•26•

949 102 6
                                    

Zrobiłam tak, jak Luke polecił. Przegrałam się w piżamę i dołączyłam do łóżka z Tamy.

Może i ona ukształtowała moje życie w jakiś sposób, ale to pełne miłości dziecko, zasługuje na wszystko, co najlepsze. Wszystko, co chciałam dać jej tacie, a nie potrafiłam.

Dam jej wszystko, czego potrzebuje. Będę ją kochać ponad własne życie, bo jest prawdziwa, bo ona też mnie kocha.

Budzi mnie, coś ocierającego się o mój nos. Otwieram oczy, żeby zobaczyć zwisającą nade mną Tamy, ocierającą swój nosek o mój.

Porywam ją w objęcia, a mała piszczy z zaskoczenia.

– Co chcesz dzisiaj robić, kochana? – łaskoczę małą dziewczynkę, która uważa mnie za swoją mamę.

Chcę nią być.

Dla niej, zasługuje, żeby wyrosnąć na kogoś lepszego niż ja i postaram się o to.

– Poleżeć w łóżku? Z popcornem i colą? Obejrzymy bajkę? Dziewczynki robią to z mamami.

– Mam lepszy pomysł niż łóżko.

Zrobiliśmy to z Luke'm podczas jednego z naszych potajemnych wyjazdów. Ona zasługuje, żeby mieć takie wspomnienia. Nie ważne, jak gorąco jest na zewnątrz i jak wiele rzeczy można tam zrobić. Dzisiaj chodzi o więź, o te najmniejsze rzeczy.

– Weźmy wszystkie poduszki i koce, jakie są w tym domu i chodźmy do salonu.

Tamy otwiera szeroko usta. Łaskoczę ją, póki nie skacze po całym łóżku i nie musi odgarniać włosów z twarzy.

– Masz najpiękniejsze włosy na świecie, księżniczko - każda dziewczynka zasługuje na komplementy, to dla nas ważne. Dziewczynki powinny znać swoją wartość i walczyć o swoje.

– Jak roszpunka.

– Chcę obejrzeć roszpunkę! – ekscytuję się, jak małe dziecko, co rozwesela Tamy.

Robię największy namiot, jaki potrafię. Zasłaniam rolety, ukrywając nas przed światem. Tamy układa poduszki, gdy ja idę po popcorn i coś do picia.

Widzę podekscytowanie w jej oczach.

Kładę się na poduszkach, przyciągając ją do siebie. Dalej jesteśmy w piżamach i to najlepsze, co może być. Trzymam pilota w ręce i zastanawiam się, od jakiej bajki zaczniemy.

Nigdy tego nie robiłyśmy.

Zawsze po prostu byłam przy niej, ale nigdy nie nakłaniałam jej do robienia różnych rzeczy, czy sama nie proponowałam zbyt wiele. Czułam, jakby to nie była moja rola.

– Mamo, czy tata jeszcze tu przyjedzie? Był tu tylko dwa dni, mamo.

– Tata musi coś załatwić w domu, ale wróci.

– Tata za tobą tęsknił, mamo. Prawie tak bardzo, jak ja.

Uśmiecham się do niej.

– Jestem już. Nie musisz już tęsknić – całuję ją w czubek głowy.

Mała chce, żebym włączyła Zaplątanych, nową wersje Roszpunki, czy coś w tym stylu. Chętnie nadrobię całe zaległości.

Mała zaczyna śpiewać każdą piosenkę. Nie mamy z Luke'm zbyt dobrego poczucia rytmu, ale z nią jest inaczej.

Boże...

Właśnie...

Uśmiecham się i zachęcam ją do dalszego śpiewania. W końcu wstajemy z naszego namiotu i zaczynamy tańczyć. W tym też jest o wiele lepsza od naszej dwójki. Tańczy z taką pewnością siebie..

– Kochanie, nie chcesz tańczyć? Jesteś w tym niesamowita.

– A będziesz przychodzić popatrzeć, mamo?

– Tak, będę tam zawsze – nie chcę, żeby ona czuła się, jak czyjś numer dwa. Nie musi się tak czuć, mam całe serce do zaoferowania.

– Kocham tańczyć – widzę to.

To ona pokazuje mi kroki i kolejne ruchy. Za nic nie chciałabym tego przegapić, moje serce rośnie, gdy się do mnie uśmiecha.

Z powrotem opadamy na poduszki. Uśmiecham się od ucha do ucha, gdy mała nuci zdyszanym głosem.

– Czy możemy zostawić ten namiot i spać w nim z tatą, gdy przyjedzie? Bo zostajemy tu na dłużej, prawda?

– Mam dla ciebie milion niespodzianek.

Pierdzę ustami w jej brzuszek wywołując kolejną falę śmiechu.

– A teraz opowiedz mi, co straciłyśmy, gdy tańczyłyśmy.

Słucham każdego jej słowa, każdego och i ach i uśmiechu przeznaczonego tylko dla mnie.

– Co lubisz robić oprócz tańczenia?

– Śpiewać, gotować, czasem czytać, ale nie za często – marszczy nosek – Lubię się uczyć. Jestem najlepsza w klasie, jak tatuś.

– Tamy – muszę to powiedzieć, bo nikt tego nie powiedział, ani mnie, ani Lukowi, nawet my sami – Nie musisz być najlepsza, żebyśmy cię kochali. Możesz popełniać błędy i nie lubić wszystkich przedmiotów. Nie ma w tym nic złego, dobrze? Zawsze będziemy cię kochać. Od teraz na zawsze.

Powinno być tak od dziesięciu lat. Nie mogę cofnąć już czasu. Musiałabym być kimś innym, żeby zrobić to inaczej.

– Przysięgasz, mamusiu? Nie odejdziesz, jeśli nie dostanę piątki z biologi?

Dlaczego ostatnio tak często płaczę?

Łzy znowu są w moich oczach.

– Będę cię kochać mimo wszystko, obiecuję.

– Ja też cię kocham, mamo.

Nie chcę odebrać jej niewinności, chcę, żeby mogła na nas polegać i zawsze móc być dumna z tego, kogo nazywa mamą i tatą. Chcę, żeby wiedziała, że zawsze na pierwszym miejscu.

Czy mając dzieci można kochać swoich partnerów tak samo mocno? Czy miłość jest nieskończona? Czy w zależności od siły człowieka, ma określoną ilość do podzielenia?

You are my only option {Calum Hood and Luke Hemmings}Where stories live. Discover now