•33•

1K 106 5
                                    

Luke uważa, że spacer dobrze nam zrobi. Jestem w stanie się z nim zgodzić, ze względu na te piękną pogodę za oknem. Ktoś mi kiedyś powiedział, że wyglądam najwyżej na dwadzieścia trzy lata, a w rzeczywistości miałam osiemnaście. Teraz ludzie w końcu dają mi mniej niż więcej. Sama czuję mój zaginiony młodzieńczych błysk, który niektórych zniesmacza. Sznureczki od stroju wystają po moich nagich bokach, moje długie nogi dobrze wyglądają w obcisłych spodenkach. Lubię mój młodzieńczy styl, mam nadzieję, że to nigdy nie będzie przeszkadzać Tamy. Mimo, że.. kim ja dla niej jestem? Nie mam do niej żadnych praw. Wiem, że nie na tym polega miłość, ale chciałabym czegoś więcej dla nas obu.

– O czym myślisz? – jego palce dotykają moich, jego dotyk jest delikatny, ale pewny. Pozwalam mu spleść ze sobą palce, co wydaje się takim nastoletnim gestem...

– Jutro musisz wracać?

– Tak – nie brzmi na zadowolonego – To moja praca, to twój przyjaciel – nie umyka mi cień irytacji w jego głosie.

– Myślisz, że ich nie szuka?

– Mój prywatny detektyw ma go na oku, kontrolujemy sytuacje.

– Prywatny detektyw?

Wzrusza ramionami.

– To część mojej roboty. Calum nie wie, bo to kosztuje pieprzoną fortunę, a on ma teraz ważniejsze wydatki.

– Nigdy nie myślałeś, że w ten sposób będziesz wydawał własne pieniądze, co? – zawsze był bardzo samolubny.

– Ta dwójka potrzebuje normalnego, zdrowego domu, gdzie wszyscy się uśmiechają i kochają. Widziałem jej siniaki i to zdecydowanie nie coś, co powinno być na ich ciałach. Nigdy.

– Jesteś trochę lepszym facetem – on wie, że to duże oświadczenie – Pamiętasz, jaki kiedyś byłeś delikatny? Byłeś przy mnie zupełnie inny, rzadko kiedy tak naprawdę byłeś szorstki.

— Dużo straciliśmy przez nasze ukrywanie się — mówi.

– Tak, wydarzyło się po między nami wiele gorszych rzeczy, o których ludzie wiedzieli i jakoś dalej nas nie powstrzymali. Różnica wieku też nie okazała się, aż taką przeszkodą. Oprócz nienawiści twoich rodziców do mnie.

– Nigdy mnie do niczego nie zmusiłeś – oni zawsze tak myślą.

– Ale też ci tego nie ułatwiłem. Powinienem być przede wszystkim twoim przyjacielem.

– Nie chciałam, żebyś był moim przyjacielem! – ściskam jego dłoń.

– Przyjaźń w związku jest ważna – ciągnie mnie za rękę, póki nasze ramiona nie ocierają się o siebie.

– Gdybyśmy się przyjaźnili nie zdradziłbyś mnie? Bo czuję, jakbym była ci w stanie wybaczyć wszystko, po za tą jedną rzeczą. Czuję, jakbyśmy byli w stanie odbudować wszystko po za zaufaniem.

– Nigdy sobie tego nie wybaczę – w to dalej było mi trudno uwierzyć, jego wyrzuty sumienia nie sięgały na tyle daleko, żeby chcieć mieć ze mną dziecko.

Zatrzymuje się, a ja chcąc nie chcąc także muszę, gdy tylko to robię, on przyciąga mnie do uścisku. Cholernie ciasnego i mocnego. Jego usta dotykają mojego czoła.

– Przepraszam, tak cholernie przepraszam – czy to wystarczy? – Wiem, że nie chcesz tego słuchać, ale to nic nie znaczyło.

– Jest matką twojego dziecka! – mówię trochę za głośno.

– Jesteś jej jedyną prawdziwą matką. Nie jestem dobry w gdybaniu, ale może tak musiało być, może musieliśmy się wtedy rozstać, żeby Jess zaszła w ciąże ze mną, bo kto wie, co by się stało, gdyby to nie było moje dziecko. Może Tamy nigdy by się nie urodziła?

– Przestań! – moje policzki zalewają łzy.

– Jesteś jej jedyną prawdziwą mamą i Jess o tym wie.

– A czy dla ciebie jestem jedyna i prawdziwa? – to jest wszystko czego zawsze chciałam.

– Zdecydowanie, kurwa, ale nie jesteś moją matką, okej?

Parskam śmiechem i nieco się od niego odsuwam.

Adrenalina buzuje w moich żyłach, gdy Luke tłumaczy mi, jak to wszystko działa i że wszystko, co muszę zrobić to skupić się na widokach. To jedna z tych rzeczy, które chciałam robić tylko z nim, ale zarazem robienie ich z nim wiązało się z trzymaniem ich pod kluczem.

– Jesteś gotowa?

Czy jestem gotowa przeżyć z nim przygodę? Tak.

Czy jestem gotowa zacząć z nim życie? Nie.

Ryzykuję już będąc z nim tutaj, narażam swoją godność, swoje marzenia, swoje cele, swoje dobre imię. W imię czego? W imię miłości do niego? Nie jestem taka, jak Calum i chyba nie potrafię tak łatwo wybaczyć.

Zanim zajmuję swoje miejsce, Luke całuje mnie w czoło, ten gest jest oddaniem, zaufaniem i bezpieczeństwem. Zawsze byliśmy daleko od wszystkich trzech.

To nie znaczy, że go nie kochałam, bo kochałam go bardziej niż umiem to pojąć. Jednak to nie wystarczyło, żeby nam się udało i nie sądzę, że jest chociaż jedna rzecz, która to sprawi.

Luke

Kocham uczucie bycia w powietrzu. Kocham te chwile, gdy kontroluję coś więcej niż życie, gdy unoszę się ponad światem, gdy jestem trochę ponad innymi i kocham to uczucie dzielić z nią.

Dlatego gdy lądujemy na ziemi, a jej nierówny oddech odbija się o moje uszy, nie waham się dwa razy i całuję te piękną, zranioną przeze mnie kobietę, z którą zawsze chcę dzielić takie chwile.

Z nią chcę być kimś więcej, ale już nie tak, jak kiedyś.

To pieprzone powiedzenie, że docenisz, gdy stracisz jest, jak najbardziej trafne.

Szkoda, że nie dodają, jak bardzo się przez to zmienisz i jak mocno przewartościujesz swoje życie.

Daliah przysuwa się bliżej, zamiast się odsunąć.

– Powstrzymaj mnie przed zranieniem ciebie, proszę.

Jako prawnik muszę byś dobry w czytaniu pomiędzy wierszami. Rozumiem, co mówi, ale zaczynam też rozumiem, że sam nie zastanowiłem się, czy jej nie zranię.

Dzieci.

Co jeśli znowu to będzie głównym tematem naszych rozmów?

Dzieci.

Czy ja chcę więcej dzieci?

You are my only option {Calum Hood and Luke Hemmings}Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ