łzy.

-Braciszku Jiminnie, dlaczego mnie nie uratowałeś? To ty pozwoliłeś, aby ten potwór mnie pożarł - jakieś pięć metrów od chłopaka pojawiła się ona. Mała Sohye, tylko troszkę inaczej wyglądała. W jej brzuchu była dziura, taka sama jaką miała gdy Park zobaczył ją już nieżywą.

-Nie, ty nie jesteś Sohye, to tylko moja wyobraźnia - padł na kolana i zaczął mówić do siebie. Jego oczy były już mokre od łez.

-Wiesz jak to bolało? Gdybyś wtedy nie poszedł na zewnątrz nic by się nie stało, ja bym żyła, to twoja wina.

-To twoja wina, to twoja wina - z ust dziewczynki wylatywał wciąż ten sam ciąg słów.

-Nie! - wydarł się chłopak i rzucił w dziewczynkę kamieniem. Gdy kamień zetknął się z ciałem Sohye ona się rozpłyneła w powietrzu pozostawiając płaczącego chłopca.

-To moja wina - powiedział cały załzawiony klecząc na chodniku.


Miłego dnia

Zombie || Yoonmin ✅Where stories live. Discover now