29.

1.6K 206 60
                                    

—Kim ty do cholery jesteś?

I dokładnie w tym momencie szeroki uśmiech Yoongiego zaczął powoli znikać. Spojrzał z widocznym przerażeniem w oczach na Jimina, a następnie na lekarza.

—Żartujesz sobie ze mnie? — zapytał niepewnie, mając ogromną nadzieję na to, że Jimin po prostu robi go w konia.

Mimika Jimina nie zmieniła się, co potwierdziło obawy starszego.

Jimin go nie pamiętał.

—Dlaczego on mnie nie pamięta? — Yoongi spojrzał ze łzami w oczach na doktora. Spodziewał się najgorszego, że młodszy już nigdy go sobie nie przypomni.

Stracili już za dużo chwil, a on nie mógł sobie wyobrazić, że jego słoneczko nie będzie go pamiętać.

I tym samym zakończy to ich relacje.

—To normalne po tak dużym urazie. Pamięć powinna mu wrócić w ciągu kilku dni — zapewnił go — lub tygodni.

—Proszę, chodź ze mną Yoongi, musisz dać odpocząć Jiminowi —dotknął jego ramienia chcąc dodać mu troszkę otuchy, której według niego potrzebował.

A tak naprawdę Yoongi potrzebował czułych słów i dotyku Jimina.

Odszedł od łóżka Jimina, jednocześnie patrząc mu w oczy.

Przepełnione smutkiem i żalem oczy wpatrywały się w te nic nierozumiejące.

Jimina zakuło serce gdy zobaczył to spojrzenie Yoongiego na sobie, bo mógłby przysiąc, że już gdzieś je widział.

Ale w głowie wciąż pustka.

Odprowadził starszego wzrokiem póki ten nie zniknął za dużymi drzwiami.

...

Dzień w dzień. Minuta w minute. Yoongi przesiadywał u Jimina i opowiadał mu różne historie z ich życia jak i te wymyślone przez niego, które Jimin tak uwielbiał. Wciąż próbował mu cokolwiek przypomnieć lecz na marne. A z każdym kolejnym pytaniem - czy coś sobie przypomniałeś - i z każdą negatywną odpowiedzią jego nadzieja malała, a serce coraz bardziej się kruszyło.

—I wtedy planeta C512 znalazła swojego pierwszego, prawdziwego przyjaciela. Swoją własną satelitę, księżyc — od kilkunastu minut opowiadał Jiminowi jego ulubioną bajkę o samotnej planecie.

—Miło się jej słucha — stwierdził nieśmiało patrząc na starszego.

Chociaż Yoongi dużo mu opowiedział o apokalipsie, o nim samym, jak się poznali i co najważniejsze, o więzi jaka ich łączyła to Jimin wciąż czuł się niepewnie przy chłopaku.

Znał ten cudowny uśmiech i małe oczka, ale za nic nie wiedział skąd. A tak bardzo chciał sobie wszystko przypomnieć, bo z opowiadań Yoongiego mógł śmiało stwierdzić, że łączyła ich cudowna relacja oparta na miłości i zaufaniu.

Ale co on miał poradzić, że teraz nie czuł nic do Yoongiego.

—To była twoja ulubiona bajka. Zawsze Ci ją opowiadałem gdy bałeś się tych potworów — powiedział, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech na wspomnienie tej sytuacji, gdy miał Jimina w swoich ramionach — przytulałem Cię wtedy mocno i całowałem w czoło, a ty uważnie mnie słuchałeś.

—Gdy tak o tym mi mówisz to mam czasami wrażenie, że ta historia to jedna wielka bajka — stwierdził, głębiej się nad tym zastanawiając.

—Chciałbym, aby to była tylko wymyślona bajka.

Rozmowę dwóch chłopców przerwała pielęgniarka wchodząca do sali.

—Panie Min, musimy iść na badania — oznajmiła ze spokojem w głosie.

Yoongi przewrócił oczami i głośno westchnął.

—Zaraz wrócę — zapewnił Jimina uśmiechając się delikatnie.

Ten tylko skinął głową.

Gdy chłopak wyszedł z pomieszczenia, Jimin wypuścił powietrze z ust. Starszy lekko go krępował.

Obracał się z jednego boku na drugi, kompletnie nie wiedząc co ze sobą zrobić. Gdy znalazł odpowiadającą mu pozycje jego wzrok spoczął na małej, metalowej szafce, która stała obok jego łóżka. Z ciekawości otworzył pierwszą szufladę i wyciągnął jej zawartość.

W rękach właśnie trzymał stertę przeróżnych papierów.
Przewracał kartkę, po kartce znudzony. Jednak coś przykuło jego uwagę.

Stary, zniszczony notes.

Otworzył go i zaczął czytać pierwszą stronę.

Dzień 1

Dostałam misję dzięki, której przetrwam ten cały syf. Naukowcy obiecali mi pomóc jeśli wypełnię swoje zadanie. Mam znaleźć niejakiego Parka Jimina, który niby posiada jakieś tam moce. Ja tam im nie wierzę, ale niech będzie.

Na kolejnych stronach były notatki o podobnej tematyce, czyli o nim i o Yoongim. Dziennik był pisany przez jakąś dziewczynę, która z nimi podróżowała.

Przewertował kolejne strony szukając czegoś jeszcze. Na końcu notesu znalazł dziwną listę przy której każdy punkt był odhaczony.

1. Patrzenie na gwiazdy

2. Wspólny spacer

3. Dowiedzmy się o sobie czegoś więcej, pytania

4. Dzień gdy uśmiech nie zejdzie nam z twarzy

5. Komplementujmy się cały dzień

6. Oddanie się swojej miłości

7. Cały dzień spędzony ze sobą. Przytulanie, całowanie, rozmowa

Po przeczytaniu listy, Jimina zaczęła przeraźliwie boleć głowa.

Upuścił notes i złapał się za pulsującą głowę. Zaczął szarpać się za włosy i zgrzytać zębami. Nagle ból i wszystko inne ustąpiło. Nieprzyjemne uczucie zastąpiła ulga.

I wtedy wszystko sobie przypomniał.

Sohye, apokalipsa, panika, Yoongi, Alison, Heechul, lista, pistolety, huk...

Otworzył szerzej oczy, zaczął zrywać z siebie wszystkie kabelki i inne przewody. Wybiegł jak najszybciej potrafił z sali na korytarz i zaczął się rozglądać.

Zauważył Yoongiego idącego w oddali. Nie wiele myśląc zaczął biec w jego stronę. Gdy był wystarczająco blisko rzucił się w jego ramienia.

Przytulił go z całej siły, cicho łkając w jego ramię.

—Tak bardzo tęskniłem — wyszeptał.

—Ja też.

heej 💮

generalnie to miał być epilog, ale postanowiłam, że nie będę aż taka zła i wstawię coś jeszcze

dajcie tak na koniec miłość temu ff

Jak tam u was? Już niedługo święta, co chcecie pod choinkę?

ubierajcie się ciepło!!

Miłego dnia/nocy 🌻

Zombie || Yoonmin ✅Where stories live. Discover now