•27•

970 111 12
                                    

Luke uznał, ze przed pierwsza rozprawa, wszystkim dobrze zrobią wakacje. Dlatego nie zważając na pieniądze, przywiózł ich tutaj.

Nie mógł być złym człowiekiem, skoro zrobił to wszystko, a wcale nie musiał. Przede wszystkim zrobił to, pomimo, że pieprząc mnie, okazał mu brak szacunku.

Jednak czy ten numerek kogokolwiek obchodził?

Luke nie mówił o tym. Calum też był skupiony na czymś innym, a ja robiłam wszystko dla Tamy.

Tamy jest podekscytowana, że przyjeżdża tatuś, ale także chłopcy. Myślę, że chce mieć z kim się bawić. Boję się tylko, że oni nie są w nastroju na zabawę. To znaczy oczywiste, że nie są, ale z tego, co mówił Calum chłopcy są tak różni, jak tylko mogą.

Drzwi się otwierają i tym razem obie już pod nimi stoimy.

Tamy rzuca się na swojego tatę, to chyba ich najdłuższa rozłąka od dwóch lat, a ja rzucam się na Caluma.

Wiem, co mu zrobiłam, ale potrzebuję tego i mimo wszystko chcę także okazać mu wsparcie.

– Czy wszystko z tobą w porządku? – szepczę w jego pierś, gdy on mnie obejmuje – Z tą całą sprawą...

– Wszystko ze mną w porządku.

Moje usta dotykają jego szczęki, jego policzków, nie mogę się powstrzymać przed całowaniem go, ale gdy moje usta dotykają jego, odsuwa mnie od siebie.

– Przepraszam – opuszczam głowę – Martwiłam się i..

Wszyscy nam się przyglądają. On masuje moje plecy, próbując mnie uspokoić.

– Przepraszam za wszystko – czy to ja to zniszczyłam, czy pojawienie się jego żony?

Patrzy na mnie tymi samymi oczami, co zawsze, aż nagle nie patrzy już na mnie, jego wzrok ucieka za mnie.

Na nią.

Obracam głowę..

– Cześć, jestem Daliah – opieram się o pierś Caluma, a on mnie obejmuje. To dla nas znajome, dobre - A wy musicie być tymi dzieciakami, o których Calum cały czas mówi.

– Mamo! Mogę pokazać im namiot?

– Jeśli tylko chcą – uśmiecham się do niej, a ona ciągnie za sobą chłopców. Zostawiajac dorosłych w tym gównie.

– Muszę porozmawiać z Daliah – mówi Calum – Zajmiecie się dziećmi?

– Ta – dopiero teraz przypominam sobie o obecności Luke'a. Spoglądam na niego. Nerwowo pociera swoją szczękę i nie spuszcza ze mnie wzroku – Ta – powtarza jeszcze raz – Wszystko pod kontrolą. Chodź Tara, zrobimy sobie, jakąś kawę. Jaką lubisz?

Kładzie dłoń na jej plecach i wprowadza w głąb domu.

Tara jest ładna, bardzo. Ma długie włosy, krągłości.. ma budowę podobną do Jess, gdy ja jestem zbyt szczupła w każdym możliwym miejscu.

Czy to jego typ?

Nowy typ?

O Boże, jestem szalona.

– Zabierzmy dzieciaki na plaże, nie byłam tam od wieków.

Cała się spinam.

Dlaczego muszę być taka niedowartościowana?

Czuję oddech Caluma przy uchu.

– Spacer? – szepcze.

– Alkohol.

Jego śmiech wibruje w moim uchu.

Przy nim nie pije, bo chcę dziecko, przy Luke'u się upiłam. Dopiero zdałam sobie sprawę z tego w tej chwili. 

Wychodzimy przed dom. Łapię go za rękę, a może tak naprawę rzucam go o drzwi, nie jestem pewna. Szlocham w jego pierś, gdy on zaczyna mówić.

– Nigdy nie powinienem się z tobą pieprzyć – mówi – Powinniśmy być najlepszymi przyjaciółmi.

– Czy ty kochałeś ją przez ten cały czas?

– Czy to źle, że to wydaje się takie właściwe? Złamała mi serce, zniszczyła mnie, ale gdy jest obok..

Przytulam się do niego jeszcze mocniej.

– Nie wszyscy zakochują się tylko raz, niektórzy potrafią kochać więcej niż raz..

– Ale nie ty.

– Oddałem jej swoje serce, kurwa – i nigdy nie wziął go z powrotem, to dlatego było między nami, jak było – Przepraszam, Daliah.

– Czy ona wie?

Kręci głową.

– To nie czas, żeby jej powiedzieć. Ona potrzebuje teraz czegoś innego, niż faceta, który ją kochał przez całe życie. Miłość nie jest wystarczająca. Bezpieczeństwo, szacunek, oddanie. To jest ważniejsze niż jakieś tam kwiatki i czekoladki. Tak, one są potrzebne, ale to nie sprawi, że zostaniesz.

– Jesteś takim dobrym facetem, Calum.

– Chciałbym móc cię kochać – mówi mi – Gdybym mógł cię kochać, dałbym ci to, czego potrzebujesz. Zasługujesz na to.

– Zdradziłam cię – mówię.

– Nie sądzę, żeby było można zdradzić kogoś, kto nie jest twój – to niemal łamie moje serce – Przepraszam, kurwa.

– Czy będziesz o nią walczył?

– Jeszcze nie wiem, po prostu nie mogę ciebie zwodzić.

Ociera swoje własne łzy.

– To takie popieprzone. Myślałem, że nam się uda, wiesz?

Kiwam głową.

– Czy Luke jest tym facetem, z którym chcesz spędzić życie? – pyta – Czy wybaczysz mu to wszystko i wybaczysz sobie? Czy potrafisz go kochać, tak naiwnie i pełnie, jak szesnastoletnia ty?

– A ty kochasz żonę tak samo?

– Byłą żonę – poprawia mnie – Moje serce należy do niej i zrobiłbym dla niej wszystko.

Ja też chcę kogoś takiego.

Kogoś kto wybacza zdrady, ale nigdy nie zdradza. Kogoś kogo nie przerażają cudze dzieci.

Chcę być taką osoba, jak Calum. Oddaną, wierną, pomocną.

– Zawsze byłeś taki idealny?

– Co ty – uśmiecha się, gdy ocieram mu pojedynczą łzę – W liceum i na pierwszym roku byłem okropnym kutasem, stąd się wzięło przeklinanie.

– Jesteś najlepszym przyjacielem jakiego mam.

– Cóż, dałem ci bardzo wiele powodów, żeby tak było – szczypie mnie w pośladek – Z tobą dobrze?

– Tak, muszę trochę powalczyć o siebie, ale ze mną dobrze.

Opiera swoje czoło o moje.

– W innym życiu to byłabyś ty.

– W innym życiu to byłbyś ty – on wie kto jest jego miłością, nie boi się tego, ja nie jestem tego pewna, ale posiadanie go w moim życiu jest zdecydowanie nagrodą.

Gdy wracamy do domku, nikogo w nim nie ma. Musimy iść aż na plaże, żeby zobaczyć tam rozbawiona Tare i Luke'a. Śmieją się z jakiegoś jego żartu.

Taki ma właśnie wpływ na ludzi.

Każdy chce być w jego otoczeniu i poznać jego życie.

Niektórzy chcą zostać jego częścią..

You are my only option {Calum Hood and Luke Hemmings}Where stories live. Discover now