•37•

975 101 6
                                    

Mając szesnaście lat zakochałam się w chłopcu, który za wszelką cenę chciał być mężczyzną.

Przeżyłam z nim dziką miłość.

Pełną skoków ze spadochronem, seksu w dziwnych miejscach i chwil, które rośnie mocno rozrywały moje serce, co składały je na nowo.

Teraz mam trzydzieści lat i na nowo zakochuję się w tym samym mężczyźnie, którego pokochałam, jako dziewczynka.

On jest na tyle dojrzały, żeby dać mi to, czego pragnę, a ja na tyle, żeby pogodzić się z przeszłością.

Patrzę na duże łóżko, w wynajętym przez niego domu w Kalifornii. Urwaliśmy się tylko na dwa dni, bo tyle ma przerwy pomiędzy jedną rozprawą, a drugą. Tamy jest u mojego brata i bawi się z jego córką.

– To wszystko dla mnie?

Nie miałam pojęcia, po co tu przyjechaliśmy, ale teraz zaczynam rozumieć.

Czekaliśmy z seksem, żeby zrobić to na łóżku obsypanym płatkami róż.

– Chyba się denerwuję – mówię – A co jeśli już do siebie nie pasujemy?

– Zrobiliśmy to na Florydzie i z tego, co pamiętam, było bardzo dobrze.

Wyciągam rękę do tyłu, żeby go uderzyć, ale on ją łapie i całuje jej wnętrze.

– Nie musimy tego robić teraz. Możemy pójść na kolacje, na plaże, możemy zrobić cokolwiek. Nie musimy w ogóle uprawiać seksu.

– W ogóle? – pytam z uśmiechem.

– Dobra, masz mnie, kiedyś chciałbym go znowu uprawiać – przyciąga mnie do swojej piersi – Ale tylko z tobą – tak, to zapewnienie jest mi potrzebne.

– Chodźmy może na plaże?

– No to chodźmy – zamiast pozwolić mi iść, bierze mnie na ręce. Nie mam pojęcia, kiedy zdjął koszulkę, ale szybko zaczynam szamotać się też z moją. Gdy tylko wychodzimy z tego przygotowanego miejsca atmosfera od razu się rozluźnia. Całuję go w szczękę, chcąc zobaczyć jego reakcje, a on pochyla się i daje mi buziaka.

– Postaw mnie na ziemie! – piszczę.

– A co będę z tego miał?

– Jesteś taki dziecinny – gryzę go w bark – Wszystko robisz za coś?

– Kocham cię za nic.

— Więc pocałuj mnie za nic – jest w nas coś świeżego, beztroskiego, radosnego.

Gdy jego usta spotykają moje, czuję, że żyje, że tu jest moje miejsce. Luke odstawia mnie na ziemie, a js zaplatam ręce wokół jego szyi, dalej chcąc być blisko niego. Okręca nas wokół własnej osi, krzyczę z radości, gdy on ciepło się do mnie uśmiecha.

Biegniemy do wody.

Płyniemy, jak najdalej możemy. Gdy ja nie czuję już gruntu pod nogami, a Lukowi wystaje tylko głowa, oboje zbliżamy się do siebie. Luke bierze moją twarz w swoje dłonie. Przesuwa mokrymi ustami po moich ustach. Dyszę, tak po prostu nagle potrzebując więcej, mimo, że nie wypowiadamy żadnych słów.

Ściskam jego plecy.. przesuwam dłoń niżej, aż nie ściskam jego tyłka, moja dłoń wsuwa się do jego spodenek, ściskam jego nagą skórę, gdy on całuje moją szyje.

Przyjechaliśmy scementować tu nasz związek.

Przyjechaliśmy tutaj znowu być po prostu parą.

– Proszę, zróbmy to tutaj.

On jednak już wychodzi z wody i niesie nas z powrotem do wynajętego domu. Moje nogi są oplecione wokół jego pasa. Luke nieustannie całuje mnie po szyi, twarzy, dekolcie. Gdy kładzie mnie na łóżku, chce się ode mnie odsunąć, ale krzyżuję kostki za jego plecami. Uśmiecham się do niego i czuję w tym uśmiechu lekkość. Gładzę dłońmi jego nagą pierś.. Luke odchyla miseczki mojego stroju. Próbuję zapamiętać wszystko, próbuję czuć więcej niż potrafię, a wtedy odpuszczam.

Biorę głęboki wdech.

On idzie moim śladem.

Chowa głowę przy mojej szyi.

Nie odzywamy się.

Przestajemy oczekiwać.

Gdy zaczynamy rozumieć, że ma być nam po prostu dobrze, że mamy się tym cieszyć.

Luke zaczyna całować mnie po szyi, delikatne, mokre pocałunki, momentami zasysa moją skórę, gdy ja badam mięśnie jego brzucha.

Już się nie śpieszmy.

Kochamy się w tym jasnym pokoju, przeciągając każdy pocałunek i każde pchnięcie.

W którymś momencie zaczynamy szlochać.

Żadne z nas nie przejmuje się tymi emocjami.

Cieszymy się odnalezioną bliskością.

Po wszystkim, proponuję, żebyśmy zadzwonili do naszej Tamy. Luke uśmiecha się na ten pomysł. Dzwonię do mojego brata, który szybko podaje telefon naszej córeczce.

– Cześć, mamusiu! Cześć, tatusiu!

Patrzymy na siebie z Luke'm. Opieram czoło o jego bark.

– Cześć, córeczko – potrzebowałam tyle lat, żeby wyrzucić wszystkie pretensje i po prostu ją pokochać.

– Jak się bawisz u wujka?

– Jest super! A wy co tam robicie?

Zaczynam chichotać, co wywołuje jej ciekawość.

— Co ci przywieść z Kalifornii?

– Tatusiu, po prostu obiecaj, że następnym razem zabierzecie mnie ze sobą!

– Tęsknię za tobą – czuję nagłą potrzebę powiedzenia tego.

– Ja też, mamuś! Dlatego nie powinniśmy się rozstawać!

– Następnym razem zabierzemy cię ze sobą, obiecuję – całuje mnie w głowę.

– Dobrze, a teraz wybaczcie, ale idę się bawić! Potrzebujemy trampoliny, tato! O! Możecie przywiać mi trampolinę!

Kocham ją.

– Pomyślimy.

Gdy rozłączamy się z córką.

Znowu się kochamy.

Czuję spokój.

To najlepsze uczucie na świecie.

You are my only option {Calum Hood and Luke Hemmings}Where stories live. Discover now