Decyzja

381 19 1
                                    

Klara zauważając, że wyraźnie zjawiła się u Esperanzy w nieodpowiednim momencie i odczuwając to, że wyraźnie w czymś przeszkodziła zadała dosłownie kilka pytań dotyczących samopoczucia Esperanzy, po czym w pośpiechu opuściła mieszkanie dziewczyny. Bohaterowie poczuli się trochę zdenerwowani, że zakonnica mogła się zorientować, że coś zaszło między nimi
T: Ojej Espi trochę niezręcznie wyszło co nie?
E: No muszę przyznać że faktycznie, mam nadzieję że nie daliśmy po sobie poznać tego, co próbowaliśmy zrobić przed chwilą
T: No racja, gdyby do Klary dotarła taka informacja to nie zdziwię się jakbyśmy godzinę bylibyśmy już znani na językach jako para z klasztoru NMP. Oj co by wtedy się działo
Bohaterowie przytulają się
E: Wiesz, Tom, ja nie chcę być nachalna, ale czy nie masz ochoty dokończyć tego co zaczęliśmy? Bo ja bardzo szczerze mówiąc:)
T: Espi, ja nie gniewaj się na mnie, ale teraz jedyne czego chce to chwilę ochłonąć i pobyć w samotności. Pozwolisz że się przejdę?
E: Dobrze Tomas rozumiem, odezwij się do mnie jak najszybciej
T: Na pewno to zrobię. Trzymaj się
E: Cześć. Pamiętaj, że Cię kocham
Tomas wychodzi z mieszkania Esperanzy. Postanowił wreszcie podjąć te trudną i dość istotną decyzję, od której zależy całe jego przyszłe życie. Od kilku godzin mężczyzna spaceruje po parku i się zastanawia
T: "Kocham Esperanzę. Bardzo ją kocham. Naprawdę stała się dla mnie najważniejszą kobietą na świecie, odkąd moja mama zmarła. Ale moją największą miłością jest też Bóg i on ma także dla mnie gigantyczne znaczenie. Od najmłodszych lat pamiętam, moje przekonanie, że kościół i kapłaństwo są mi przeznaczone oraz moje życie jest z nimi nierozerwalnie związane. Kurcze, niech ktoś mi powie, co mam zrobić. Zostać przy Bogu czy przy Espi? Oto jest dobre pytanie. Przecież oboje są dla mnie najcudowniejsi. Jednak jak jeszcze głębiej na tym pomyśle, to Bóg jest istotą na tyle niezwykłą, że mogę nie mieć pewność że mnie nigdy nie opuści. Nawet w tych najtrudniejszych momentach życia, choćby świat się kończył. A Espi? Co prawda teraz mi mówi że mnie kocha nad życie, ale jaką mam gwarancje, że tak pozostanie na zawsze? Jaką mogę mieć pewność, że w przyszłości się nie rozmyśli, te jej silne uczucia do mnie przejdą, odkocha się, porzuci i zostanę zupełnie sam?
W tym momencie Tomas wyciąga swój różaniec. Spogląda na niego i od razu przypomina sobie jak przyjmował on święcenia na biskupa. Wtedy to był bardzo uroczysty oraz zdecydowanie najwspanialszy dzień w jego życiu. Przypomniał sobie jak przed całą ceremonią rozmawiał z arcybiskupem, który długo chwalił go jak świetną decyzję podjął wstępując w szeregi kapłanów, że tym działaniem uczyni bardzo wiele dobrego dla świata (te słowa stanowiły trafną ironie w stosunku do obecnej sytuacji mężczyzny) oraz skoro stał się wysłannikiem Boga, to ten zawsze i wszędzie będzie miał go w swojej opiece, będzie go chronił i się troskliwie opiekował. Te słowa w dużej mierze wpłynęły na to i przekonały mężczyzne do tego, co powinien zrobić w swojej sytuacji. Po swoich przemyśleniach Tomas czym prędzej udał się do księdza proboszcza
T: Dzień dobry eskscelencjo, można?
P: O Tomas witaj
T: Podjąłem już decyzje, której ksiądz ode mnie wymagał
P: Bardzo się cieszę że się określiłeś, jaką?
T: Wracam do bycia księdzem. To jest już definitywne i nieodwracalne
P: To super, ale wiesz, że w takim razie musisz...
T: Wiem, jestem już na to przygotowany
P: Dobrze, w takim razie przywracam Ci funkcje oraz obowiązki kapłana i koloratkę
T: Dziękuję
Tomas doskonale zdaje sobie sprawę, że przed nim teraz jeden z najtrudniejszych kroków w jego życiu. Musi on powiedzieć Esperanzie, do której cały czas żywi silne oraz głębokie uczucie, że nigdy nie będą razem. Mężczyzna chce mieć te sytuację jak najszybciej za sobą, dlatego prędko udaje się do kobiety. Zamierza mówić zwięzło i treściwie
E: O Tomas, nareszcie jesteś, tak długo czekałam na ciebie. Co postanowiłeś?
Kobieta widzi nietęgą minę mężczyzny, także w jednej chwili cały entuzjazm opuszcza kobietę, jak powietrze ulatujące z balonu
T: Wróciłem aby porozmawiać
E: Słucham?
Tomas całuje Esperanzę. Ta po tym jednak nabiera nadzieji, że jednak jej przyszłość będzie inna, niż się jej początkowo wydawało. Para całuje się długo i namiętnie, nie potrafią już oni inaczej okazywać sobie czułości, ta forma jest dla nich zdecydowanie najlepsza i najprzyjemniejsza
E: Och Tomas, to jest tak cudowne, że chciałabym nigdy tego nie kończyć
T: Cieszę się, że Ci się to podobało. Bo niestety...
E: Zaraz, zaraz. Jakie niestety? Co ty chcesz mi powiedzieć?
T: Że to był nasz ostatni pożegnalny pocałunek, dla mnie też był niesamowity. Nie planowałem go, ale nie mogłem się powstrzymać jak tylko Cię zobaczyłem
W tym momencie w oczach kobiety pojawiają się łzy i zaczyna ona rozpaczać. Dotarło do niej co i kogo wybrał mężczyzna
E: Rozumiem, wszystko jest dla mnie jasne. Nie mów już nic więcej, bo tylko będziesz dalej łamał moje serce. Idź już lepiej, proszę Cię. Teraz ja chcę pobyć sama
T: Ale Espi...
E: Prosiłam Cię o coś! Czy mówię niewyraźnie!?
Tomas dopiero teraz zauważając, że powinienem wyjść z mieszkania Esperanzy, opuszcza Godzinę później mężczyzna jest w klasztorze i modli się przed ołtarzem. Cały czas nie może się on jednak skupić na właściwej treści modlitwy, ponieważ ciągle myśli on tylko o Esperanzie i o tym jak nadal ją kocha miłością prawdziwą silną. Myśli także on tym jak bardzo cierpi z tego powodu, że nie może z nią być i błaga on Boga Wszechmogącego aby ukoił jego ból, pozwolił poczuć ulgę poprzez "wyrzucenie" kobiety z głowy i życia. Choć Tomas stara się ze wszystkich sił zapomnieć o tym kim i ile znaczy dla niego Esperanza, to jednak jego próby okazują się całkowicie daremne. Nagle do mężczyzny podchodzi ciągle zapłakana, ale jednak już trochę mniej po ochłonięciu Esperanza
E: Proszę księdza (Esperanzie nigdy nie było tak trudno wypowiedzieć te słowa jak teraz). Przepraszam, że jeszcze zawracam głowe, ale teraz ja chciałam wygłosić mowę pożegnalną, do której ułożenia potrzebowałam trochę czasu, także bardzo proszę mi nie przerywać, bo chce powiedzieć wszystko od serca i bez niejasności
T: Słucham Cię moja najdroższa
E: Chciałam Ci tylko powiedzieć że w pełni akceptuje twoją decyzję. Przecież to tak naprawdę Bóg jest twoją pierwszą, prawdziwą i jedyną miłością, a to przy niej się zostaje. Ja jestem tylko przeszkodą, która stanęła na twojej szczęśliwej kapłańskiej drodze, także chciałam Cię także prosić o wybaczenie mojego popełnionego błędu, jakim było moje pojawienie się w twoim życiu i zaburzenie ładu, jaki sobie urządziłeś. Choć to jest tak naprawdę niezależne ode mnie to i tak czuje się wszystkiemu winna
T: Esperanza, ale o czym ty mówisz? Jaka winna? Przecież to nie tak!
E: Prosiłam Cię, żebyś mi nie przerywał, prawda. Pragnę Cię jeszcze tylko poinformować, że ogromnie trudno będzie mi od ciebie odejść i pogodzić się z tym, że nie będę miała nigdy ciebie blisko. Jeszcze niedawno wydawało mi się to niemożliwe, że mogłabym odjeść, jednak moje podejście do dokonywania rzeczy niemożliwych się zmieniło, po tym doświadczyłam zakochania się w tobie najsilniej jak się da. Dotychczas twierdziłam, że taka miłość jest możliwa tylko w bajkach oraz romansach i że w życiu jest nierealna, jednak po tym jak Cię spotkałam zmieniłam moje zdanie. Teraz sądzę, że człowiek może dokonywać czynności przekraczających jego możliwości, jeśli tylko bardzo się postara i będzie tego pragnął. Także już podsumowując, jeszcze chciałam Ci tylko powiedzieć, że choć nie będzie mi łatwo, to poradzę sobie i uda mi się o tobie zapomnieć. Możemy teraz oficjalnie uznać, że to ostateczny koniec jakichkolwiek bliższych relacji między nami. To jest najprawdziwsza prawda i nic jej nie zmieni oraz nie przeinaczy. Na ten koniec pragnę Ci jeszcze tylko powiedzieć, że dni spędzone z tobą będą należały do tych najwspanialszych w moim życiu i zawsze będę je wspominać jako te najlepsze. Choć ten okres naszego "związku" był krótki, to najpiękniejszy. Dobra, na mnie już pora. Nie będę już więcej zabierać Ci czasu, życzę powodzenia w dalszym życiu kapłańskim
Dziewczyna odwraca się plecami od mężczyzny, po chwili jeszcze zwraca się do niego, nie będąc w stanie już spojrzeć mu w oczy
E: Żegnaj na zawsze. Kochanie...
Kobieta wtedy wychodzi pewnie z gabinetu Tomasa. Espi podczas spaceru po klasztorze jeszcze przez chwilę tkwi w zamyśleniu, dlaczego to ją akurat dotknęła taka nieszczęśliwa miłość. Jednak po chwili kobieta postanowiła skończyć z takim rozmyślaniem, ponieważ obleciała sobie, że przestanie użalać się nad sobą i czuć się jak ofiara swojego losu. Bohaterka postanowiła wziąć się w garść i pomyślała, że choć nie może być z Tomasem razem, to spróbuje być jak najbliżej niego jak tylko się da, dlatego postanawia wrócić do zakonu Najświętszej Maryi Panny, z którego jakiś czas temu odeszła...

Moja Nadzieja- Esperanza Mia Where stories live. Discover now