•2•

1.3K 128 3
                                    

Daliah

Patrzę na dziewczynkę, którą wychowywałam, ale nie była moja. Czuję silne ramiona Caluma, które próbują dodać mi otuchy, jednak czy cokolwiek może to zrobić? Tamy ma tak samo mamę, jak i tatę i żadna z tych ról nie należy do mnie, a oglądanie Luke'a nie jest czymś, co chciałabym robić w wolnym czasie.

Teraz Tamy stoi przede mną, z nieułożonymi blond lokami, które zawsze układałam i robiłam jej fajne fryzury, teraz są bałaganem. Patrzy na mnie wielkimi oczami i jeszcze raz nazywa mnie mamą.

To rozrywa mnie od środka.

Chcę uciec, jak najdalej, kurwa.

– Cześć – to ledwo wychodzi z moich ust.

– Wiedziałam, że jeśli będę o tobie myśleć to w końcu się pojawisz, mamo! Tata ci powiedział, że mamy piec, a ty nie chciałaś, żebyśmy to robili, bo i tak nam by nie wyszło? Masz racje, mamo!

Po środku tego cholernego sklepu wybucham płaczem. Moje nogi same się do niej uginają, biorę ją w ramiona, a ona nie protestuje.

Powinnam jej powiedzieć, że nie jestem jej mamą, a to wina jej taty, że jej życie jest takie popieprzone.

To zdecydowanie wina Luke'a.

– Chcecie piec?

Kiwa energicznie głową.

– Chcę piec z tobą, mamo.

Przyglądam się tej małej dziewczynce, która wyrosła przez ostatnie dwa lata. Jest całkiem wysoka, jak na swój wiek i zdecydowanie piękna.

Nie wiem, co powiedzieć.

Uciekałam przed wyrzutami sumienia i teraz w końcu je czuje. Uderzają mnie prosto w twarz.

– Gdzie byłaś, mamo?

Próbowałam pozbierać życie, które twój tata mi zniszczył, jednocześnie niszczyłam twoje, ale i tak obwiniam go.

– Co byś chciała upiec? – to nie jest moja córka. Ma mamę i tatę, więc dlaczego mnie potrzebuje? Myślałam,  że moje życie w końcu może być spokojne.

– Ciasto czekoladowe! – łapie się z podekscytowaniem za brzuszek.

Obracam głowę do Caluma, który tylko mi się przygląda. Na jego twarzy nie malują się żadne emocje. Unoszę głowę, żeby spojrzeć na Luke'a, który nie odrywa ode mnie oczu.

– Cześć – mówię pierwsza.

– Cześć – wygląda okropnie, gorzej niż gdy całymi nocami uczył się do egzaminów, a ja robiłam mu jedzenie, żeby miał energię do życia. Nie chcę o tym myśleć, to wcale nie są tak dobre wspomnienia, jak mogłoby się wydawać.

–  Zrobisz ze mną ciasto, mamo?

To niemal sprawia, że się tam rozpadam. Nie wiem, co powiedzieć, ani jak powiedzieć, żeby miało jakikolwiek sens.

– Muszę porozmawiać z twoim tatą...

– Ale tata nie będzie miał nic przeciwko! Proszę! Proszę! Kochasz, mamo, czekoladowe ciasto! To ono cię tutaj sprowadziło!

Co najgorsze ma racje. Przyszliśmy po produkty do ciasta. On twierdzi, że potrafi zrobić smaczniejsze ode mnie, chcę mu udowodnić, że nie ma racji.

– Daliah na pewno teraz nie może. Kochanie, nie możesz...

Mała wybucha płaczem w moich ramionach, gdy on próbuje mi ją zabrać.

Spieprzyłam.

Teraz widzę, jak bardzo.

Przytulam ją mocniej, czując jakby to była właściwa rzecz do zrobienia. Mała łapie się mnie desperacko, jakby to było wszystkim o czym myślała.

Kochałam ją.

Ale tak bardzo zranili mnie oni, że wiedziałam, że nie potrafię z nią żyć, z tą świadomością, że ona jest jego częścią, tym, co mi odebrał niemal dwa razy i opiekować się nią dla niego, z nim... to było za trudne.

Jednak zraniłam tą małą dziewczynkę.

I w ogóle o tym nie pomyślałam, bo moje zranienie przysłoniło mi wszystko.

Patrzę na jej tatę, który jest dla mnie niczym innym niż dwunastoma latami wspomnień.

— Zadzwonię do ciebie.

– Zmieniłam numer.

– Wiem – mówi cicho.

– Jestem pod wrażeniem – odzywa się Calum – Sprawiliście, że nie wiem, kurwa, co powiedzieć, a żona zdradziła mnie z lekarzem od niepłodności.

Mała unosi na niego oczy, gdy ja morduję go wzrokiem.

– No co, kochanie? Staram się z tego żartować, kurwa – oprócz do starszych kolesi, mam słabość do dupków, jednak ten bardzo o mnie dba.

– Mógłbyś przestać przeklinać przy mojej córce?

– To nie jest pojedynek pieprzonych samców alfa, Luke – mimo, że z ust Caluma brzmi to, jak wyzwanie.

– Mamo – coś zaciska się w mojej piersi.

– Co mam ci powiedzieć? – pyta Luke – Nie będę o tym rozmawiał pomiędzy gotowymi ciastami.

– Może powinieneś skoro nie chciała z tobą nigdzie rozmawiać. Łap okazje, koleś.

– Calum! – karcę go.

– No co, skarbie? Jesteśmy pośród pieprzonych proszków do pieczenia. To nie miejsce na takie rozmowy, do cholery – pochyla się do małej – A ty ślicznotko – teraz widzę na jego twarzy uśmiech – Nie powinnaś tego słuchać. Dlatego kończę te rozmowę – stanowczy – Dam ci mój numer i coś ustalimy, to się musiało wydarzyć.

– Daliah – jestem pomiędzy młotem, a kowadłem.

– Mamo... – to łamie mi pieprzone serce.

– Daliah, daj mi swój numer.

– Co najwyżej możesz dostać mój.

– To nie twój...

Patrzymy na niego z Tamy. Całuję Tamy w główkę. Nie mogę jej nic obiecać, patrząc na te sytuacje, wiem, że Luke nauczył mnie samolubności.

– Chodź, kochanie – mówi do niej Luke – Zobaczysz mamę niedługo – on obiecuje, on jeszcze bardziej łamie mi serce.

W końcu znikają, a ja po środku tego głupiego sklepu, płaczę Calumowi w pierś. Próbując zrozumieć, dlaczego.

You are my only option {Calum Hood and Luke Hemmings}Where stories live. Discover now