Tamy śpi w swoim pokoju, gdy ja kończę rozmowę z Calumem. Dzieli się ze mną informacjami, nie rzucając, że mogę zadzwonić do Luke'a. Pytam, czy wszystko z nim w porządku, czy to nie jest za trudne, a on mówi, że chce dać im wszystko, czego nie dostali. Nie wiem, czy w tych słowach można w ogóle doszukiwać się drugiego dna. Trudno jest mi powstrzymać łzy, ale robię to do momentu, gdy się nie żegnamy.
Gdyby nie był taki przed moim wyjazdem.. nigdy nie przespałabym się z Luke'm.
Gdyby nie mówił mi, że to ja decyduję, tylko o mnie walczył..
Dlaczego może walczyć o byłą żonę?! Ale nie mógł o mnie?! Dlaczego, do cholery? Dlaczego nikt nigdy o mnie nie walczy?
Dlaczego nie jest mi dane być tą jedyną?
Tak bardzo boję się znowu kochać, że nie udało mi się go zatrzymać, jednak gdybym tam była i on by na nią spojrzał, z tą delikatnością w głosie, jaką o niej mówi..
Nie wytrzymałabym, to już boli.
Mój telefon dzwoni jeszcze raz.
– Czego chcesz do cholery?!
– Dlaczego zawsze tak na mnie reagujesz? – nawet nie spojrzałam kto to.
– Bo jesteś dupkiem! – krzyczę do słuchawki.
– Dlaczego spieprzyliśmy nasze życie?
Płaczę do słuchawki, a może to on płacze. Może oboje to robimy.
– Zdradziłeś mnie!
– Nie, to nie to. To nie to nas zniszczyło, to jest pretekstem. Byliśmy nieszczęśliwi dużo wcześniej – mówi pewnie, a zarazem bełkocząc.
– Jesteś pijany? – pytam.
– Dlaczego płaczesz? – odrzuca pytanie.
– Bo cię nienawidzę – to prawda.
– Powiedz mi coś prawdziwego z czasu, gdy miałaś dwadzieścia jeden lat.
– Co na przykład? Wtedy nie chciałeś słuchać – warczę.
– Nie mogłem znieść tego, że chcesz wyjechać! Zostawić mnie! Że życie ze mną ci nie wystarcza! – a jak miało? Ukrywał mnie, gdy ja chciałam całemu światu krzyczeć, że jest mój.
– Dlaczego mnie nie zmusiłaś?
– A ciebie da się do czegoś zmusić?
– Nawet mnie o to nie poprosiłaś. Powiedziałaś, że wyjeżdzasz i mam zrobić, co uważam – bo on by tak zrobił, zrobiłam to, co zrobiłby on. Ja bym z nim pojechała albo bym chociaż go odwiedzała. Chciałam od niego takiego oddania. Miałam dwadzieścia lat! Potrzebowałam zapewnień!
– Tak bardzo za tobą tęskniłam – zawsze robiłam wszystko, żeby być blisko niego, a wtedy po raz pierwszy zrobiłam coś dla siebie.
– Złamałaś mi pieprzone serce, Daliah.
– Wystarczyłoby, że byś do mnie przyjechał.. a nie zrobił dziecko mojej siostrze! – Tamy, moja kochana Tamy. Ona nie jest niczemu winna.
– Chcę znaleźć złoty środek – bełkocze – Chcę znaleźć to, co mnie uszczęśliwia.. chcę tego z tobą.
Wybucham głośnym płaczem.
– Nigdy nie byłam dla niego na pierwszym miejscu. Ani w domu dla rodziców, ani dla ciebie, ani dla Caluma... nigdy! Dlaczego nie jestem wystarczająco dobra? Dlaczego spełniłam swoje jedno marzenie kosztem innych?
– Jakie?
– Restauracja! Mam restauracje!
– A ja mam swoje prawo i sukces. Myliłem się, Daliah – to on nauczył mnie, żeby dążyć do sukcesu za wszelką cenę.
– Masz Tamy.
– Tamy zmieniła moje życie. Zmieniłem się, wierząc, że to jest to, co muszę zrobić przy dziecku. Nie wierzę już w to. Nie ma ze mnie wiele pożytku, gdy jestem taki.
– Zawsze muszę się tobą dzielić. Nigdy nie miałam cię na wyłączność.
Dzieliła nas odległość, wiek, znajomi, jego związki, marzenia, cele.
WSZYSTKO.
To się zawsze mnożyło.
– Gdybym mógł cofnąć czas...
– Ale nie możesz! – znowu krzyczę.
– A gdybym mógł? – pyta cicho – Co byś ode mnie chciała, gdybym mógł?
Moje myśli są obrzydliwe.
Moje myśli sprawiają, że brzydzę się sobą.
Nienawidzę siebie i tego kim tak naprawdę jestem.
Oszukuję wszystkich od tak dawna i zdałam sobie z tego sprawę niedawno.
– Nie chcę mówić tego na głos – szepczę.
– Wyjechałbym z tobą do Paryża, ale wcześniej powiedziałbym twojemu bratu i wszystkim o nas.
– Moje jest gorsze – szepcze.
– To nie może być prawdziwe, możesz mi powiedzieć – zachęca brzmiąc trzeźwiej.
– Cieszyłabym się tobą, tylko tobą. Robilibyśmy wszystko, co przyszłoby nam do głowy. Może nigdy nie nie mielibyśmy dzieci, ani ślubu.. może brałbyś jedną sprawę, która opłacałaby naszą podróż, a ja miałabym restauracje, którą prowadziłby ktoś inny, a ja wracałabym tam od czasu do czasu. Cieszylibyśmy się sobą, a jeśli byśmy się znudzili w końcu byśmy stworzyli dom. Też byśmy podróżowali..
– Daliah.
– Co? – nie rozłączył się, nie krzyczy na mnie.
– Jesteś nieszczęśliwa?
– Czy można być szczęśliwym bez miłości? – pytam.
– Idź, utul moją córkę. Przyjadę, gdy tu skończę.
– Kocham ją, nie obwiniam jej. Proszę, nie myśl tak – musiałam to powiedzieć – To nie ona mi cokolwiek odebrała, to ja, to ty..
– Dlaczego do cholery nie porozmawialiśmy o tym wcześniej? Jakieś dziesięć lat temu?
Znowu płaczę.
– Sprawię, że to zadziała. Obiecuję.
– Ale co, Luke?
– O czym marzysz?
Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Nie mam pojęcia w tej chwili czego i z kim chcę.
– Poszukaj tego. Jest już późno, ja potrzebuję snu, a ty wracaj do łóżka do Tamy. Ona cię kocha, bardziej niż oboje umiemy pojąć.
– Wiem – nie chcę, żeby żałowała, że jestem jej mamą lub że nie ma żadnej prawdziwej mamy.
Chcę kochać ją tak bardzo, jak ona mnie.
Dzieci uczą nas miłości.
![](https://img.wattpad.com/cover/130397372-288-k54499.jpg)
YOU ARE READING
You are my only option {Calum Hood and Luke Hemmings}
FanfictionMijają dwa lata. Luke ponosi konsekwencje za swoje błędy, Daliah próbuje żyć na własnych warunkach, a Calum stara się dostrzegać pozytywy życia. Luke jest ojcem. Daliah ucieka od bycia matką. A Calum chce być ojcem. Ich losy są splątane, ale jak b...