•36•

948 91 3
                                    

Z pieprzonym plastikowym pudelkiem, w którym mam dla niego jedzenie, wpadam do sądu w jego poszukiwaniu. Wiele razy przynosiłam mu tu jedzenie. Próbuję go znaleźć, bo podał mi całkiem konkretne miejsce.

W końcu go widzę.

Stoi oparty o ścianę, a jego oczy są na wpół zamknięte. Dotykam jego ramienia, a wtedy on otwiera oczy.

– Przyniosłam ci jedzenie.

– Co? – przeczesuje swoje włosy – Dlaczego przyniosłaś mi jedzenie?

– Bo zawsze..

On też coś sobie uświadamia. W jednej chwili dotykam jego ramienia, a w drugiej jestem przyciągnięta do uścisku. Chowa twarz w zagłębieniu mojej szyi.

– Potrzebowałem ciebie, tylko ciebie.

– Co się stało? – przeczesuję jego włosy na karku.

– Gówniany dzień i co raz gorsze sprawy. Koleś chciał się niby rozwieść z żoną, a pną pokazała zdjęcia ich pobitego syna... nie mogłem po prostu wstać i wyjść.. dlaczego ludzie to robią?

– Hej, z nami wszystko dobrze. Nikt nam tego nie zrobi – wiem, że o to chodzi. Luke nie jest najbardziej empatycznym mężczyzną na świecie. Został prawnikiem dla pieniędzy, miał iść w fuzje i tym podobne, ale w końcu z tego zrezygnował. Jest najlepszy w swojej pracy, temu nie zaprzeczę, tylko po prostu nie jest tak empatyczny, jak by mógł. To, że go to poruszyło. Chodzi przede wszystkim o to, co mi zrobił i co jeszcze by mógł – Ile masz czasu do następnej rozprawy?

– Cholera, nie wiem.

– Chodź – potrzebuje mnie, zawsze mnie potrzebuje.

Łapie mnie za rękę i ściska mocniej niż powinien. Boi się, że mnie straci, boi się, że jakiś mężczyzna skrzywdzi mnie nie tylko psychicznie, ale i fizycznie. Myślę, że jest w stanie się przez to zmienić. Dorosnąć, stać się mężczyzną, jakim powinien być, jakim tak naprawdę chciał.

Luke ma dużo wad.

Jest też pełen gówna.

Zawsze najpierw myśli o sobie i o tym, co jest dobre dla niego.

Dopiero, gdy odeszłam zdał sobie sprawę, jak bardzo nie rozumie, dlaczego mnie rani i jak bardzo jeszcze mógłby mnie zranić. Powinien mnie zostawić w spokoju. Chroniąc mnie przed sobą, jednak postanawia zrobić na odwrót. Chce ochronić mnie przed całym światem, twierdząc, że potrafi być od niego lepszy, że potrafi więcej mnie nie zranić, że potrafi ochronić mnie przed swoimi wadami.

– Czasem myślałem, że znajdziesz kogoś lepszego. Teraz patrząc na Tarę, która dostała to, co chciała.. powinienem dać ci pieprzone dziecko i dbać o ciebie, jak o nikogo innego. Wiem, nie jestem tak dobry, jak Calum, ale mogę być lepszy niż byłem, przysięgam.

Czuje się lepszy od mężczyzn, którzy biją żony. Jednak nie mówi tego tak po prostu.

– Nie chcę, żeby ktoś cię skrzywdził, gdy nie będę mógł...

– Hej, przestań.

Puszcza moją rękę i przytula się do moich pleców.

– Nie będziesz musiał się o to bać.

Docieramy do miejsca docelowego, czyli mojego samochodu.

– Co ty mówisz?

– Pamiętasz, jak kochaliśmy się pierwszy raz? – robię to, co wydaje mi się właściwe.

– Popełniłem błąd, nie powinniśmy robić tego w samochodzie, tak szybko, tak porywczo, wtedy też zasługiwałaś na coś lepszego – mówi – Nie zrobię tego drugi raz.

– Chciałam tego wtedy i chcę tego teraz.

– Jak cholernie wiele razy wypominałaś mi to?

– Byłam zraniona – ale on o tym wie.

– Nie chcę cię więcej ranić – mówi pewniej niż kiedykolwiek.

– Przypieczętujmy nasz początek, proszę – nie wiem, skąd się bierze we mnie ta pewność, że powinniśmy to zrobić, że powinnam dać mu szanse właśnie teraz.

Znowu to ja tu jestem dla niego,

Czuję, że coś się zmieniło, ale jeszcze nie jestem pewna, jak bardzo to jest trwałe.

– Nie, Daliah.

– Ale ja chcę – opieram dłonie o jego pierś, unosząc oczy, żeby zobaczył, jak bardzo jestem pewna.

– Tym razem zrobimy to dobrze – opiera czoło o moje. Zaplata moje ręce wokół swojej szyi – Obiecuję.

– Nie musisz się martwić, źe ktoś nas zrani. Tylko ty możesz to zrobić, tylko ja.

– Tak bardzo ciebie potrzebuję, Daliah. Tak bardzo chcę, żebyś ty potrzebowała mnie.

– Damy radę.

– Przepraszam, przepraszam za wszystko, Daliah.

W końcu mnie całuje.

Jest w tym obietnica, pasja, miłość, a nawet kilka łez. Nie mogę go o to winić. Te kilka pieprzonych łez..

Myślę, że zawsze chciałam zobaczyć, że zależy mu na mnie tak bardzo, jak mi na nim.

Może miłość to przede wszystkim cierpienie. A może miłość chroni nas przed prawdziwym cierpieniem.

Jeszcze nie wiem.

Wiem, że patrząc na Tamy, nie czuję już nienawiści do niego, a miłość.

Nie myślałam, że kiedykolwiek to się stanie.

You are my only option {Calum Hood and Luke Hemmings}Where stories live. Discover now