Powrót

341 18 1
                                    

Głównym powodem dla którego Esperanza tak naprawdę chciała powrócić do zakonu było to, że chciała tak naprawdę zemścić się na Tomasie za to, ile musiała przejść przez niego nieprzyjemnych chwil, kiedy to cały czas musiała czekać aż wreszcie zdecyduje się, czy chce być z nią. Jego niezdecydowanie doprowadzało ją do szału, nie chciała darować mu tego, że traktował ją jako "opcje do wyboru", dlatego jej zemsta miałaby polegać na ciągłym zadawaniu mu cierpienia poprzez swoją obecność w jego otoczeniu. Espi dobrze wiedziała, że jej obecność przy Tomasie, to ostatnia rzecz, którą by teraz mężczyzna chciał, więc dlatego pomyślała, że powrót do zakonu to bardzo dobry sposób, aby mu się odpłacić za to wszystko co jej zrobił. Tak naprawdę nasza bohaterka tylko udawała i wmawiała sobie, że jest taka mściwa i stała się stanowczą twardzielką, tak naprawdę żeby choć trochę ukoić cierpienie spowodowane niemożnością bycia z ukochanym, postanawia w maksymalny sposób się do niego zbliżyć, poprzez chociaż widywanie go na co dzień. Aby spełnić zamierzony cel, kobieta udaje się do siostry Klary
E: Szczęść Boże siostro
K: O witaj Espi, co Cię do mnie sprowadza
E: Chciałabym powiedzieć siostrze, że chciałabym wrócić do zakonnic
K: O proszę, a mogę wiedzieć skąd u ciebie taka decyzja moja droga Espi?
E: Po prostu zrozumiałam, że moje powołanie to służba Bogu i że tylko on nadaje mym życiu sens
K: Dobrze, bardzo się cieszę, że wracasz do nas. Oczywiście wszyscy przyjmujemy Cię z otwartymi ramionami. Witaj z powrotem u nas kochana Esperanzo
Klarze także nie było łatwo obcować z Esperanzą, kiedy wiedziała o tym kim dziewczyna dla niej jest. Kobieta jeszcze nie była w stanie się zebrać na to, żeby wyjawić Espi to, że jest jej matką.
Następnego dnia trwa kolejna msza w klasztorze. Tomasowi bardzo ciężko się jest na niej skupić, ponieważ w jego głowie, choć cały czas stara się je bezskutecznie odciągnąć krążą myśli o Espi, w której jest bardzo zakochany. Mężczyzna ciągle się zastanawia, czy to co robi jest właściwe i ma sens czy jednak powinien być teraz przy kobiecie. Bohater łapie się na tym, że Esperanzy bardzo mu brakuje i chciałby aby była tu z nim. Kiedy Tomas spogląda na zakonnice po raz pierwszy od czasu rozpoczęcia mszy, doznaje ogromnego szoku. Wśród starszych kobiet wyraźnie była widocznie Esperanza. Mężczyzna nie mógł uwierzyć własnym oczom, początkowo myślał że ma jakieś halucynacje i już zupełnie zwariował. Dopiero po chwili zrozumiał, że widok, który jest przed jego oczyma jest w pełni rzeczywisty. Kiedy msza wreszcie dobiegła końca, Tomas jak najszybciej poszedł do swojego gabinetu, żeby ochłonąć po co przed chwilą widział. Bohater zrozumiał to, że na obecność kobiety w swoim życiu jest chyba skazany, że ciąży nad nim jakieś Esperanzowe fatum, które o dziwo tak naprawdę bardzo mu odpowiadało. Po chwili do gabinetu Tomasa rozlega się pukanie do drzwi. Kiedy mężczyzna orientuje się kto jest za nimi, jakoś dziwnie już z tym pogodzony prosi Esperanze do środka
E: Przepraszam proszę księdza, ja tylko na chwilę od siostry Klary spytać o jedną sprawę
T: Dobrze za chwilę, najpierw powiedz mi moja droga. Co ty tutaj robisz?
E: Co, tobie wolno wrócić do klasztoru mi nie? Przynajmniej jest teraz tak jak dawniej
T: Dobrze, a czy to ma jakikolwiek związek ze mną? Bądź szczera
E: Nie
T: Espi, na pewno?
E: No nie pewno. Tak naprawdę to tylko i wyłącznie. Ja po prostu tak cholernie tęsknię za tobą i mi ciebie brak, ja po prostu nie mogę żyć bez ciebie, ciężko mi się nawet bez ciebie oddycha, jesteś jak moje powietrze
Espi zbliża się do Tomasa chcąc go pocałować
T: Esperanza, nie pozwalaj sobie. Nie prowokuj mnie, staram się powstrzymać od tego jak się tylko da, jest mi tak trudno, a ty mi jeszcze dokładasz tych trudności. Ja już Cię zdemaskowałem, czemu się tutaj zjawiłaś. Żeby ponownie zadać mi i sobie cierpienia. Powiedz, po co Ci to?
E: Bo ja już mówiłam, że nie potrafię bez księdza żyć
T: Espi, prawda jest taka, że jest też nie potrafię. Ciągle o tobie myślę w każdej chwili życia i nie mogę wcale przestać. Z resztą nie chce, ponieważ stałaś się częścią mnie. Przepraszam Cię bardzo za to wszystko, że w ogóle miało miejsce. Ja doskonale zdaje sobie sprawę, że nie powinno i że to był ogromny błąd, że to ja jestem tylko i wyłącznie winny temu co Cię spotkało, nie ty jak mówiłaś mi wczoraj
E: Ale Tomas, nie możesz tak mówić...
T: Esperanza, nawet nie chce i bardzo dobrze zdaje sobie z tego sprawę, że to wszystko co się wydarzyło między nami nie powinno mieć miejsca. I moim zdaniem najlepszym wyjściem z tej sytuacji, skoro już tu jesteś jest zachować od siebie maksymalny dystans, jaki tylko można. Zrozum Esperanza, że naprawdę tak będzie najlepiej...
E: Najlepiej dla kogo? Chyba tylko dla Boga, bo zdecydowanie nie dla mnie przynajmniej. Naprawdę ja te istotę bardzo szanuję proszę księdza, jednak nie wtedy, kiedy jest przeciwko mnie. Bo zrozumiałam, że jest tak, odkąd księdza poznałam. Ciężko mi po prostu zrozumieć, że nie mogę być egoistką, chcąc księdza tylko dla siebie oraz pogodzić się z tym, że to Bóg wybrał księdza pierwszy wyprzedzając mnie i to do niego ksiądz ma prawo należeć. Naprawdę dla mnie taki obrót spraw, jest ogromnie trudny do zaakceptowania, bo tak bardzo księdze uwielbiam i podziwiam. To jak ksiądz mówi myśli, czuje jest dla mnie jak tlen potrzebny do życia. Ale Bóg bardzo dobrze wiedział, kogo wybiera, w końcu jest sprawiedliwy. Niech docenia to, że ma tak cenny skarb
T: Esperanza, to bardzo piękne co mówisz. Ale to nie jest do końca zgodne z prawdą, że to Bóg wybrał mnie pierwszy. Jeśli już to ja Boga, zrobiłem to, ponieważ taka była moja wola, taką drogą życiową chciałem iść. Nie możesz traktować Boga jak konkurenta, a relacji z nim jak jakieś zawody, które możesz wygrać lub nie. Nie rywalizujesz z nim o moją sympatię
E: Czyżby? A mi się wydaje, że jednak tak i tę walkę przegrałam
T: Esperanza, nie chce, abyś mówiła w taki sposób o Bogu. Wcale mi się to nie podoba
E: Mnie też się mnóstwo rzeczy nie podoba. Na przykład to, że nie mogę mieć ukochanego, który daje mi siłę do życia przy sobie oraz chociażby słowo, które ksiądz użył
T: Jakiego słowa?
E: Sympatia. Nie jest ono w ogóle adekwatne do tego, co oboje chyba do siebie czujemy prawda? Sympatię mogę czuć. Do sąsiada, do kolegi czy może do przełożonego. Ale do księdza czuje miłość. Dociera do księdza potęga brzmienia tego słowa? Miłość. To jest coś o wiele mocniejszego niż zwyczajna sympatia. I najgorzej jest właśnie wtedy, kiedy człowiek tak silnie ją odczuwający nie może jej okazywać i mleć okazywanej
Konwersacja z Tomasem tak wyczerpała fizycznie Esperanzę, że postanowiła ona ją zakończyć
E: Rzeczywiście to nie był dobry pomysł, żebym tutaj przyszła. Tylko zdałam sobie dużo bólu widząc księdza w sutannie. Lepiej będzie naprawdę jak już sobie pójdę
T: Espi poczekaj...
E: Naprawdę muszę już iść
Kobieta z ołzawionymi oczami opuszcza gabinet Tomasa...

Moja Nadzieja- Esperanza Mia Where stories live. Discover now