•18•

1K 98 4
                                    

Tamy jest już w łóżku.

Nie sądzę, żebym mogła dobrze spać ze świadomością, że on jest za ścianą.

Czasem mam ochotę go przeprosić, za to, że tak bardzo naciskałam na dziecko. W gorsze dni myślę, że to moja wina, że mnie zdradził, a potem przypominam sobie tych ludzi.

To nie twoja wina, Daliah.

Calum jednak nigdy tego nie powiedział. Nie wiem, dlaczego. On mnie winił? Jest bardziej skomplikowanym mężczyzną od mojego byłego męża, a myślałam, że to niemożliwe.

Ktoś, a raczej Luke puka do mojej sypialni. Tamy śpi w moim łóżku, co żadnego z nas nie dziwi. Chce, żebym do niego wyszła, a ja zupełnie nie mam ochoty, jednak w jego dłoni widzę butelkę wina.

– Twoje ulubione – szepcze.

Przyglądam się butelce. Jest nie tylko moim ulubionym, jest tym, które po raz pierwszy piliśmy razem, gdy zabrał mnie na kolacje z okazji ukończenia liceum. Uznał to za czas wkroczenia w dorosłość. Piliśmy to wino ilekroć działo się coś ważnego.

– Chcę rozejmu.

– Co na to twój fiut?

– Nie bądź dziecinna, Daliah – nigdy nie byłam tak dziecinna, jak mogłam.

– Korzystasz z niego dowoli?

– Bo pomyślę, że jesteś zazdrosna.

Cicho zamyka za sobą drzwi.

– Wtedy byłam zrozpaczona – kurwa, nie chciałem tego wyciągać – Ale minęły dwa lata i jakoś żyję.

– Jakoś?

Wzrusza ramionami. Jest ubrana w dresowe spodnie i męską bluzę, sądzę, że wiem do kogo należy.

– Na trzeźwo nie będę z tobą normalnie rozmawiać. Zabrałeś mi nadzieje – mówi – Zabrałeś mi najlepsze lata życia.

– Sama mi je oddałaś.

– Okej, nieważne. Zdradziłeś mnie, nie ma znaczenia to, co dobre, tym przekreśliłeś wszystko.

– Okej – odpowiadam.

– Tak, po prostu?

– Też bym ci nie wybaczył.

Daliah wybucha śmiechem, cholernie głośnym i gorzkim śmiechem.

– Nigdy, prze-kurwa nigdy bym ci tego nie zrobiła. Byłeś tym jedynym mimo wszystko – to duże słowa, których nigdy nie powiedziała, jako moja żona.

Czy to by coś zmieniło?

Wydaje mi się, że jesteśmy głusi i ślepi, gdy twierdzimy, że mamy wszystko. Możemy być szaleni z miłości, ale częściej jesteśmy szaleni z ulotności, chcemy to schwytać i zatrzymać na zawsze.

Nie wiem, czym jest miłość. Sądzę, że nawet nie potrafię jej właściwie odczuwać. Inaczej bym jej nie zdradził. Była wszystkim o czym marzyłem, jednak ja nie byłem wszystkim.

Miałem na nas plan.

Mieliśmy zobaczyć świat, kochać się na krańcach świata.

Nie umiałem zaplanować nas, jako tych ludzi, którymi się staliśmy.

Może jestem marzycielem, a może zwyczajnie idiotą, który nie umiał przystosować się do rzeczywistości.

Na Tamy nie miałem planu, dlatego niczego nie oczekiwałem, z Daliah było trudniej.

– Możemy zacząć od nowa? – siadamy na tarasie na dwóch leżakach obok siebie.

– Co?

– No czy chcesz, zacząć od zera.

– Czym jest zero, Luke? – to dobre pytanie.

– Nie znamy się. Jesteśmy innymi ludźmi, mamy razem wychowywać dziecko. Poznajmy się – krótkie, proste zdania, które powinny ją przekonać – Może nie musisz mnie nienawidzić?

– Kilka godzin temu cię spoliczkowałam

– Zaliczmy to do przeszłości – mówię pewnie – Też powiedziałem kilka rzeczy za dużo w złości.

– Zawsze mnie raniłeś w złości – przyciąga kolana do piersi – To nie wygląda mi na nowego mężczyznę.

– Może wiec jestem chłopcem?

– Nie znałam cię, jako chłopca.

– Tylko udawałem mężczyznę, gdy mnie poznałaś.

Kiwa głową, jakby wiedziała, ale przecież nie mogła wiedzieć.

– Skoro i tak tu zostajesz...

Dokąd miałem pójść? Do pustego domu? Nigdy nie planowałem życia w ten sposób.

Sięgam po dwa kieliszki, które postawiłem wcześniej na parapecie i rozlewam do nich wina.

– Mmm, dawno go nie piłam – zakłada nogę na nogę. Kurwa, jak to możliwe, że dalej ma takie fenomenalne nogi? - Gdzie je kupiłeś?

– W restauracji.

– Musiało kosztować fortunę!

– Ono kosztuje fortunę, Daliah – wiem, co słyszeć w moim głosie, a gdy ona na mnie patrzy wiem, że też to usłyszała.

– Zawsze sprawiałeś, że czułam się taka mała. Taka nieobyta, mam trzydzieści lat, ty trzydzieści pięć i dalej to robisz.

– Twój facet jest starszy dwanaście lat.

– I nigdy się tak przy nim nie czuję, jak pieprzona bezbronna Calineczka – dopija kieliszek i sięga po butelkę, żeby znowu go napełnić.

– To źle czy dobrze?

Od tego kim jestem nie ma odwrotu. Ja cię ukształtuję i zmienię. Te słowa ostatnio często są w mojej głowie. Pamiętasz je?

– Tak, ale sądzę, że ty już przed tym wiedziałaś czego szukasz, z resztą powiedziałaś mi to. Pamiętasz?

– Już tego nie chcę – mówi – Lubię nową rzeczywistość, gdy nikt mi nie mówi... na przykład, że nie mogę mieć dzieci.

–Mogę zadać ci pierwsze pytanie i twoja teoria okaże się błędna, ale to nie moja sprawa.

– Masz, jak cholera racje, to nie twoja sprawa.

– Pij, kocie – stuka swoim kieliszkiem o mój.

– Nie nazywaj mnie tak. – syczy.

– Czyż nie jesteś drapieżna, jak kotek? Utrzymuj to, kręci mnie ta nowa rzeczywistość.

– Już to mówiłeś - słyszę jej cichą odpowiedź.

– Ta, czternaście lat temu – widziałem ją w moim życiu wtedy tutaj, ale nie w taki sposób.

Daliah milczy, a ja wstaję po drugą butelkę wina, gdy wracam nie ma jej na tarasie, ale światka domku pozwalają dostrzec mi ją na plaży.

Czy to wyzwanie?

You are my only option {Calum Hood and Luke Hemmings}Where stories live. Discover now